Główna » Wyprowadzka z Polski a edukacja dzieci – praktyczne informacje przed wyjazdem

Wyprowadzka z Polski a edukacja dzieci – praktyczne informacje przed wyjazdem

by Karo

Każda wyjeżdżająca na dłużej z Polski rodzina z dziećmi poniżej 18 roku życia musi przejść przez to samo – podjąć decyzję, co zrobić z edukacją dzieci. Co trzeba wiedzieć, zanim wyjedzie się z kraju? Jakie są możliwe opcje? Edukacja domowa czy przeniesienie dzieci do innego systemu edukacyjnego? W jaki sposób uczyć dzieci po polsku?

W tym tekście znajdziecie praktyczne informacje na temat polskiego systemu edukacji, obowiązujących przepisów i formalności, które należy przejść. Opiszę Wam też, na jaką opcję zdecydowaliśmy się my, wyjeżdżając z rodziną do Tajlandii na dłużej. Będzie długo, ale wyczerpująco!

Jak już może wiecie z tego tekstu, w połowie października 2022 r. przeprowadziliśmy się z trójką naszych dzieci (i psem – o tym napiszę lada moment w osobnym tekście) z Warszawy na tajską wyspę Koh Lanta. Dwoje naszych starszych dzieci (8-letnia Marianka i 6-letni Janek) chodzili w Polsce do publicznej szkoły – we wrześniu zaczęli drugą (Mania) i pierwszą klasę (Janek). Najmłodsza, 3,5-letnia Basia chodziła do publicznego przedszkola.

★★★

Decyzja przez wyjazdem z kraju: zostajemy w polskim systemie edukacji czy z niego wychodzimy?

Pierwszą rzeczą, o której musieliśmy zatem pomyśleć przed rodzinną wyprowadzką z Polski, była edukacja dzieci. Czy chcemy zostać w polskim systemie, czy przenieść dzieci do systemu edukacyjnego kraju, do którego jedziemy.

Zgodnie z polskim prawem (art. 35 Prawa Oświatowego) obowiązek szkolny dziecka

rozpoczyna się z początkiem roku szkolnego w roku kalendarzowym, w którym dziecko kończy 7 lat i trwa do ukończenia szkoły podstawowej, nie dłużej jednak niż do ukończenia 18. roku życia. Rodzic nie ma tu za wiele do powiedzenia, nie można po prostu nie posłać dziecka do szkoły. Można jedynie wybrać placówkę, do której dziecko będzie chodziło. I co ważniejsze, dbać o regularne uczęszczanie do niej dziecka.

★★★

Jakie są konsekwecje, jeśli nie spełnimy obowiązku szkolnego?

Jeśli nie poślemy naszego dziecka do szkoły i tym samym nie spełnimy obowiązku szkolnego, musimy liczyć się z tym, że dostaniemy karę. Wystarczy na przykład, że nasze dziecko będzie miało nieusprawiedliwioną nieobecność przez co najmniej połowę dni zajęć w szkole w jednym miesiącu (art. 42 ustawy Prawo oświatowe), organ prowadzący może wszcząć wobec nas postępowanie egzekucyjne i wymierzyć nam grzywnę w wysokości 10 000 zł. Grzywna może być wymierzana wielokrotnie, aż do łącznej kwoty 50 000 zł.

Ale spokojnie, nie dzieje się to od razu i nie z automatu. Najpierw kontaktuje się z nami dyrekcja placówki, badając przyczynę nieobecności. Potem wysyłane są pisma, następnie powiadamiany jest organ nadzorujący szkołę, czyli np. wójt, burmistrz czy prezydent miasta. Zanim dojdzie do wszczęcia postępowania, rodzic ma bardzo dużo czasu, by wyjaśnić sytuację. Tak naprawdę, tylko w skrajnych i patologicznych sytuacjach wymierzane są grzywny.

Jeśli temat Was bardziej interesuje, świetnie wyjaśnia go w komentarzu prawnym dla Rzeczpospolitej, prof. Iwona Sierpowska, prawniczka z Uniwersytetu SWPS.

★★★

Jakie formalności przy wyprowadzce z Polski?

