5,9K
Na pewno to słyszeliście. Przestań się mazać! Wstawaj, chłopak musi być twardy. No przecież nic się nie stało. Nie zachowuj się jak baba. Przestań się bać! Chłopaki przecież nie płaczą.
Nie wiem ile razy byłam świadkiem podobnych sytuacji. Mały chłopiec zdarł sobie kolano albo zepsuła się ulubiona zabawka. Chłopczyk boi się ciemności, tęskni za mamą, nie chce wejść na drabinkę na placu zabaw. Ból, smutek czy strach się nie liczą. Wiadomo przecież, że chłopcy powinni być dzielni, twardzi i nie okazywać słabości.
A teraz odwróćmy sytuację. Mała dziewczynka przewróciła się na rowerze, boi się dużego psa albo rozpłakała się, bo nie chce zjechać ze zjeżdżalni. Czy nadal powiemy jej: Przestań się mazać! Dziewczyny przecież nie płaczą? Zapewne większości z nas włączy się „automatyczne” współodczuwanie: szybko przytulimy dziewczynkę, powiemy, że wszystko będzie dobrze, rozumiejąc jej emocje, prawda?
Często w ogóle nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak silne mamy wewnętrzne przekonanie o tym, co wolno dziewczynkom, a co zupełnie nie pasuje do chłopców. Bezrefleksyjnie powtarzamy zasłyszane w dzieciństwie utarte frazesy o „grzecznych dziewczynkach” i „dzielnych chłopcach”, nie zastanawiając się nad konsekwencjami wypowiadanych słów. A przecież słowa mają wielką moc – powtarzane wielokrotnie w dzieciństwie przez bliskie nam osoby zostają z nami na całe życie i kształtują to, w jaki sposób o sobie myślimy, jacy chcielibyśmy być. Tworzą przekonania o nas samych i o otaczającym nas świecie.
Mały, a potem dorastający, chłopiec, któremu nie pozwalamy okazywać emocji związanych ze smutkiem, żalem czy lękiem, czyli z jednoznacznie kojarzonymi „słabościami”, uczy się, że jeśli chce być „prawdziwym mężczyzną”, to musi spełnić określone oczekiwania. Szybko zaczyna rozumieć, że jeśli chce być akceptowany (a wiec kochany) przez mamę, tatę, panie w przedszkolu czy kolegów w szkole, po prostu musi zacząć zachowywać się tak, jak się od niego tego oczekuje, a nie tak, jak podpowiada mu serce. Żeby zyskać akceptację i szacunek otoczenia, musi przestać być sobą. Musi stać się kimś innym.
Konsekwencje takiego zachowania są w zasadzie bardzo łatwe do przewidzenia. Wystarczy spojrzeć na pokolenie naszych rodziców. Ze świecą szukać ojców, którzy mówią „kocham cię” swoim dzieciom, wiedzą jak zapleść warkocz swoim wnuczkom, publicznie całują swoje żony, czy przechodzą na wcześniejszą emeryturę, by zająć się cieżko chorymi rodzicami-staruszkami. Nasi ojcowie, a często też ich synowie, po prostu przyzwyczaili się, że „prawdziwi mężczyźni” nie płaczą, tak jak nie zajmują się dziećmi, nie towarzyszą w opiece nad nimi, nie wstają w nocy, bo przecież rano idą do pracy, nie dzielą się zmartwieniami. Po prostu nie okazują emocji. No, może poza złością, agresją i radością. Bo te emocje, jak ich nauczono, są OK. Świadczą o ich sile, niezłomności i zdecydowaniu.
Czy takich mężczyzn właśnie szukamy? Zamkniętych w sobie, odciętych od swoich emocji i wiecznie siedzących w swojej "bardzo ważnej pracy"?
Ja na pewno nie. Dlatego kiedy Jasio płacze, nie mówię mu, że nic się nie stało. Po prostu go przytulam i razem próbujemy zaradzić całej sytuacji. Kiedy Jasio bawi się lalkami, nie proponuję mu koparki czy robota. Po prostu obserwuję, jak razem z Manią bawią się w dom. Jak Jasiek chce iść do żłobka w koszulce swojej siostry w kucyki Pony (której ona jakoś nie polubiła), po prostu w niej idzie, ciesząc się, że ma t-shirt z ulubionymi zwierzakami. A jeśli się czegoś przestraszy, nie wmawiam mu, że to nic takiego – wspólnie sprawdzamy, co sprawiło, że zaczął się bać.
