Jet lag u dziecka – czy jest się czego bać? - Our Little Adventures

Jet lag u dziecka – czy jest się czego bać?

Każdy, kto ma małe dziecko, pewnie nie raz zastanawiał się jak wygląda jet lag u dziecka. Czy zabierając malucha na drugi koniec świata nie będzie miał problemów z dostosowanie się do nowego czasu. Czy dziecko dobrze zniesie zmianę strefy czasowej? Czy organizm szybko dostosuje się do nowego rytmu? I przede wszystkim: czy nie odbije się to negatywnie na zdrowiu malucha? Za nami dwie długie podróże samolotem – pierwsza na zachód, do Chile, druga na  wschód, do Tajlandii. Zdradzimy więc Wam kilka patentów, jak sobie poradzić z tym całym zamieszaniem.

Nasze doświadczenie z jet lagiem u dzieci

Nasze doświadczenie pokazuje, że przed podróżą warto przemyśleć kilka spraw. Najważniejsza jest pora lotu. Byłoby dobrze, gdyby lot pokrywał się godzinowo z porą snu naszego dziecka. Wylot poranny czasu polskiego, przylot rano, ale kolejnego dnia czasu tajskiego, pozwolił nam dość łatwo wejść w nowy rytm. Dzięki przespaniu przez dzieciaki połowy lotu (ok. 4 godzin), noc tak bardzo nie pomieszała się im z dniem. Brakującą liczbę godzin snu maluchy bardzo szybko nadrobiły dodatkową drzemką w ciągu dnia. Niestety nie można tego powiedzieć o ich rodzicach – drzemki niestety bardzo ciężko zsynchronizować (choć czasem się udaje!).

Prawdziwy horror jetlagowy przeżyliśmy wracając z Kolumbii, gdzie wylecieliśmy w drogę powrotną z samego rana czasu kolumbijskiego, a przylecieliśmy z samego rana czasu tureckiego (przesiadka w Stambule). Nie mogliśmy się odnaleźć przez 3 dni. Usypialiśmy, na nasze szczęście wszyscy razem, i budziliśmy się w ciągu dnia. Przekonaliśmy się, jak bardzo ważne są jednak godziny lotu. Dobrze, że było to wtedy gdy już wracaliśmy do Polski.

Nic na siłę z jet lagiem u dziecka

Wyprawa na lotnisko, samolot, podróż w nowe miejsce to dla dziecka wielka przygoda i mnóstwo emocji, przez co prawdopodobnie będzie miało zaburzony swój wewnętrzny rytm dnia. Przekonaliśmy się, że nie warto na siłę kłaść dziecka spać, bo akurat tak wypada jego drzemka, czy pora snu. Poczekajmy, aż maluch sam zasygnalizuje nam chęć odpoczynku. Jeśli to zrobi, postarajmy się od razu odpowiedzieć na jego potrzebę. Sami pewnie doskonale wiecie, czym grozi tzw. „przeciągnięcie” dziecka. I nieważne, czy to będzie nasz własny dom, czy samolot pełen ludzi – wszędzie, niezależnie od szerokości geograficznej, w jakiej się znajdujemy, skutki będą takie same :). Jeśli dziecko zasypia, jeden rodzic robi to samo. Szczególnie ważne jest to w podróży z dwojgiem maluchów – nie wiadomo, kiedy znowu będzie okazja do drzemki! :).

I na koniec – często jet lag to po prostu zwykłe zmęczenie podróżą, coś z czym łatwo można sobie poradzić. Więcej odpoczywajmy, pozwólmy sobie na leniwe poranki lub wieczory, wolniejsze tempo przez pierwsze dni po przyjeździe. I co najważniejsze: miejmy trochę więcej wyrozumiałości i cierpliwości dla siebie nawzajem. Musi być dobrze, przecież to mają być wakacje waszego życia! :)

3 komentarze

Karolina Noremberg 28 grudnia, 2016 - 12:11
U nas obyło się bez jet laga :) z pl wylecielismy po południu - mały przespał jakies 6 h, do Taj dolecieliśmy koło południa i to była super opcja! Mały zrobił sobie drzemkę i wieczorem normalnie poszedł spać :) z powrotem lot nocny- mały przespał 6+5 h lotu a rodzice byli na nogach ponad 40 h i tylko 1 h snu :) szkoda ze nasz maluch nie mieści się do łóżeczka tylko spał sobie wygodnie na nas :p
Rafał Si 28 grudnia, 2016 - 11:41
Prawda jest taka że dziecko jest w stanie całkiem niźle się wyspać na fotelu w samolocie a dorosły już nie koniecznie :-)
Our little adventures 28 grudnia, 2016 - 12:01
Dokładnie
Add Comment