4,3K
Czy można poczuć Islandię w nieco ponad 3 dni? Oczywiście, że tak! I choć przedłużony weekend to zdecydowanie za mało, by móc się wyspą nasycić, to jest to wystarczający czas, by rozbudzić w sobie nieposkromioną miłość do tego najpiękniejszego miejsca na ziemi.
My byliśmy na Islandii już cztery razy, zjechaliśmy tę wyspę dookoła, poznając wszystkie jej najbardziej zjawiskowe miejsca. Przygotowaliśmy dla Was nasz subiektywny przewodnik – coś, koniecznie musicie zobaczyć, jeśli jesteście tam nawet przez chwilę.
Wszystkie zdjęcia zamieszczone w tym tekście (poza zdjęciami telefonu) zostały zrobione telefonem HTC U12+, który towarzyszył mi podczas wyprawy. Z uwagi na dość niewielkie rozmiary bagażu, jaki zabierałam, nie chciałam połowy plecaka zapełniać obiektywami do naszego Fuji XT2. Spakowałam więc telefon z aparatem, który miał sprostać wymogom Islandii: trudnym warunkom pogodowym (deszcz + silny wiatr) i przepięknym krajobrazom, jakich nie spotkaliśmy jeszcze nigdzie na świecie. Jak się sprawdził? Sądzę, że rewelacyjnie. Zresztą oceńcie sami.
O tym przeczytasz
Wodospady i gejzery
Naszą bazę wypadową stanowił domek pod Geysirem, największym polem gejzerów na Islandii. Do najpiękniejszych #mustsee wyspy (poza oczywiście samym Strokkurem – 30-metrowym gejzerem widocznym z okien domku) jest stamtąd stosunkowo niedaleko do wodospadów Gulffos, Skogafoss i Seljalandfoss.
Gulfoss oznacza złoty wodospad. Jest to jeden z najciekawszych wodospadów Islandii, obowiązkowy punkt każdej wyprawy. Dwukaskadowy 30-metrowy gigant chyba na każdym robi niesamowite wrażenie. W słonecznie dni tworzy się tu zjawiskowa tęcza.
Z kolei Skogafoss to chyba nasz ulubiony wodospad – to właśnie tam po raz pierwszy spaliśmy na Islandii pod namiotem z 11-miesięczną wtedy Marianką. Za każdym razem, jak tam wracamy, przed oczami mamy stawiającą swoje pierwsze kroki naszą córkę. Skogaffos jest ogromny: wysoki na 60 m, szeroki na 25. Można wejść również na jego szczyt, by stamtąd obserwować siłę natury. Legenda głosi, ze za wodospadem kryje się skrzynia pełna skarbów.
Wodospad Seljalandfoss znacie na pewno z islandzkich pocztówek. Niezwykle malowniczy, zjawiskowy, ogromny, pełen tajemnic. Jedną z atrakcji jest możliwość wejścia za strumień wody – trzeba mieć tylko nieprzemakalne ubranie, bo siła wodospadu jest przeogromna i wewnątrz cięgle pada deszcz.
Reynisfiara – najpiękniejsza czarna plaża świata
To jest zdecydowanie nasze numer jeden na wyspie. Czarna plaża pod Vikiem zachwyca niemal wszystkim: niesamowitym czarnym piaskiem i delikatnymi czarnymi kamieniami, wielkimi bazaltowymi kolumnami, potęgą przeogromnych fal oceanu, które rozbijają się o brzeg z niespotykaną siłą. Szkoda tylko, że z roku na rok odwiedza ją coraz więcej turystów. Jednak nawet z tłumem ludzi wysypujących się z podjeżdżających co chwilę autokarów i busików, robi ogromne wrażenie.
Wrak samolotu nad oceanem
Jedno z najdziwniejszych miejsc na Islandii. Pośrodku niczego leży fragment wraku samolotu transportowego US Navy Douglas Dakota typu C-117, który w czasie lotu z Höfn do Keflavikuw 1973 roku z powodu awarii silników musiał awaryjnie lądować. Na szczęście 7-osobowej amerykańskiej załodze nic się nie stało. Samolotu nikt nigdy nie sprzątnął i tak od ponad 40 lat leży sobie na islandzkiej plaży, stając się coraz bardziej atrakcyjnym obiektem turystycznym. Z parkingu przy głównej drodze o wraku samolotu idzie się jakieś 45 minut. Uwaga! Trzeba założyć coś naprawdę wiatroodpornego. Siła wiatru na tym kosmicznym pustkowiu potrafi zadziwić nawet doświadczonego podróżnika.
Klify na południu wyspy
Jeśli jesteście na Islandii, koniecznie wybierzcie się na klify. Islandzkie wybrzeże jest po prostu zjawiskowe: od łagodnie spadających do oceanu zboczy, po 300-metrowe niebezpieczne klify. I właśnie na takie klify pojechać po prostu trzeba. My, dzięki zaprzyjaźnionym Islandczykom, znaleźliśmy sekretną miejscówkę niedaleko Reykjawiku, skąd rozciąga się przepiękny widok na ocean a od kwietnia do sierpnia można spotkać maskonury. Bajka!
Laguna lodowcowa Jökulsárlón
I na koniec prawdziwa perełka. To właśnie tutaj zobaczymy jak ogromne bryły lodowca Vatnajökull wpadają do jeziora Jökulsárlón. Bryły mogą być albo krystalicznie białe, turkusowe albo jasnobłękitne – wszystko zależy od tego, co danego dnia oderwie się od lodowca i jaka jest temperatura padającego na nie światła. Całość tworzy niesamowitą mieszankę barw i kształtów: od małych przezroczystych bryłek wyglądających niczym drogocenne kamienie po monumentalne bloki lodu, które spokojnie spływają w dół jeziora.
To jak, gotowi na islandzką przygodę? :)
KONKURS!!!
Uwaga, uwaga! Razem z marką HTC przygotowaliśmy dla Was niespodziankę! Jeśli chcecie dostać od nas taki sam model telefonu, wystarczy, że:
1. polubicie nasze zdjęcie na Instagramie
2. będziecie obserwować nasz profil
3. napiszecie w komentarzu pod tym polubionym zdjęciem, jaka funkcja telefonu #htcu12plus przyda Wam się najbardziej, kiedy i dlaczego.
1. polubicie nasze zdjęcie na Instagramie
2. będziecie obserwować nasz profil
3. napiszecie w komentarzu pod tym polubionym zdjęciem, jaka funkcja telefonu #htcu12plus przyda Wam się najbardziej, kiedy i dlaczego.
Na Wasze odpowiedzi czekamy do 8 listopada do godz. 20:00. Razem z marką HTC wybierzemy najbardziej przekonującą nas odpowiedź – wyniki ogłosimy pod konkursowym postem na Instagramie oraz w naszym Instastories.
Konkurs nie jest sponsorowany ani w jakikolwiek sposób związany z Instagramem.
Regulamin dostępny jest tu.
Powodzenia! ?
Tekst powstał we współpracy z marką HTC.
2 komentarze
Widziałam telefon w akcji :) czekam na konkurs ;)
Mam nadzieję, że weźmiesz udział! :)