Razem z Mario traktujemy go tak samo, jak o dwa lata starszą siostrę (tu więcej na ten temat). Rozmawiamy z nim o tym, dlaczego ważne jest nazywanie tego, co czuje, skąd się biorą emocje i po co je mamy. I choć czasem cholernie trudno przeciwstawić się głupim komentarzom na placu zabaw czy na ulicy, po prostu wiemy, że tak trzeba. Jeśli chcemy wychować prawdziwie szczęśliwego mężczyznę, po prostu pozwólmy mu być sobą. Tyle i aż tyle.
20 komentarzy
Bardzo wazny i wartosciowy wpis:)
Myslę, ze warto poruszyc jeszcze jedna kwestie: zachowywania sie chlopcow wobec przemocy. Wiadomo ze to chlopcy wlasnie czesciej wdaja sie w bojki, moga stanac w sytuacji w ktorej ktos ich uderzy, zrobi krzywde. Co wtedy radzic? Oddaj mu? Daj sie bic? Naskarż pani w przedszkolu/szkole?
Z jednej skrajności w drugą. Pamiętajmy jednak, że ten chłopiec kiedyś ma zostać głową rodziny i musi być gotowy zmierzyć się z życiem. Prawda, nie powinno się zabraniać dziecku okazywać uczuć. Jednak za każdym upadkiem trzeba zachęcić dziecko do ponownego zmierzenia się z problemem. Drogie Panie, jestem przekonany, że żadna z was nie chciała by mieć męża maminsynka.
Wiele zależy od użytych słów. Nigdzie przecież nie napisałam, że nie zachęcam do zmierzenia się z problemem :). Nigdzie też nie napisałam o tym, że chcę wychować maminsynka :). Napisałam tylko o tym, że dziecko ma prawo do okazywania emocji po swojemu. Jeśli chłopiec ma być w przyszłości pewnym siebie, świadomym, znającym swoje potrzeby mężczyzną, to powienien mieć prawo do bycia sobą, prawda?
Bardzo ważny wpis! Zgadzam się z Wami w stu procentach. Chociaż sama jestem mamą dwóch dziewczynek, wiem, że gdybym miała syna, pozwalałabym mu płakać, kiedy tylko ma na to ochotę i kiedy czuje taką potrzebę. Nigdy nie powiedziałabym :"Wstań, nie rycz, jesteś facetem". W taki sposób społeczeństwo ukręca sobie bat na siebie ( a w zasadzie na swoje córki!), ponieważ produkuje armię nieczułych, nieempatycznych, wyzbytych normalnych ludzkich odruchów "mężczyzn". A potem narzekamy, że faceci nie potrafią, o czym z resztą piszecie, przytulić, okazać czułość, powiedzieć kocham cię. Ściskam i życzę powodzenia w tej trudnej misji wychowania Mężczyzny.
Bardzo prawdziwe… Dziś czytałam o tym chociażby u Osho… mówi ze mamy gruczoły łzowe po to właśnie ze mamy płakać. Kobiety i mężczyźni je mają.. gdyby biologia mówiła że chłopaki nie placza to by ich im nie stworzyla… U mężczyzn jest to poważny dysonans bo mają być twardzi, głowa rodziny, chodzic na te polowania… A co z ich emocjami? No tak, nie można pokazać bo to słabość…. Dzięki za ten tekst. od wielu miesięcy sama ten temat poruszam i chociażby ostatnio w Chilli zet mówiłam o tym jak być kobietą ale poruszałam również ten temat męskości… jak być facetem który ma emocje i…płacze…. Na naszym blogu SailOceans jest post o tym. Mam dwóch synów, tulimy się, czułości ile wlezie i wszystkie emocje przeżywamy.
