Podsumowanie naszych podróży - 2020 - Our Little Adventures

Podsumowanie naszych podróży – 2020

Podsumowanie podróży w roku 2020 brzmi dość groteskowo, zważywszy, że od marca jest to dość utrudnione. A to zamknięciem lotnisk, a to czerwonymi strefami, a na końcu jeszcze zamknięciem bazy hoteli. My jednak od zawsze powtarzaliśmy, że dla nas większe znaczenie ma „razem” a nie jak najdalej. Wyszło nam z tego naszego podsumowania, że jeździliśmy w 2020 r. mniej niż zwykle. Wskazuje na to choćby ilość dni urlopu, jaka została nam z tego roku (dodam, że taka sytuacja to precedens – z reguły mieliśmy problem z ich brakiem). Nie oznacza to jednak, że nie było spektakularnych wyjazdów.

Kolumbia z dziećmi

Jeśli śledzicie naszego bloga, to zapewne wiecie, że początek roku miał obfitować dla nas w liczne spotkania z misiami koala, kangurami i oceanem. Wtedy jeszcze lekceważony w Europie, a groźny dla Chin koronawirus pokrzyżował nam plany i Australia będzie musiała poczekać na lepszy czas. W zastępstwie, ależ jakie to zastępstwo godne okazało się być!, wpadła nam spontanicznie Kolumbia. Z planowanych trzech sielskich tygodni zrobiły się dwa i to nerwowe, zakończone trzydniowym powrotem do Polski i 14-dniową kwarantanną, ale na nasze szczęście spędzoną w domu. Zostaną chyba z nami na zawsze już obrazy palm woskowych z Valle de Cocora, czy bananowce z Regionu Kawy.

Woskowe palmy w Valle de Cocora

Absolutne odkrycie na długi weekend z dziećmi

Bardzo wysoko w naszym rankingu podróży po Polsce, dość niespodziewanie, zajęło Roztocze. Według nas kompletnie niedoceniony obszar Polski, a oferujący wszystko to, co lubimy w takich podróżach po Polsce najbardziej – rowery, wodę, plażę i las. Spędziliśmy super aktywny weekend jeżdżąc po ścieżkach rowerowych Roztoczańskiego Parku Narodowego. Spacerowaliśmy ścieżką szumów na Tanwi, a Mania miała też chwilę, by realizować swoja pasję – konie.  Jako bazę wypadową mieliśmy super domek Las Zielone.

Przekraczamy Tanwię

W góry z dzieckiem

Tak w sumie można byłoby podsumować cały 2020 rok. Najpierw z naszą ulubioną rodziną The Beduins wdrapaliśmy się na najwyższy szczyt Gór Sowich – Wielką Sowę. Później, we wrześniu chłopaki wyruszyli z namiotem i plecakami zdobywać Główny Szlak Świętokrzyski. To ponad 100 km przez najniższe góry w Polsce. Dla 4,5- letniego Jasia to chyba przygoda życia, a okazało się, że i dla taty nie lada wyzwanie z nocowaniem na dziko w namiocie, w czasie rykowiska :-). W tym roku udało się przejść ponad 23 kilometry i już nie możemy się doczekać następnych etapów.

Wielka Sowa
Przygotowania do nocy na dziko na Głównym Szlaku Świętokrzyskim

Rodzinny rok w górach zakończyliśmy w Bieszczadach. To nasze „najulubieńsze” góry i nie chcieliśmy ich w tym roku odpuścić. Spontanicznie spakowaliśmy się wszyscy do samochodu i wyruszyliśmy do Wetliny do Grzechowiska, skąd planowaliśmy zaatakować najwyższy szczyt Bieszczad – Tarnicę, a drugiego dnia Wielkie Jasło. To drugie okazało się być większym wyzwaniem niż Tarnica. Utwierdziliśmy się, w naszym przekonaniu, że kochamy Bieszczady jesienią.

Jesienne Bieszczady odkrywaliśmy m.in. razem z naszymi przyjaciółmi, których poznaliśmy na Islandii – naszą rozmowę z Olą i Tomkiem o tym, jak się żyje na najpiękniejszej wyspie na ziemi znajdziecie tu

Blisko Warszawy

Czas epidemii chyba najbardziej intensywnie wykorzystywaliśmy jednak w okolicach Warszawy. Wedle przysłowia cudze chwalicie, swojego nie znacie, my zaczęliśmy odkrywać Mazowsze. Dzięki temu wiemy teraz, że zaraz obok stolicy mamy Bagno Całowanie a jadąc z Warszawy w kierunku Mazur znajdziemy tak ogromne sosny pełne miodu, że ciężko je objąć wzrokiem (Puszcza Zielona i Szlak Barci Kurpiowskich). W każdej chwili możemy też się spakować na bushcrafting w jednym z podwarszawskich lasów albo wybrać na wycieczkę w mazowiecką przeszłość (Skansen w Łowiczu-Maurzycach).

Bagno Całowanie
Skansen w Łowiczu

W lecie, dzięki House for Rest ponownie mieliśmy okazję przekonać się, jak dużo atrakcji oferują okolice rzeki Liwiec. To tam swego czasu wybraliśmy się na pierwszy spływ kajakowy z dziećmi, byliśmy też na najmniejszym mazowieckim zamku. Tym razem zabraliśmy ze sobą rowery i zjeździliśmy okolicę wzdłuż i wszerz.

Tak, chyba najwięcej w tym roku spędziliśmy na rowerach. Nasze rodzinne rekordy biliśmy na wycieczce do Krainy Jeziorki. Gdzie w sumie zrobiliśmy z dzieciakami ponad 60 km.

Rowery zabraliśmy też nad Bałtyk, gdzie jeździliśmy świetnie przygotowanym szlakiem rowerowym wzdłuż Mierzei Wiślanej. Polecamy taką właśnie wycieczkę, jeśli chcecie trochę „odpocząć” od leżenia na plaży.

Trasa rowerowa po Mierzei Wiślanej jest bajecznie prosta

Tak jak Basia na pierwszym zdjęciu patrzymy w przyszłość z uśmiechem, licząc na to, że 2021 r. będzie dla nas łaskawszy szczególnie, że kilka planów już mamy w głowie. Ale o tym ciiiicho sza – w obecnych czasach nasze plany podróżnicze mają to do siebie, że zmieniają się jak w kalejdoskopie. Nikt nie wie, co dany miesiąc lub tydzień przyniesie.