Nie każdy lubi dzieci, zwłaszcza w samolocie
I bardzo dobrze, nie każdy musi lubić i chcieć mieć dzieci. Nie każdy też chce zabawiać nasze dzieci podczas lotu. Niestety, nie każdy rodzić ma tego świadomość. Sami zachodzimy w głowę, czemu część rodziców uważa, że skoro kochamy swoje dziecko, to takim samym uczuciem obdarzają je wszyscy dookoła. Nieogarnięcie tak prostej rzeczy, jaką jest życie w społeczeństwie, widać najlepiej podczas lotu samolotem, kiedy to idealnym wyjściem na brak kreatywności rodzica jest puszczenie dziecka samopas. Tu kopnie w fotel, tu rzuci papierkiem, tu po raz dziesiąty zaczepi, przechodząc obok. Ot przecież to tylko dziecko, prawda?
Kupa mojego dziecka przecież nie śmierdzi
Oburzanie się na lokalsów
Jeśli jedziemy do jakiegoś kraju, staramy się najpierw sprawdzać, jak traktuje się tam dzieci. Wiadomo, że w Tajlandii, Indiach czy na Kubie nasze maluchy będą głaskane po głowie, cmokane w policzek i bez pytania o naszą zgodę, dostaną masę słodyczy. Na Islandii czy w Niemczech dzieci będą po prostu dziećmi, miło ale bez jakiegoś większego entuzjazmu.
Jeszcze tylko jedno muzeum
Macie już plan podróży? Super. Nie zapomnijcie tylko uwzględnić w nim dziecka. Sami kiedyś popełnialiśmy ten błąd, starając się zobaczyć kolejne miejsce na naszej liście „must see”. Jednak to bieganie z punktu A do punktu B przeważnie dość szybko się kończyło płaczem lub zniechęceniem Mani (z Jaśkiem już byliśmy mądrzejsi i nie popełniamy tego błędu).
7 komentarzy
Dzień dobry! Mam pytanie odnośnie pierwszego zdjęcia z podróży samolotem. W czym siedzi maleństwo? Czy wybierając się w podróż z niemowlakiem, wybieraliście (i polecacie) któreś miejsce/ siedzenia w samolocie? Przed nami pierwszy lot z półroczną córką w te wakacje.
hej, półroczna Mania siedzi w kołysce, którą się przyczepia do ścianki w samolocie. Trzeba ją wcześniej zamówić u przewoźnika (bez dodatkowej opłaty). Musisz tylko sprawdzić, jakie ograniczenia wagowe u dziecka ma Twój przewoźnik – różne linie różnie traktują maluchy – jedni dają kołyski do 9 kg, inni do kilkunastu. Zazwyczaj nie ma problemu z dostaniem kołyski, chyba że samolotem leci dużo maluszków, to wtedy im szybciej ją zamówisz, ty większa szansa na dostanie jej. Miejsca są wtedy przydzielane automatycznie przy grodzi / ściance samolotu – dodatkowa zaleta jest taka, że jest tam dużo więcej przestrzeni na nogi :).
A gdzie lecicie? :)
Ta uwaga to moim zdaniem klucz do sukcesu.
Podróże z małymi dziećmi to jest mimo wszystko wyzwanie… szczególnie jeszcze w okresie pieluszek, niemowlęcego jedzenia.. dużo latałam samoloten sama z dwójką dzieci które były baaardzo małe.. wiem ile trzeba się nagimnastykiwac w fotelu w samolocie, toalecie, jak zabawic dzieci, jak radzić sobie jak płaczą że zmęczenia… Teraz jak są większe to jest o niebo łatwiej :) dlatego ostatecznie podrozujemy naszym domem łódka ⛵… Nie trzeba się pakować :) dom z nami się porusza…Choć jest też wiele innych wyzwań. Ale da się! Powodzenia dla wszystkich podróżujących rodzin SailOceans
Ania, najważniejsza jest chyba świadomość tego, że się da, tylko trzeba być przygotowanym na różne sytuacje. Nie zapomnę jak w grudniu, jak lecieliśmy do Portugalii, Jasio miał chyba jakiś skok rozwojowy, była pełnia i jeszcze nie wiadomo co – nie spał 18 godz i wcale nie zamierzał zasnąć, mimo że był padnięty. Trochę się musieliśmy postarać, żeby było dobrze :). Ale to są na szczęście wyjątki. Reszta to po prostu cierpliwość i poświęcenie uwagi dziecku.
Myślę że warto pamiętać że dzieci to też ludzie ( jakkolwiek to brzmi).I że mają gorsze i lepsze dni. Jak dorosli:) czasem warto odpuścić zwiedzanie, gdy ten gorszy dzień nadejdzie.
Otóż to :). Nic dodać, nic ująć :).