Jeśli przeprowadzamy się z dzieckiem gdzieś na dłużej, musimy spełnić obowiązek szkolny i zapewnić mu ciągłość nauki. W jaki sposób? Albo poprzez przeniesienie dziecka do systemu szkolnego innego kraju i dostarczenie odpowiednich dokumentów szkole, do której chodziło dziecko, albo poprzez wypełnianie tego obowiązku samemu, np. poprzez uczenie dziecka samemu w wracunkach domowych. Nauczycielami dziecka mogą być rodzice lub opiekunowie prawni albo inne osoby wskazane przez rodziców: zatrudnieni korepetytorzy, nieformalne grupy i stowarzyszenia. Przepisy dopuszczają tu różne możliwości.

Dzieci siedzą na tarasie i uczą się, edukacja domowa dzieci, fot. Ourlittleadventures.pl

★★★

Jak wygląda nasz przypadek?

Wyprowadzając się z Polski do Tajlandii, podjęliśmy decyzję o nieprzenoszeniu dzieci do tajskiego systemu edukacji i niezapisywaniu ich do międzynarodowej szkoły. Złożyło się na to kilka czynników. Po pierwsze nie wiemy, jak długo zostaniemy w Tajlandii. Na razie planujemy zostać rok. Czy nasz plan ulegnie zmianie? Zobaczymy pewnie za kilka miesięcy. Po drugie, nie chcieliśmy, by nasze dzieci straciły kontakt z regularną nauką po polsku. Są jeszcze na tyle małe, że systematyczne pisanie i czytanie po polsku jest im bardzo potrzebne.

Po trzecie, nie chcieliśmy rzucać ich od razu na głęboką wodę. Chcieliśmy, by ten rok był dla nich superprzygodą pełną nowych doświadczeń, czasu na swobodną zabawę i eksplorowanie świata. A chodząc do regularnej tajskiej czy międzynarodowej szkoły, od razu wpadłyby w kolejny system.

No i po czwarte, naszym celem było i jest, by cała trójka po tym rocznym pobycie w Tajlandii mówiła biegle po angielsku.

★★★

Edukacja domowa + kanadyjsko-tajska szkoła

Dlatego też, biorąc pod uwagę wszystkie te nasze potrzeby, zdecydowaliśmy wystąpić do dyrekcji szkoły Mani i Jasia z wnioskiem o przejście na edukację domową (Basia jest jeszcze przedszkolakiem, ma 3,5 roku, nie musi więc wypełniać obowiązku szkolnego). Na Wyspie zaś udało nam się znaleźć wspaniałe anglojęzyczne miejsce, do którego zapisaliśmy trójkę naszych dzieci.

Jak to wygląda w praktyce?

★★★

Jenny’s School – wymarzone miejsce dla małych eksploratorów świata

Nasza tajska szkoła to prywatna inicjatywa kanadyjsko-tajska. Prowadzi ją Jenny Broadhurst, nauczycielka z Kanady, która mówi do dzieci po angielsku. Drugą nauczycielką jest Lisa. Ona z kolei komunikuje się głównie po tajsku. Jest więc duża szansa, że za jakiś czas nasze dzieci będą śmigać w obu tych językach lepiej niż my (bardzo na to liczymy!).

Fajne jest to, że szkoła jest kameralna – grupa liczy max. 12 dzieci od 3 do 12 rż. Nacisk jest tu kładziony przede wszystkim na wzajemny szacunek, współpracę pomiędzy dziećmi i uczenie się od siebie nawzajem, poznawanie świata wszystkimi zmysłami, otwartość na różne kultury (są tu dzieci m.in.z Tajlandii, UK, USA, Szwecji, Francji), DYI (pomysłowość i myslenie out of the box – dzieci np same zaprojektowały i wykonały plac zabaw!) i takie zwykłe “dzikie dzieciństwo”. Powiedziałabym, że to taki mix podejścia Montessori i waldorfskiego. Są kury, koty, jest dużo swobodnej zabawy, błota, gotowania i bycia dzieckiem po prostu.

Trójka dzieci stoi przed tajską szkołą na Koh Lancie, edukacja domowa dzieci, fot. Ourlittleadventures.pl
Trójka dzieci idzie po trawie przed tajską szkołą na Koh Lancie, edukacja domowa dzieci, fot. Ourlittleadventures.pl

Zajęcia trwają od 10:00 do 16:00, koszt 1 dnia pobytu to 500 tajskich batów za dziecko (ok 64 zl). Można zapisać dziecko na dowolną ilość dni od pon do pt. Nasze dzieci na razie będą chodziły tu 3 razy w tygodniu. Potem pewnie wydłużymy im czas do 5 dni.

