Uwielbiamy wycieczki rowerowe z dziećmi. Często jednak zdarza się nam słyszeć od znajomych: „Że też wam się chce tak męczyć. Mnie tam by się nie chciało”. Mówiąc szczerze, nie za bardzo rozumiemy, co jest tak bardzo męczącego w aktywnym spędzaniu czasu z własnymi dziećmi.
Nie ma weekendu, a często też po popołudnia, kiedy siedzielibyśmy w domu. Łatwiej nas znaleźć na rowerze pedałujących po ulicach Warszawy, na spacerze z psem czy na placu zabaw nad Wisłą.
Wierzymy, że dzieciństwo to magiczny czas: to, wtedy kształtuje się nasza wrażliwość a to, co z niego zapamiętamy, zostaje na całe życie. Dlatego też zamiast wspomnień z siedzenia w domu przed telewizorem czy tabletem, wolimy zostawić naszym dzieciom emocje związane z robieniem czegoś wspólnie.
Ostatnio zaczęło nas nosić trochę dalej. Zaczęliśmy myśleć o czymś większym. A gdyby tak spakować się, zabrać namiot, dzieci, przyczepkę i rowery pojechać gdzieś za Warszawę? Spędzić noc na dziko i na drugi dzień wrócić. Znaleźliśmy więc pierwszą nadarzającą się okazję i ruszyliśmy. Czersk i tamtejszy XVI-wieczny zamek miał być naszą metą. Plany pokrzyżowała nam jednak pogoda. Z dnia na dzień z 30 stopni zrobiło się 14, zaczął padać deszcz, nasza chęć na biwakowanie znacznie spadła.
Nie oznacza to jednak, że odpuściliśmy! Wręcz przeciwnie :-). Postanowiliśmy, zaplanowaną wcześniej na 2 dni trasę do Czerska i z powrotem, zrobić w jeden dzień. W sumie ok 75 km! Jak to wspominamy taką wycieczkę rowerową z dziećmi? Zobaczcie sami :-).
Faza 1: 0-8 km, Ekscytacja
Przygodę zaczynamy na ścieżce rowerowej pod domem, tuż obok Mostu Siekierkowskiego. Ruszamy pełni werwy, pchani myślą o szybkim i spektakularnym sukcesie. Nie baczymy na kłębiące się na horyzoncie chmury. Zachwyt wzbudza w nas wszystko – widok Wisły, łąka maków, widok kominów Elektrociepłowni Siekierki, nie oglądanych jak dotąd z tej perspektywy. Zatrzymujemy się co 500 metrów, jak na Islandii, robiąc zdjęcie krzaczkom, ptaszkom i samym sobie. Ileż to wartościowych instastories przeszło do historii, dowie się tylko ten, kto oglądał :-).
Dzieci jedzą sobie z dziubków. Przytulają się, dzielą się waflami ryżowymi. Z przyczepki słychać śmiech i radość z wycieczki.
Faza 2: 9 – 16 km, Byle do połowy
Entuzjazm opada wraz z coraz to powtarzającym się krajobrazem. Zaczynają nas powoli irytować kolarze, którzy pędzą z szybkością samochodu, a ich rowery wydają dźwięk startującego samolotu :-). Irytuje nas też mapa google, która twierdzi, że całą trasę powinniśmy zrobić w 1,5h. My jedziemy już dokładnie tyle, a nie przejechaliśmy nawet połowy drogi.
Na tym etapie musieliśmy także rozdzielić dzieciory. Oczywiście wiedzieliśmy, że taki moment nastanie. Wycieczki rowerowe z dziećmi mają po prostu swoją dynamikę :). Byliśmy na to przygotowani. Zabraliśmy ze sobą dodatkowy fotelik na rower. Jasio, jako prowokator sprzeczek o wszystko, został w przyczepce, zasypiając kilka minut później.
Faza 3: 17 – 25 km, O matko, na co my się porwaliśmy!
Najgorsza z faz podróży. Za daleko, żeby się wycofać, za blisko, żeby odpuścić. Aparat już dawno schowaliśmy do plecaka. Z jednej strony nie zachwycała już nas płynąca w Wiśle woda, a z drugiej zaczął siąpić deszcz. To w tej fazie przychodzi Ci do głowy myśl, która wcześniej nie zagościła w Twojej głowie – „Jezuuu, przecież trzeba będzie jeszcze wrócić!”.