Ania, myślę sobie, że dopiero pokolenie naszych synów będzie mogło czerpać pełnymi garściami z przemian równościowych. Tak jak faceci musieli się trochę przesunąć na ławce zawodowej, żeby kobiety mogły zajmować te same stanowiska i tyle samo zarabiać (a ile jeszcze do zrobienia przecież!), tak kobiety muszą zrobić więcej miejsca w sferze emocjonalno-opiekuńczej. Bo często niestety jest tak, że to „matki-Polki-cierpiętnice”, jak je nazywam, wolą wszystko zrobić same, niż podzielić się obowiązkami domowymi i opieką nad dziećmi czy starszymi rodzicami.
Super tekst! Moje dziewczyny od zawsze lubiły się bawić samochodami i dinozaurami, co niezmiernie dziwiło wiele osób. No jak to? Nie ma lali i wózeczka? Nie bardzo to rozumiałam. Ja bym nie chciała żeby mi ktoś narzucał czym się mam bawić czy w co ubierać. Brawo!
Napisałam też tekst o dziewczynkach :) https://ourlittleadventures.pl/byc/9011/
Karolino,super tekst,tak myśli na szczęście coraz więcej rodziców..np.Ksenia Gąsiorowska
Bożena, też mam taką nadzieję! :) Wszystko zależy od tego, jakich mają rodziców, prawda? :)
To, że niektórzy nadal uważają, że już bobasy trzeba jakoś różnicować strasznie widać np. po zabawkach. Ostatnio nie wytrzymałam i pod postem sprzedażowym na jednym z forów zapytałam, dlaczego dana książeczka sensoryczna jest określona jako produkt dla chłopców. Zgadniecie dlaczego? To akurat bardzo proste – bo były w niej rakiety i auta, a całość była w tonacji szaro-granatowe. No to dla chłopca jak nie wiem co! Zapytałam panią, która ją sprzedawała, czy nadaje się też dla dziewczynki (bez wykładu, czy wymądrzania się, ot takie niewinne pytanie potencjalnej klientki). Na co ona odpisała, że rzecz jasna, że się nadaje. I zmieniła opis tego produktu. Poczułam satysfakcję. Taką na serio prawdziwą.
Gosia, nasza światozmieniaczka genderowa! <3 Zgadzam się, że jest tyle podziałów zabawkowych, że aż ciężko w to uwierzyć. Szufladkowanie dzieciaków od małego, wtłaczanie w streotypowe role i etykietkowanie. Wtedy przynajmniej wiadomo, co sprzedajemy i nie trzeba się głowić na hasłami reklamowymi :).
Well done. To, że bardzo potrzebujemy takich tekstów, to może banał, ale właśnie tak jest.
Jaki potrzebny tekst. :)
Bardzo dziękuję. Masz podobne przemyślenia?
Jak ja się cieszę ze tworzysz takie teksty. To jest Bardzoo dobre! Zwłaszcza fragment o naszych ojcach. Nie nie nie chcemy żeby tacy byli! Staszek będzie płakał ile chce, ubierał sie w co chce i bawil czym chce :) Paweł na pewno podziela moje zdanie :)
Pięknie dziękuję! Jasiek będzie miał superkumpla :)
Mam identyczne podejście. W ogóle jestem pierwsza jeśli chodzi o walkę ze stereotypami płciowymi. Robią bardzo dużo złego a mało kto zdaje sobie z tego sprawę. Może mam ogromne szczęście ale otaczają mnie najbliżsi mężczyźni, którzy są troskliwi, emocjonalni i w ogóle najwspanialsi na świecie. I tak wychowujemy z mężem synka. I myślę, że dzięki temu jak to traktujemy jest naprawdę wspaniałym chłopcem. Jest troskliwy, potrafi mówić o emocjach i uczuciach a do tego pięknie nad nimi zapanować i w ogóle jest niezwykle fajnym facetem :)
Marta, tak, masz ogromne szczęście :). Jednak jak słucham tego, w jaki sposób zwracają się rodzice do swoich dzieci, jakie „dobre rady” mi sprzedają przekonane o swojej racji „ciocie” i „wujkowie” to wiem, że trzeba mówić o równości, wychowaniu dzieciaków bez stosowania krzywdzących stereotypów jak najwięcej. Dzieci są doskonałym zwierciadłem – jak na dłoni widać w ich zachowaniu relacje w rodzinie, „układ sił”, itd. Chłoną wszystko jak gąbka, po prostu chcą być takie jak my, rodzice.
Zgadzam się ze wszystkim :)