I wiecie, co jest jeszcze najlepsze? Szkoła nie ma swojego konta w social media. Działa tu marketing szeptany. Znana jest na Lancie po prostu jako Jenny’s School a miejsca rozchodzą się jak ciepłe bułeczki. Cieszymy się więc, że udało nam się kilka miesięcy temu zaklepać miejsce dla całej naszej trójki.

★★★

No dobrze, a teraz formalności. Co trzeba zrobić, by dziecko mogło korzystać z edukacji domowej?

Zgodnie z obecnie obowiązującymi przepisami (mogą się one zmienić, jeśli projekt nowelizacji ustawy o Prawie Oświatowym wejdzie w życie; trwa procedowanie go w Sejmie), wniosek o przejście na edukację domową można składać u dyrekcji szkoły przez cały rok a także przed jego rozpoczęciem.

Dodatkowo trzeba złożyć drugi dokument – oświadczenie zobowiązujące do zapewnienia dziecku odpowiednich warunków umożliwiających nauczanie podstawy programowej, która obowiązuje na danym etapie kształcenia. W piśmie musi się znaleźć również informacja, że zobowiązujemy się do tego, że dziecko przystąpi w danym roku szkolnym do egzaminów klasyfikacyjnych.

Jak widzicie, tak naprawdę są to tylko 2 pisma, które należy złożyć w sekretariacie szkoły (osobiście lub pocztą). Nie jest wymagana opinia z publicznej poradni pedagogiczno-psychologicznej (kiedyś był taki wymóg). Dyrekcja szkoły z kolei powinna nam oficjalnie na te pisma odpowiedzieć. Zgodnie z ustawą, ma na to 30 dni.

Jeśli chcemy, by nasze dziecko w kolejnym roku szkolnym kontynuowało przygodę z edukacją domową, należy ponownie złożyć te same pisma lub jeśli wiemy, że nie będzie nas dłużej, można złożyć na kilka lat (to się ma zmienić).

U nas cała procedura trwała jakieś 2-3 dni.

Najpierw umówiliśmy się z dyrektorem szkoły na spotkanie, podczas któego wyjaśniliśmy całą sytuację z przeprowadzką. Polecamy właśnie takie rozwiązanie. Dlaczego? Bo żaden oficjalny mejl czy telefon nie zastąpi bezpośredniego kontatku – dużo więcej można wyjaśnić, wytłumaczyć, podzielić się wątpliwościami, zapytać o różne rzeczy. Z reguły też wzbudzamy dużo większą sympatię, jeśli druga strona widzi, że wykazujemy zainteresowanie i na przykład zrywamy się z pracy, by się spotkać w godzinach pracy sekretariatu szkoły, prawda?

Następnego dnia po spotkaniu zanieśliśmy pisma do sekretariatu szkoły. Dwa dni później w Librusie mieliśmy już oficjalną zgodę na przejście na edukację domową wraz z wytycznymi od wychowawczyń naszych dzieci dot. podstawy programowej, którą muszą opanować nasze dzieci, by zdać egazmin klasyfikacyjny. Potem tylko krótkie spotkania z wychowawczyniami, żeby się pożegnać. I już.

Dzieci uczą się przy stole na tarasie w ogrodzie, edukacja domowa dzieci, fot. Ourlittleadventures.pl

★★★

Czy dziecko musi zostawać w macierzystej szkole? Czy można znaleźć inną szkołę, która zapewni ciągość edukacji?

Jeśli jednak z jakiś powodów uważamy, że w macierzystej szkole naszych dzieci będziemy mieć trudności w uzyskaniu zgody na edukację domową, możemy zgłosić się do tzw. szkoły przyjaznej edukacji domowej – możecie je znaleźć np. na stronie Centrum Nauczania Domowego lub wpisując w Internecie daną frazę i województwo. Dużo informacji można znaleźć też na grupach fejsbukowych poświęconych edukacji domowej.

Zgłaszamy się wtedy do wybranej szkoły albo do inicjatywy zrzeszającej takie przyjazne szkoły, jak Centrum Nauczania Domowego właśnie i najczęściej wszystkie formalności związane z przenosinami wykonuje już za nas zespół ekspertów z danego miejsca.

My zdecydowaliśmy się zostać w naszej szkole, ponieważ dzieciaki bardzo ją lubią a dyrekcja i wychowawcy nie robili nam żadnych problemów z wyjazdem do Tajlandii i przejściem na edukację domową. Byliśmy wręcz bardzo pozytywnie zaskoczeni ich entuzjazmem z tym związanym :).