Dzieciory dalej rozdzielone, ale nastąpiła zamian miejsc. Teraz spokój znowu burzą nam tylko kolarze :-).
Faza 4: 26-37 km, Nadzieja umiera ostatnia
Jedyne, co nas podtrzymywało przy życiu to myśl, że już za kilka minut będziemy na miejscu. Rozum też zaczął się godzić z myślą o powrocie. W Górze Kalwarii staraliśmy się go oszukać, patrząc na autobus 742 z napisem „Wilanów” stojący na przystanku. Przez co chwilowo wróciła nam nadzieja, że jednak do Warszawy wrócimy autobusem. Nadzieja umarła w drodze powrotnej – przystanek był pusty :-).
Dzieci znowu razem w przyczepce – krzyczą na zmianę „kiedy będzie ten Zamek”, „jestem głodny” i nasz faworyt „czemu jedziemy tak długo?”. Sami się o to pytaliśmy mapy googla.
3,5 godziny od startu spod domu na warszawskim Mokotowie dojechaliśmy do zamku w Czersku – rozpadało się na dobre.
Faza 5: 38-75 km, Powrót
Wróciliśmy. Nie wiem jakim cudem, ale daliśmy radę. Wbrew pozorom droga powrotna okazała się dużo krótsza niż myśleliśmy. Mania pół drogi przespała, Jasio całą drogę na zmianę śpiewał i jadł :-).
Po dotarciu do domu byliśmy zachwyceni i przeszczęśliwi… że się nam udało dotrzeć :-). Najbardziej byliśmy jednak dumni z Mani i Jasia, że podołali. Spędzili w sumie 7h na zmianę w przyczepce i foteliku. Przez ten czas albo dyskutowali we dwoje, jedli albo poznawali z nami rośliny. Mania spokojnie wam powie które to żyto, a która to pszenica. My za to się dowiedzieliśmy jaka to roślina zwana jest promyczkiem :-).
WYCIECZKI ROWEROWE Z DZIEĆMI – RADY DLA POCZĄTKUJĄCYCH ROWERZYSTÓW :)
1. Podzielcie trasę na dwa odcinki: z Warszawy do Czerska, potem nocleg pod namiotem gdzieś nad Wisłą i następnego dnia powrót do Warszawy.
2. Trasę skróćcie o połowę. Najpierw trzeba dojechać do Czerska (37 km), potem wrócić niecałe 2 km do Góry Kalwarii i tam wsiąść w autobus, który dojeżdza na zajezdnię w Wilanowie.
3. Jeśli chcecie pójść na całość, zróbcie tak jak my :). Skutki: bolące uda, zmęczęnie ale też ogromna satysfakcja, radość i niesamowite wspomnienia dla całej rodziny! :)
❥ ❥ ❥ ❥ ❥ ❥ ❥ ❥ ❥ ❥ ❥ ❥ ❥ ❥ ❥ ❥ ❥ ❥
Dołącz do nas!
❥ Będzie nam super miło, jeśli polubisz nasz profil na Facebooku i zaobserwujesz nas na Instagramie.
❥ Zapraszamy też do naszej grupy na Facebooku Aktywni Rodzice – co fajnego można robić z dziećmi. Zarażamy w niej energią do rodzinnego podróżowania i aktywnego spędzania czasu z dzieciakami.
❥ Zainteresował Cię się nasz tekst? Będziemy wdzięczni, jak go udostępnisz. Niech dobre rzeczy idą w świat!
❥ A może marzysz o podróżach ale nie wiesz od czego zacząć? Wejdź na nasz księżyc – moonandback.pl.
11 komentarzy
Można jechać wałem i wtedy jest trochę bardziej malowniczo.
Hej,
te trasy są raczej dla początkujących, jest w 99% płaska droga. No właśnie droga,jest ona uczeszczana przez samochody i możecie mieć opory przed puszczeniem 5 latka na taką trasę, ale jest też alternatywa do tej drogi. Możecie jechać wałem, widoki są nawet lepsze niż z tej drogi. Możecie zrobić spokojnie trasę na początek od mostu siekierkowskiego do Wysp Świderskich, ok 15 km. Obecnie odcinek bodajże 2 km po wale, w związku z budową obwodnicy warszawy, jest wyłączony z ruchu.