Główna » Ile zabawek potrzebuje nasze dziecko?

Ile zabawek potrzebuje nasze dziecko?

by Karo

Na pewno to znacie. Do dziecka przychodzi babcia. Chce sprawić mu radość, więc kupuje pluszaka za kilkanaście złotych. Dziecko chwilę pobawi się zabawką. 20 minut później już o niej nie pamięta. Pluszak ląduje w kącie, obok wielu innych podobnych – badania pokazują, że przeciętny przedszkolak ma ponad 300 zabawek! A gdyby nie kupować tej zabawki, tylko… Zobaczcie, jak radzimy sobie z tym my.

Musimy uczciwie przyznać, że nasze dzieci mają za dużo zabawek. Ba, one w nich po prostu toną! Na zdjęciu powyżej widzicie pewnie jakąś 1/3 tego, co dzieci mają w swoich zbiorach. Dzieje się tak zarówno mimo prób ograniczania ilości kupowanych zabawek do minimum, jak i regularnego “oczyszczania” przestrzeni w dziecięcych pokojach: przekazywania zabawek innym dzieciom, rotacji do pudeł, wywożenia do dziadków, itd. Staramy się także, by dawać dzieciom rzeczy niematerialne, związane z przeżyciami, wspólnie spędzanym czasem i naszą uwagą – już kiedyś o tym pisaliśmy.

Dzieci układają klocki na podłodze

Zabawki dzieci dostają od nas w zasadzie tylko na urodziny, Dzień Dziecka i Boże Narodzenie. Jeśli jednak dodać do tego prezenty, które otrzymują od pozostałej części rodziny, przyjaciół i kolegów, małych niespodzianek bez okazji od babci i dziadka, to okazuje się, że po roku zbiera się tego ponad 30 sztuk na osobę! Dodatkowo, w naszym przypadku – rodziców trójki dzieci – mnożymy to razy 3, co daje nam ponad 120 zabawek na 60 metrach kwadratowych…

Ile zabawek potrzebuje dziecko?

Co ciekawe, nie jesteśmy wyjątkiem. Większość rodziców mierzy się z podobnymi problemami i to od kilkudziesięciu lat. Dodatkowo, dostrzeżono pewną niebezpieczną zależność. Prawie 20 lat temu w Niemczech zauważono, że różnego rodzaju uzależnienia dorosłych mogą mieć związek z przyzwyczajeniami wyniesionymi z dzieciństwa. Zgłębiając temat, badacze doszli do wniosku, że źródłem problemu może m.in. nadmiar zabawek. W ten oto sposób powstał projekt “Przedszkole bez zabawek” – na 3 miesiące z placówek zniknęły wszystkie zabawki. Zostały tylko stoliki, krzesełka, koce i poduszki. Dodatkowo, opiekunowie mieli nie ingerować w zabawy dzieci. Maluchy miały pełną kontrolę nad tym, co robiły. Oczywiście dopóki było to bezpieczne.

Golden retriver z błagającymi oczami
Makarona mina mówi – zabierzcie mnie stąd

Co się okazało? Dzieci bardzo szybko odnalazły się w nowej sytuacji – zamiast bawić się zabawkami, których nie ma, zaczęły bawić się ze sobą. Były bardziej skoncentrowane, kreatywne i spokojne. Kiedy po 3 miesiącach zabawki wróciły do przedszkola w ograniczonej ilości, dzieci bawiły się nimi zupełnie inaczej – stały się po prostu dodatkiem do ich wymyślonej, swobodnej zabawy.

Do podobnych wniosków doszli także naukowcy z Uniwersytetu Toledo w Ohio. Wiecie, ile zabawek potrzebuje dziecko pomiędzy 18 a 30 miesiącem życia? Cztery. Mając do dyspozycji tylko 4 zabawki, właśnie wtedy dzieci są najbardziej kreatywne a zabawa sprawia im największą frajdę. Większa ilość ich po prostu rozprasza, powoduje zniechęcenia i znudzenie.

My też to obserwujemy u Mani, Janka i Basi. Nasze dzieci mają kilka ulubionych zabawek, którymi bawią się niemal codziennie. Te same zabawki zabierają ze sobą w podróż – zestaw klocków, przytulankę i kredki. Reszta zalega po prostu na półkach.

Dlaczego ciągle kupujemy nowe zabawki mimo że wiemy, że to źle wpływa na dzieci?

Dlaczego więc, mając wiedzę, jak negatywne skutki powoduje zbyt duża liczba zabawek, nadal nie możemy się im oprzeć i kupujemy nowe? Zapewne każdy rodzic znajdzie tu swoje wytłumaczenie: kupuję, bo sam nie miałem, kupuję, bo dzięki tej zabawce moje dziecko będzie ćwiczyć zdolności matematyczne/językowe/itd., kupuję, bo mnie stać, bo tyle pracuję, że sam nie mam czasu się z dzieckiem bawić albo bo tak wypada. Kupuję, bo nie mam pomysłu, co można zrobić inaczej, jak spędzić czas z własnym dzieckiem, by było nam po prostu fajnie.

Dzieci się biją o zabawki na podłodze
Zawsze kończy się małą wojenką

Jednak jak się chwilę nad tym zastanowimy, to widać wyraźnie, że to droga donikąd. Ani dziecko nie będzie szczęśliwsze, że dostało kolejną zabawkę, o której za chwilę zapomni, ani nasza potrzeba sprawienia dziecku przyjemności nie zostanie tak naprawdę zaspokojona. Uciszymy jedynie wyrzuty sumienia.