★★★

Edukacja domowa w praktyce – jak to u nas wygląda?

Jeśli jesteście z nami dłużej, to zapewne wiecie, że temat edukacji domowej poruszamy w naszym podkaście DOBRANOCKA DLA RODZICÓW i na Instagramie nas już od dawna. Najpierw była rozmowa z Mają Śpikowską Mamajastado i Olą Wołkowską JakLubimy nt. wad i zalet edukacji domowej, był lajw na Instagramie z Andre Sternem, który w ogóle nie chodził do szkoły. Było wreszcie spotkanie z Moniką Kamińską-Wcisło z Centrum Nauczania Domowego nt. szczegółów związanych z przejściem w tryb edukacji domowej, narzędzi, z których można korzystać i bezpłatnej platformy dla dzieci i rodziców, która ułatwia codzienne, regualarne przerabianie podstawy programowej.

Kiedy więc podjęliśmy decyzję o przejściu z dziećmi na edukację domową, wiedziałam, że z tej platformy po prostu nie wyobrażamy sobie edukacji domowej. Dlaczego? Zaraz się sami przekonacie.

★★★

Platforma Nauczania Domowego – co to jest i dlaczego nasze dzieci tak lubią dzięki niej się uczyć?

Platforma to miejsce, w którym Centrum Nauczania Domowego udostępnia wszystkie materiały do nauki w domu. Każde dziecko ma swoje indywidualne konto, do którego dostaje login i hasło. Poza wszystkimi zaletami, o których za chwilę napiszę, najważniejszą cechą platformy, która zadecydowała o tym, że pokochaliśmy ją od razu jest jej…

dostępność 24 godziny przez 7 dni w tygodniu.

Dlaczego? Tajlandia leży w zupełnie innej strefie czasowej: +5 godzin czasu letniejgo, +6 godzin czasu zimowego w stosunku do Polski. Dlatego ważne było dla nas to, że nasze dzieci będą mogły korzystać z niej bez żadnych przeszkód.

Sądząc po tym, jak Janek nauczył się czytać od Mani jak miał 4 lata, to Basia siedząc przy staraszakach równie szybko ogarnie temat :)

Podstawa programowa w 36 gotowych scenariuszach lekcji

Kolejna rzecz, która wspaniale ułatwia przerabianie z dzieckiem materiału, to jasny podział na to, co, kiedy i jak robimy. Cały materiał podzielony jest na 36 tygodni lekcyjnych z materiałem zgodnym z podstawą programową. Program nauczania spełnia wszystkie wymogi MEiN. Tygodniowy scenariusz zawiera od 2 do 10 krótkich lekcji. Są to zazwyczaj ćwiczenia, interaktywne zadania i gry edukacyjne a także krótkie filmiki i piosenki wyjaśniające dany temat. Są też propozycje zajęć ruchowych.

A jeśli dziecko chciałoby samo rozwinąć dane zagadnienie, ma dostęp do materiałów dodatkowych: biblioteki cyfrowej z e-bookami (wiersze, opowiadania) i kącika DYI (pomysły na warsztaty plastyczne, łamigłówki matematyczne, kącik ortograficzny i wiele innych).

Wszystko jest proste i intuicyjne w obsłudze. Dziecko od razu może sprawadzić, czy poprawnie odpowiedziało na zadane pytania. Polecenia są pisane prostym językiem, dostosowanym do wieku dziecka. Przyjazna jest także grafika – nieprzeładowana kolorami, nieodwracająca uwagi od samej lekcji, dzięki czemu dziecko nie jest po kilkunastu minutach zmęczone.

Jak widzicie, Platforma zapewnia pełne wsparcie w edukacji domowej na odległość.

Mama z córką ćwiczą przysiady na tarasie w ogrodzie, edukacja domowa dzieci, fot. Ourlittleadventures.pl

Spotkania online z nauczycielem

Na koniec każdego tygodnia jest powtórka materiału a także, co jest superważne, webinaria online z nauczycielami systematyzujące wiedzę. Jest to spotkanie z nauczycielem, który prowadzi je w oparciu o tablicę interaktywną. Webinaria trwają 60 minut – myślę, że jest to optymalny czas, by podtrzymać u dziecka zainteresowanie tematem i jednocześnie nie zanudzić go przeładowanym materiałem.

