Sposób na wspólne spacery - Our Little Adventures

Sposób na wspólne spacery

Odkąd Jaś pojawił się na świecie, w naszym życiu zmieniło się niemal wszystko, zmieniły się tez wspólne spacery. Inaczej wyglądają poranki i wieczory, wspólne posiłki przy stole, wycieczki za miasto i wieczorne kąpiele. Na nowo odkrywamy uroki nocnego życia: wybudzania się co 2-3 godziny, bujania, kołysania i długiego przytulania aż do zaśnięcia nas obojga. Mania stała się starszą siostrą, my zostaliśmy rodzicami dwójki maluchów. Dziadkowie ponownie oszaleli z radości, sąsiedzi przyzwyczajają się do nowego natężenia hałasu zza ściany, a Makaron do zmiany pór załatwiania swoich życiowych potrzeb. Jednym słowem: cała paleta emocji, wybuchów ogromnej siostrzanej radości i większych lub mniejszych złości, łez i niemożności pogodzenia wszystkiego ze wszystkim. 

Wspólne spacery we czwórkę

Po narodzinach Jasia zmieniły się także nasze spacery. Można śmiało powiedzieć, że nie są to zwykłe wyjścia na dwór, ale prawdziwe logistyczne mikrowyprawy. Wychodzimy niemal codziennie, bez względu na pogodę. Zgadzamy się ze skandynawskim powiedzeniem, że nie ma złej pogody, jest tylko źle dobrane ubranie (chyba że akurat pada grad albo jest zamieć śnieżna :-)). Staramy się też jak najczęściej wychodzić wszyscy razem. Jesteśmy wtedy dla siebie, uczymy się siebie nawzajem w tej nowej roli. Nie zawsze jest łatwo: Mania chce być coraz bardziej samodzielna i niezależna (zamiast wózka rowerek biegowy), Makaron chciałby powąchać wszystko, co się rusza (to co się nie rusza zresztą też), a Jasiek domaga się coraz większej uwagi (hej, ja też tu jestem, więc wcale nie zamierzam spać przez cały spacer!). Na pewno czasem musi to wyglądać dosyć komicznie.

Gdzie na wspólny spacer w Warszawie?

To, dokąd idziemy, zależy głównie od tego, w jakim składzie się wybieramy. Zazwyczaj są to parki na warszawskim Mokotowie, gdzie mieszkamy: Morskie Oko, Pola Mokotowskie albo Łazienki. Równie blisko mamy na ukochane Powiśle, gdzie oprócz włóczenia się uliczkami i skwerami, wstępujemy do ulubionych miejsc: do Warsa i Sawy, na bulwary wiślane czy ogrody na dachu Biblioteki Uniwersyteckiej. Ale ponieważ mamy psa, to często idziemy tam, gdzie nasz Makaron może swobodnie pobiegać: do lasu albo nad Wisłę. Oprócz świeżego powietrza łapiemy wtedy trochę spokoju i dystansu do tego, co w pracy i w domu.

Jak już uda nam się wyjść z domu (po ubraniu siebie, Mani i Jaśka mniej więcej w tym samym czasie, tak żeby żadne z nas się nie spociło, ani nie zaczęło się złościć, ani nie zachciało się siku, picia, jedzenia, ukochanego misia, zdjęcia lub założenia czapki, szalika, torebki, uff.. chyba to już wszystko :-)) i pokonaniu pięciu pięter bez windy, pakujemy się do wózków lub chusty. Jeśli wychodzę sama z dwójka maluchów, to Manię pakuję do spacerówki, a Jasia do chusty. Dzięki temu mam wrażenie, że jako tako panuję nad sytuacją :-). Jeśli jesteśmy razem, to z reguły bierzemy gondolę dla Jaśka, dla Mani nosidło albo spacerówkę.

Wspólne spacery, co na nie pakujemy?

Wszystko to, co zabieramy mieści się w jednej torbie i podręcznym organizerze, do którego można włożyć najpotrzebniejsze rzeczy: pieluszkę, chusteczki czy telefon. Wiem już też, że nie warto brać ze sobą wszystkiego, co wydaje się nam potrzebne. Jak Mania była mała, to nasza torba była wypakowana po brzegi. Teraz, przy dwójce szkrabów, jest zapełniona tylko do połowy. 

To, bez czego się nie ruszamy, to szczelny i wygodny bidon dla Mani (wbrew pozorom ciężko taki znaleźć), drobne przekąski w małych pojemnikach i lekkie, ale ciepłe kocyki dla Jasia. Niedawno dopiero odkryłam, jak fajnym rozwiązaniem jest bawełniana osłonka od wiatru i słońca. Wcześniej kładłam na gondoli otulacz albo pieluszkę, teraz znalazłam dużo praktyczniejsze rozwiązanie, które wreszcie nie spada przy podmuchach wiatru.  Jeśli zabieramy coś zimnego lub ciepłego, doskonale sprawdza się nam niewielka torba termiczna. Po złożeniu zajmuje bardzo mało miejsca, a często ratuje nas przed nagłymi atakami głodu. 

Od niedawna jest też z nami lemur Stefan i mała żyrafa na kółkach (Mania kocha żyrafy! – mamy ich chyba tryliard pięćdziesiąt osiem), która nie zajmuje zbyt dużo miejsca w koszu wózka, a Mani sprawia mnóstwo radości.

Lilliputiens „Stefan”

Nowa jakość podróży we czworo

Jesteśmy też strasznie ciekawi, jak będą wyglądały nasze dłuższe i dalsze wyprawy. Jak zmieni się sposób naszego pakowania (jakie plecaki? jak upchnąć ubrania dla naszej czwórki?), przemieszczania (dwa nosidła? nosidło i wózek?) i odkrywania nowych miejsc. Zapewne przekonamy się już niebawem :-).
A Wasze wspólne spacery jak wyglądają? 

Za zdjęcia pięknie dziękujemy Malwinie z bloga Nanuszka! <3.

Więcej zdjęć i inspiracji na ŁadneBebe.

Related posts

Leśny weekend pod Warszawą – Patoki. Dom i las

Zwiedzanie Twierdzy Modlin z dziećmi

10 pomysłów na jednodniowe wycieczki z Warszawy blisko natury (z dziećmi i psem)

4 komentarze

Kasia Karaim 23 kwietnia, 2016 - 19:44
:))
Malwina Obrzut 21 kwietnia, 2016 - 14:19
to ja dziękuje za fajne towarzystwo ♥️
Jacek Cesarski 21 kwietnia, 2016 - 14:12
Cudowna Rodzinka :-) Pozdrowionka TheBesciaki :-)
Monika San 21 kwietnia, 2016 - 14:02
super zdjecie:)
Add Comment