Jak sobie zatem z tym poradzić? Co zrobić, by ograniczyć ilość zabawek w naszym domu, jednocześnie przekazując dzieciom dobre nawyki dotyczące całego życia? Od pewnego czasu intensywnie pracujemy nad kilkoma rozwiązaniami.

Gruntowne porządki razem z dzieckiem + spokojna rozmowa na temat potrzeb i zachcianek

Raz na kilka tygodni robimy z dziećmi gruntowny przegląd ich półek z zabawkami, rozmawiamy o marzeniach, uczymy się odróżniać zachcianki od potrzeb (pisaliśmy o tym niedawno). Tłumaczymy, że każda zabawka to określona ilość pieniędzy, które trzeba wydać, żeby ją kupić. Pokazujemy monety i banknoty, które mają odłożone w swoich skarbonkach, liczymy, ile kieszonkowego (tak, tak, nasze przedszkolaki dostają kieszonkowe!) trzeba byłoby przeznaczyć, by kupić te właśnie klocki czy misia. Uwierzcie nam, po tak obrazowym tłumaczeniu, dzieciakom naprawdę zmienia się perspektywa.

Pytamy Manię i Jaśka, ile zabawek potrzebują, którymi się przestali bawić a które koniecznie należy zostawić. Niepotrzebne zabawki dzielimy na te, które można przekazać znajomym i rodzinie i na te, które można oddać na jednej z Facebookowych grup, np. Uwaga, śmieciarka jedzie, gdzie inni będą mogli z nich jeszcze korzystać.

Dzieci bawią się na podłodze

Pożyczanie zamiast kupowania

Niedawno wprowadziliśmy nowy zwyczaj – nasze dzieci wymieniają się zabawkami, grami i książkami ze swoimi przyjaciółmi. Zaspokaja to ich potrzebę posiadania czegoś, co mają inni, ekscytacji z nowej rzeczy. Wyrabia też bardzo fajny zwyczaj dzielenia się. Same plusy!

Golden retriver odpoczywa wśród zabawek

Wspólny czas zamiast zabawki

Zastanówcie się, co najbardziej pamiętacie z dzieciństwa? Rzeczy materialne, które dostaliście? Czy może chwile spędzone z bliskimi? Wycieczkę pod namiot, który razem rozkładaliście? Wspólne chodzenie na lody po niedzielnym obiedzie? Czy może zapach świeżo pieczonego ciasta, które robiliście z Mamą? Odpowiedź jest prosta. Większość z nas pamięta czas i uwagę, którą poświęciły nam bliskie osoby.

I nie chodzi tu o czas, który spędzamy przy okazji: w drodze do szkoły czy na zakupy. Chodzi o 15 minut uważnej rozmowy o tym przed snem, jak minął dzień, jak i o całodniową wycieczkę do lasu i wspólne rysowanie. Ważne jest, by w tym czasie nie robić nic innego, nie odbierać telefonów, nie gadać z nikim na messengerze. Wyłączyć się ze świata i być po prostu z dzieckiem i dla dziecka. Nasze dzieci naprawdę to doceniają. Co więcej, pamiętają takie chwile ze szczegółami, nawet po kilkunastu miesiącach.

Rozmowa z rodziną

Rozmawiamy też z rodziną i przyjaciółmi. I o ile przyjaciele rozumieją, że ciągłe obdarowywanie dzieci prezentami nie prowadzi do niczego dobrego, to z rodziną jest już trochę trudniej. Dziadkowie, z racji doświadczenia wychowywania swoich dzieci w epoce nieustannego niedoboru, mają zupełnie inną perspektywę. Obdarowywanie dzieci różnego rodzaju drobnymi prezentami jest dla nich po prostu wyrazem dbania o nie. Trudno im tak od razu dostrzec negatywne konsekwencje takiego działania.

Małe sumy na konto dziecka

Jeśli jednak babcia albo ciocia czuje wewnętrzną potrzebę regularnego obdarowywania czymś dziecka, możemy zaproponować im wpłacenie równowartości tego potencjalnego prezentu na konto dziecka. Każde z naszych dzieci ma założone właśnie takie własne konto (w naszym przypadku Konto Jakie Chcę Dla Młodych), na które regularnie przelewamy niewielkie sumy. Dzieci o tym wiedzą i traktują je jako taką swoją skarbonkę, do której można zajrzeć w telefonie.

Co więcej, wartością dodaną posiadania takiego konta jest to, że po kilkunastu miesiącach regularnego odkładania może się na nim uzbierać spora suma. Poza tym, to dla dziecka to fantastyczna nauka oszczędzania – pokazujemy mu, że jeśli zależy nam na czymś większym, trzeba sobie na to zapracować.

No więc ile tak naprawdę zabawek potrzebuje nasze dziecko?

Każdy z nas musi uczciwie sobie na to pytanie odpowiedzieć. Jeśli nie jesteśmy w stanie ograniczyć dziecku zabawek do minimum, postarajmy się kupować mądrze. Nie ulegać presji rodziny, emocjom dziecka czy dostosowywać się do zwyczajów panujących wśród znajomych.

Rozmawiajmy też z dzieckiem. Pokazujmy zależności finansowe, tłumaczmy, dlaczego posiadanie dużej ilości zabawek nie jest dobre. Wbrew pozorom, nawet pięciolatek, jeśli dostosujemy język naszej rozmowy do możliwości poznawczych dziecka na tym etapie rozwojowym, zrozumie, że kupowanie zabawek wiąże się z wydawaniem pieniędzy. Pieniędzy, które musimy zarobić naszą pracą. A to już tylko krok od wychowania odpowiedzialnego, nieulegającego chwilowym zachciankom finansowego ninja.

❥❥❥

Materiał powstał we współpracy z Santander Bank Polska.

Advertisement

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.