Dodatkowo, jeśli dziecko czuje potrzebę skonsultowania lub pogłębienia tematu lekcji, może wziąć udział w video-spotkaniach z nauczycielem wybranego przedmiotu. Takie spotkania organizowane są w 3-5 osobowych grupach dzieci i trwają 45 minut.

No i są też edutripy. Kilka razy do roku Centrum organizuje spotkania w różnych częściach Polski, by dzieciaki korzystające z Platformy mogły zobaczyć się na żywo i razem spędzić czas.

Nie ma ocen, jest grywalizacja

Fajne jest też to, że każde dziecko pracuje w swoim tempie. Mania z Jasiem jak na razie korzystają z platformy w dni wolne od szkoły w Tajlandii. Robią wtedy po 2-3 lekcje naraz. Jasiowi (1 klasa) zajmuje to łącznie ok. 45 minut dziennie. Mariance (2 klasa) około godziny (choć jak skończą materiał na dany dzień, to chcą robić kolejne lekcje). Od nauczycieli z Centrum Nauczania Domowego wiem, że czas ten się wydłuża w starszych klasach – materiału jest po prostu więcej.

Na Platformie nie ma ocen. Jest za to grywalizacja – dzieci zdobywają medale, odznaki i nagrody za wyznaczone aktywności na platformie. Dzięki temu nie ma presji, nie ma nerwówki, nie ma tego słynnego “bólu brzucha” przed kartkówką, który pewnie doskonale pamiętamy ze szkoły (ja pamiętam aż za dobrze). Serio, jest po prostu spokojne poznawanie świata. Ile ja bym dała, żebym ja sama mogła się w ten sposób uczyć!

E-dziennik dla rodziców, monitorowanie postępów

W początkowym etapie nauki naszych dzieci jeszcze codziennie im towarzyszymy w korzystaniu z Platformy. Potem, jak już wykształcą w sobie taką samodyscyplinę związaną z regularnym uczeniem się, tej naszej obecności przy komputerze na pewno będzie dużo mniej. Nadal jednak będziemy mieć dostęp do e-dziennika. Dzięki temu jesteśmy w stanie monitorować procentowe postępy dziecka w realizacji materiału. Widzimy, co już zostało przerobione, ile jeszcze przed nami, z czym dziecko ma trudności i kiedy powinniśmy zareagować.

Rodzice mogą też korzystać z naprawdę szerokiej oferty webinariów i warsztatów, które oferuje Platforma. To rzeczywiście superwsparcie, zwłaszcza na początku drogi z edukacją domową.

Ile kosztuje dostęp do Platformy?

Dostęp do Platformy jest bezpłatny dla wszystkich dzieci uczęszczających do szkół, które mają podpisane umowy z Centrum Nauczania Domowego. Dla pozostałych osób roczny dostęp to koszt 1999 zł/rok.

To chyba najważniejsze cechy Platformy Nauczania Domowego, które przekonały nas do korzystania z niej. Jeśli macie jeszcze jakieś pytania związane z Platformą, piszcie śmiało pod tekstem – postaram się odpowiedzieć!

Dzieci uczą się przy stole na tarasie w ogrodzie, edukacja domowa dzieci, fot. Ourlittleadventures.pl

★★★

Egzaminy klasyfikacyjne – jak to wygląda?

Egazminy klasyfikacyjne przeprowadza szkoła, do której jest zapisane dziecko. Zgodnie z art. 44 ustawy o systemie oświaty (uwaga, to inna ustawa!), przeprowadza komisja powołana przez dyrektora szkoły. Musi się on odbyć nie później niż w dniu poprzedzającym dzień zakończenia rocznych zajęć dydaktyczno-wychowawczych, czyli przed końcem danego roku szkolnego. Termin egzaminu można uzgodnić indywidualnie ze szkołą. Jeśli uważamy, że nasze dziecko jest gotowe, może on odbyć się nawet w środku roku szkolnego.

Stacjonarnie czy online?

Tu zdania są podzielone. Ustawa nie precyzuje, w jakiej formie odbywa się egzamin. Decyduje o tym dyrekcja szkoły. Z reguły, w publicznych szkołach są to egzaminy stacjonarne, w szczególnych przypadkach dopuszcza się egzaminy online. Wyjątkiem była pandemia – wtedy pojawił się tymczasowy artykuł o możliwości zdalnego przeprowadzenia egzaminu. Teraz takiego już nie ma.

