Mierzeja Wiślana z dziećmi na rowerach - Our Little Adventures

Mierzeja Wiślana z dziećmi na rowerach

Ponad 50 km świetnie przygotowanej trasy rowerowej, przyjazna leśna infrastruktura, puste plaże w zasięgu wzroku, wspaniałe miejsca do obserwacji ptaków. Mierzeja Wiślana na rowerach to świetny pomysł na rodzinną wyprawę.

Uwielbiamy polskie wybrzeże. Jeździmy tam co najmniej raz w roku, jednak nigdy w szczycie sezonu. Spokojnie czekamy, aż przeminą wakacyjne tłumy i z plaż nad Bałtykiem znikną parawany i unoszący się wszędzie zapach smażonych frytek.

W tym roku nad morzem postanowiliśmy zrobić sobie pożegnanie wakacji. Nie bylibyśmy jednak sobą gdybyśmy pojechali do Gdańska, ot tak po prostu poleżeć na plaży. Plany mieliśmy ambitne – mieliśmy zamiar przejechać Mierzeję Wiślaną rowerami, aż do samej granicy z Federacją Rosyjską. W okolicy Mierzei już byliśmy, na zimowych wakacjach nad morzem. Teraz przyszła pora na letnią odsłonę wybrzeża Bałtyku.

Gdzie zacząć rowerową przygodę na Mierzei Wiślanej?

Szlak rowerowy na Mierzei Wiślanej to część ogromnej trasy rowerowej dookoła Bałtyku – R10. Mimo że trasa jest bajecznie prosta, to planując przejechanie jej z dziećmi trzeba oszacować siły i możliwości małych rowerzystów i czas potrzebny na przejechanie danego odcinka w dwie strony.

Pierwsze przymiarki pokazały, że chcąc zacząć z Kątów Rybackich do przejechania w ciągu dnia będziemy mieć ponad 60 km. Biorąc pod uwagę, że mamy jedynie jedno, awaryjne miejsce w naszej przyczepce Thule, a dwójkę maluchów pedałującą taka trasa wydawała się nam mocno przesadzona. Dodatkowo nie pomagał fakt licznych relacji w Internecie, że odcinek gdzie obecnie mierzeja jest przekopywana to istny armagedon dla rowerzystów. Postanowiliśmy, że nie jesteśmy tu dla bicia rekordów, tylko dla spędzenia razem czasu.

Początek naszej rowerowej przygody na Mierzei Wiślanej.

Ponownie zasięgnęliśmy języka w rozlicznych relacjach z rowerowych wyjazdów na Mierzei Wiślanej. Okazało się, że optymalnym miejscem startu, żeby łatwo dostać się na szlak R10, jest budynek oddziału straży granicznej w Krynicy Morskiej. Potwierdzamy!

Ruszamy Mierzeją Wiślaną z dzieciakami

Baśka u mamy w foteliku Thule, dzieciaki na swoich Woomach, ojciec rodziny awaryjnie ciągnie jeszcze przyczepkę Thule Sport – to zestaw na najbliższe 30,2 kilometra. Cel? Szlaban na granicy polsko-rosyjskiej.

80% składu :-)
Przerwa na wodę była co kilkanaście minut

Każda nasza aktywność wymagająca większych pokładów energii, ma jakąś motywację dla dzieci. To pomaga w pokonywaniu nagłego bólu nóżek i ogólnego znudzenia. Celem w stronę granicy była kąpiel w morzu. Na powrót cel mógł być tylko jeden – lody z trzem ca gałkami.

Trasa rowerowa – Mierzeja Wiślana

Trasa rowerowa na Mierzei Wiślanej, jak się możecie domyślić, to praktycznie płaska ścieżka z nielicznymi podjazdami. Nawet Jasio sobie z nimi doskonale radził mimo roweru bez przerzutek. Po drodze, zaczynając od Krynicy Morskiej, miniecie dwie wiaty odpoczynkowe. Dla nas to były tzw. cele pośrednie, miejsce gdzie dzieci mogły chwilę odsapnąć i rozprostować kości. Dodatkowo na każde pytanie, czy daleko jeszcze, można było odpowiedzieć, że za chwilę będziemy odpoczywać.

Leśna rowerowa infrastruktura pomaga w pokonywaniu kolejnych kilometrów
Można też pobrać apkę całej trasy R10

Dotarliśmy Mierzeją do granicy z Rosją

Przejazd do granicy z Rosją, zajął nam blisko 3 godziny. Widok samochodów straży granicznej, szlabanu i tabliczek oraz wcześniejsze nasze opowieści, że to granica, której nie wolno przekraczać spowodował, że dzieciaki były żywo zainteresowane miejscem, w którym jesteśmy. Zainteresowanie nie trwało jednak długo, ponieważ dzieci dobrze wiedziały, gdzie jest wejście na plażę.

Tablica z końcem granicy polskiej. Nasz ostatni przystanek na Mierzei Wiślanej
Obok szlabanu granicznego jest wejście nr 1. na plażę

Na samym wybrzeżu niesamowicie w oczy rzuca się efekt działalności i bytności człowieka. Po polskiej stronie, gdzie szwendają się turyści można zobaczyć jedynie nieliczne ptactwo. Z kolei po stronie rosyjskiej, gdzie ludzie nie mają dostępu sielskie życie wiodą setki ptaków, w tym łatwo rozpoznawalne kormorany.

Rosyjska część Mierzei Wiślanej

Daleko jeszcze?

Było wiadomo, że to pytanie musi paść. Padło z ust Jasia zaraz po zejściu z plaży. Nie mieliśmy serca, widząc go takiego umęczonego, żeby kazać mu dalej pedałować. Nadszedł czas na wykorzystanie awaryjnej przyczepki. Z doczepionym, jasiowym Woomem, wystarczyło, że przejechałem 500m a oczy Jasia już się zamknęły. Tak sobie wspólnie przejechaliśmy około 5 km, po czym Basia postanowiła uciąć sobie drzemkę. Siłą rzeczy Jasio wrócił na rowerek, ale ten odcinek snu był wystarczający, żeby Jasio gnany tęsknotą za lodami pierwszy dojechał do naszego samochodu. Trzeba jednak oddać również Mani, że dzielnie sama, bez zbędnego marudzenia przejechała cały odcinek. Zuchy!

Przyczepka Thule pomieści wszystko :)

Related posts

Wyspa Bang Krachao – wycieczka rowerowa z dziećmi do zielonej oazy Bangkoku

Wyjazd z psem za granicę – przeprowadzka do Tajlandii

Slow travel – nasz sposób na rodzinne podróżowanie

1 komentarz

Tadeusz 5 grudnia, 2021 - 13:28
Ostatnio byłem po raz pierwszy na spacerze po Mierzei Wiślanej - bardzo fajne tereny :) Zwłaszcza spodobała mi się ścieżka podejścia na Kawczą Górę pod Krynicą Morską. Zdecydowanie w przyszłym roku jadę na taką długą wycieczkę rowerową jak wy :)
Add Comment