Wybrałam Go nie dlatego, że przy Nim mogę spełniać swoje największe marzenia. Nie dlatego, że mam odwagę robić z Nim rzeczy, o których wcześniej nawet nie śniłam. To przyszło później. Na początku zakochałam się w zwykłych małych chwilkach, które spędzaliśmy ze sobą. W piosenkach, których razem słuchaliśmy. W prostych, pełnych czułości gestach i słowach, które znaczą tak wiele. W spontanicznych wyprawach w nieznane, nocnych frytkach z okienka, porannych korkach do pracy i w gotowości do uczenia się i poznawania drugiego człowieka. Potem przyszła decyzja o wspólnych podróżach, domu, dzieciach, psie i byciu razem do końca świata. Za nami nieprzespane noce z maluchami, opiekowanie się sobą nawzajem, trzymanie kciuków za zmianę pracy i stanie za sobą murem choćby nie wiem co. Małe i duże radości, zwykłe-niezwykłe codzienne życie.
Najlepsze w tym wszystkim jest to, że z każdym dniem kocham Go jeszcze bardziej. Z każdym dniem odkrywam Go na nowo i coraz bardziej podziwiam: za niesamowitą cierpliwość, dobre serce, za bycie najlepszym Tatą pod słońcem, za bycie ciągle 3 kroki przede mną. Za to, że codziennie zasypiam i budzę się spokojna, że wszystko będzie dobrze.
I wreszcie: coraz bardziej przekonuję się, że podjęcie decyzji o byciu razem było najlepszą rzeczą, jaka mogła mnie spotkać. Jestem szczęśliwą żoną i mamą, kocham swoją pracę i nasze podróże, uczę się mówić o tym, co mnie boli, śmiać się w niebogłosy i płakać wtedy, kiedy mam na to ochotę. Żyję tak jak chcę i się tego nie boję. Po prostu lubię swoje życie! I tego Wam wszystkim życzę – nie tylko w Walentynki.
18 komentarzy