Część szkół prowadzących edukację domową i zajmujących się głównie prowadzeniem dzieci uczących się poza budynkiem szkolnym, decyduje się jednak na egzamin zdalny. Ale coraz częściej też powraca się do egzaminów stacjonarnych. Wszystko zależy od dyrekcji szkoły.

Dzieci uczą się przy stole na tarasie w ogrodzie, edukacja domowa dzieci, fot. Ourlittleadventures.pl

★★★

Planowane zmiany w ustawie o prawie oświatowym dot. edukacji domowej – czy edukacja domowa będzie możliwa?

Jak na pewno wiecie, obecnie (koniec października 2022) do Sejmu wpłynął projekt poselski szeroko zakrojonych zmian dotyczących kształtu edukacji domowej. Niektóre pomysły zostały odrzucone już w pierwszym czytaniu. Nad innymi nadal trwają prace. W mediach i środowiskach związanych z edukacją domową toczy się teraz żywa dyskusja na ten temat.

Co z tego wyniknie? Tego nie jestem w stanie przewidzieć. Mam jednak nadzieję, że edukacja domowa przetrwa (wiem, że tak będzie – to przecież nasze podstawowe prawo jako rodzica do wyboru sposobu kształcenia naszego dziecka!).

My nie wyobrażamy sobie teraz życia bez możliwości realizowania obowiązku szkolnego poza szkołą. Moglibyśmy wypisać nasze dzieci z polskiego systemu edukacji i przenieść je do Tajlandii. Chcemy jednak, by miały kontakt ze słowem pisanym, nie straciły kontaktu z polską tradycją, historią i kulturą (choć wiem, że to brzmi górnolotnie i patetycznie), ze swoją klasą i wychowawczyniami. Chcemy je otwierać na świat, pokazywać jego złożoność i różnorodność. Chcemy jednak, by wiedziały, skąd pochodzą. Tyle i aż tyle.

Materiał powstał we współpracy z Centrum Nauczania Domowego.

★★★

Zostań z nami na dłużej!

Inne wpisy

5 komentarzy

Iza 20 marca, 2023 - 16:26

Hej, jak oceniacie Jenny’s School po paru miesiącach pobytu na wyspie? Czy dla trzylatki to faktycznie bezpieczne miejsce (dodam, ze takiej troszkę az nazbyt odważnej, ciekawej kazdego robaczka i smaku kazdej “jagody”;)? Aklimatyzacja Waszych dzieci obyła się bez problemów?Udalo im sie nawiązać nowe przyjaźnie czy raczej trzymaly sie w swoim gronie? Myślimy o paru miesiącach na wyspie i każda wskazówka będzie pomocna:D

Odpowiedz
Karo 20 marca, 2023 - 17:04

Szkołę uwielbiamy a Jenny kochamy :). Magiczne miejsce. A co do bezpieczeństwa… dla każdego rodzica będzie to znaczyło co innego. My uważamy, że jest bezpiecznie. Dzieciaki nawiązały przyjaźnie, cały czas dzieje się coś fajnego. To takie superbliskościowe miejsce, w duchu Montessori – duża swoboda dla dzieci, na ich swobodną zabawę, kreatywność ale w ramach. Cały czas są prawie na dworze, kiedy nie ma zajęć z ang lub tajskiego, matmy albo jakiś zajęć artystycznych wymagajacych bycia skupionym w pomieszczeniu. Nie wiem tylko, czy Jenny przyjmuje trzylatki – nasza Basia miała 3,5 i dwójkę starszego rodzeństwa, dlatego Jenny zrobiła dla niej wyjątek. Najlepiej do niej po prostu napisz i zapytaj.

Odpowiedz
Agata 30 października, 2022 - 23:36

Wielkie dzięki za ten artykuł. Z tego co piszesz Centrum wydaje sie byc atrakcyjniejszym rozwiązaniem niż ORPEG (z którego korzystamy obecnie). Aż ich podpytam czy oferują tez wsparcie programu uzupełniającego dla dzieciaków, które są w systemie innego kraju a dla polskiego świadectwa nadrabiają „tylko” lukę programową. Trzymam kciuki za Waszą piękną przygodę!

Odpowiedz
Magda 29 października, 2022 - 08:54

A jeśli dziecko jest w systemie edukacji innego kraju i nie jest w ED to może dołączyć do centrum?

Odpowiedz
Karo 30 października, 2022 - 17:25

Tak, nie musi być w ED, po prostu wykupujesz dostęp do platformy.

Odpowiedz

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.