Islandzkie wodospady - południe Wyspy - Our Little Adventures

Islandzkie wodospady – południe Wyspy

Nigdy już nie będzie takie samo – tak można opisać islandzkie wodospady. Każdy kolejny który zobaczycie w życiu będzie porównywany do tych, które się widziało na Wyspie. Są w każdej części, ale pierwsze jakie się przeważnie widzi to ten na południowym wybrzeżu. Dzień w naszych planach miał należeć do tych spokojniejszych :-). Na planach się skończyło.

DROGĄ NUMER 1 WZDŁUŻ WYBRZEŻA

Główna droga na Islandii, czyli numer 1, na południowym zachodzie wiedzie praktycznie wzdłuż samego wybrzeża. Bez dobrego samochodu 4×4 niespecjalnie nawet jest gdzie z niej uciec. Poza tym przy takiej pogodzie większość dróg wewnętrznych jest zamknięta. Na tej stronie można sprawdzić http://www.vegagerdin.is/english¸ które drogi są przejezdne, a które wyłączone z ruchu. Warto też pytać miejscowych, o ile takich spotkacie, czy jakiś odcinek jest przejezdny.

15 km od Hella – miejsca naszego noclegu – docieramy do malutkiej osady Keldur, w której zachowały się jedne z najstarszych torfowych domów na Islandii. Wioska, w której znajduje się to swoiste muzeum, sprawia wrażenie kompletnie wymarłej. Nie spotykamy tam nikogo poza jednym turystą.

Torfowe domy w Keldur
Domy, kościół i cmentarz wszystko pod ręką :-)

ISLANDZKIE WODOSPADY – SELJALANDSFOSS

Po kolejnych 15km zatrzymujemy się przy wodospadzie Seljalandfoss, którego nie sposób nie dostrzec z „1”, no chyba że akurat śpicie, jak to Mania ma w zwyczaju podczas jazdy samochodem :-). To jest ten słynny wodospad, za który – przy sprzyjających okolicznościach przyrody – można wejść.

Seljaladsfoss

Nam się to niestety nie udało, ponieważ wszystko wokół wodospadu było pokryte grubą warstwą lodu. Mania, wykorzystując brak wiatru, słońce i kawałek pokrytego trawą terenu, rozładowywała energię jaką zgromadziła w aucie: raczkowała, stawiała swoje pierwsze małe-wielkie kroki i poznawała smaki islandzkich kamieni :-).

Oblodziło :-)
Droga zamknięta – niestety

Za wodospad nie weszliśmy. Wdrapaliśmy się za to na jego szczyt. Cisza, spokój, słońce, szum wody i przestrzeń aż po horyzont skłaniają do zatrzymania się na dłuższą chwilę. Nam ta chwila rozciągnęła się aż do dwóch godzin :-).

Wdrapujemy się na szczyt Seljaladsfossa
Na szczycie Seljlandsfossa
Islandzka potęga natury

Czas na Islandii płynie jakoś inaczej. Może przez to, że nie goni nas noc. Słońce zachodzi tu teraz około 22:40, a ciemno robi się po północy. Dzięki temu ma się więcej czasu na zwiedzanie. Szkoda tylko, że sił nie ma się tyle samo :-).

ISLANDZKIE WODOSPADY – SKOGAFOSS

Tego dnia chcieliśmy zobaczyć jeszcze inny wodospad, Skógafoss – 62-metrowy olbrzym, który jest atrakcją miasta Skógar. Wodospad robi piorunujące wrażenie. Mieliśmy ogromne szczęście, bo akurat świeciło słońce, dzięki któremu wokół wodospadu można było zobaczyć kilka mniejszych i większych tęcz.

Skogafoss
Skogafoss

Wdrapaliśmy się po blisko 600 schodach do krawędzi wodospadu i stwierdziliśmy, że nie darowalibyśmy sobie gdybyśmy nie poszli dalej szlakiem pomiędzy dwoma lodowcami. O jednym z nich na pewno wszyscy słyszeli, choć z dużym prawdopodobieństwem nie są w stanie zapamiętać jego nazwy :-). To Eyjafjallajökull, którego wulkan wybuchł w 2010 r.  i sparaliżował prawie cały europejski ruch lotniczy.

PIERWSZY RAZ W NAMIOCIE

Kemping obok Skogafoss

Piękna pogoda i umiarkowany wiatr skłoniły nas do rozbicia po raz pierwszy namiotu. Słońce, słońcem, wiatr, wiatrem, ale i tak ciągle w nocy miało być 0 st. Mieliśmy dużo obaw, ale nie chcieliśmy płacić za hostel 320 zł za noc (tip: w dormitoriach nie można spać z dzieckiem). Ciepła woda pod prysznicem (o dość intensywnym zapachu, hmm, zepsutych jajek :-) i lokalizacja campingu (tuż obok wodospadu!) pomogły nam podjąć decyzję. Namiot postawiony w 5 minut, kuchenka rozpalona, woda na gorącą herbatę zagotowana, prowiant zakupiony. Mania z Karolą w jednym śpiworze, ja w drugim. Opatuleni, w czapkach, Mania z termoforkiem od babci i daliśmy radę

Related posts

„Nażyć się” Marty Iwanowskiej-Polkowskiej. Książka, która zmieni Twój świat.

Trekkingi na Teneryfie – zaskakujące atrakcje wyspy

Trekking na najwyższy szczyt Hiszpanii – wulkan Teide

2 komentarze

Ania 18 marca, 2021 - 11:09
Hej! Trafiłam na Waszego bloga szukając informacji o warunkach pogodowych w maju. Byłam już na Islandii, ale w innych, "cieplejszych" miesiącach. Powiedzcie mi, proszę, kiedy dokładnie, w jakim terminie odbyła się Wasza wycieczka? Wiem, że w maju można podziewać się przymrozków, śniegu, ale zastanawiam się czy sprzęt jaki mam da radę ;)
Mario 19 marca, 2021 - 11:53
Hej, wiesz co my byliśmy już kilkanaście razy na Islandii, chyba o każdej porze roku. W maju jak będziesz mieć szczęście to będzie jak w lipcu czy sierpniu, a jak będziesz mieć pecha to jak w marcu. Skoro byłaś to wiesz, że pogoda jest nieprzewidywalna i zmienna. Nie wiemy jaki masz sprzęt. Generalnie musi być wododporna ostatnia warstwa - niezależnie od pory roku. Tak samo super sprawdza się wełna merino jak pierwsza warstwa (możesz na blogu znaleźć dużo o merino). Od razu mówię,że można z drugiej ręki kupić bardzo tanio ciuchy z merino.
Add Comment