W ramach poszukiwań nowych rzeczy w okolicy Warszawy, naszą uwagę przykuła na mapie nazwa Bagno Całowanie (już czasami tak mamy, że sobie przeglądamy mapy googla, ot tak po prostu). Skąd w ogóle pomysł, żeby połączyć te dwa słowa w taki związek. Odpowiedź jest oczywiście oczywista. Obok znajduje się wieś Całowanie, a same bagna – obszar o wielkości 15 km x 3 km – rozciągają się na terenie Mazowieckiego Parku Krajobrazowego, tuż obok Góry Kalwarii. Jak dotąd, z bagnami nie mieliśmy do czynienia, jedynie z rozlewiskami w Kampinoskim Parku Narodowym, chwilę przed narodzinami Basi.

O tym przeczytasz
Bagno Całowanie tylko po ścieżce
Bagno zawsze przywołuje w mojej głowie jakieś złowieszcze skojarzenia. Pomijając już tutaj zwykłą konotację językową, to chyba ten negatywny stosunek do tego rodzaju „gruntu” bierze się jeszcze z dzieciństwa. Chyba każdy słyszał, będąc dzieckiem, że jak wpadnie się w bagno, to już się stamtąd nie wyjdzie.



Było to jakże aktualne stwierdzenie w przypadku Bagna Całowanie. Jeszcze w 2018 r. pomosty nad zalanymi terenami były w opłakanym stanie, a zwiedzanie tego miejsca, przeglądając zdjęcia, w ogóle nie było naszym zdaniem możliwe. Obecnie mamy dwa pięknie odnowione, stosunkowo krótkie pomosty. Szczerze mówiąc, nasza nawigacja (polecamy Locus Map na Androida) pokazywała, że można spokojnie zrobić większą pętle po bagnach. Niestety chyba nikt poza utartym, pomostowym szlakiem, nie zapuszcza się dalej i ścieżka, jeśli tam była, to już porządnie zarosła.
Pomosty pozwalają nam choć na chwilę zajrzeć w głąb bagien i torfowisk, pełnych bobrów, raków i niezliczonej ilości dzikich ptaków. Dodatkowo, jeśli będziemy mieć szczęście, spotkamy także łosia, które bardzo polubiły to dzikie miejsce.



W wersji dla mniej aktywnych, podpowiadamy, że samochodem można podjechać pod punkt widokowy. Z tego miejsca odchodzą dwie wyżej wymienione ścieżki, jedna w prawo a druga w lewo. A gdy pójdziecie prosto, ścieżką przyrodniczą o nazwie 13 błota stóp, to dotrzecie do…
Góry Pękatki
Nazwa może być lekko myląca. Po pierwsze to nie jest góra, a najwyższa z piaszczystych wydm. Dość charakterystycznych dla tego obszaru. Po drugie ma ona kilka metrów. Gdyby nie nawigacja w telefonie to przeszlibyśmy tę „górę” nie wiedząc nawet, że to najwyższa z tutejszych wydm.


Tak czy siak jest piasek, są dzieci. Sami rozumiecie, to taki samograj. Nigdzie nie wpadną, z niczego nie spadną, za krzak się nie schowają, terenu do biegania cała masa. Innymi słowy, miejsce idealne na piknik i obiad (polecamy sobie zerknąć na Forestię – to taki obiad bez gotowania).
W sumie przeszliśmy około 6,5 kilometra. Całość zajęła nam niespełna 3 godziny. Żeby dojechać z Warszawy do Bagna Całowanie musicie liczyć około 40 minut i niestety nie znamy sposobu na dostanie się tam transportem publicznym. Wstęp na Bagno jest oczywiście bezpłatny. Prawda, że brzmi jak idealny pomysł na jednodniową wycieczkę ze stolicy?
2 komentarze
Słyszeliśmy o tych pomostach, bo wcześniej znaliśmy tylko nazwę z Rajdu Monte Calvaria. Teraz pojedziemy na te wiosenne bagna, dziękujemy za ciekawy opis ! ETMP.
Rewelacyjna relacja. Dziękuję :)