O podróży do Azji marzyliśmy już od dawna. Czasem, jak mieliśmy gorszy dzień, za oknem była plucha i nic nam się nie chciało, otwieraliśmy sobie w trójkę (wtedy jeszcze nie było Jaśka) MAPY i buszowaliśmy po bliższych i dalszych krainach Azji Południowo-Wschodniej. Oglądaliśmy papugi, małpy i tygrysy, opowiadaliśmy Mani o ryżu, co rośnie na polach i o wielkich piaskownicach nad brzegiem oceanu. Chcieliśmy wyjechać na całą zimę, na 2-3 miesiące, tak, żeby naprawdę poczuć tamtą kulturę, najeść się tych wszystkich pyszności, poznać ludzi i ich zwykłe, normalne życie, które nie wygląda jak typowa pocztówka z zachodem słońca na plaży. Chcieliśmy też pobyć dłużej ze sobą, bez tych wszystkich pracowych stresów i „to do list”, pisania mejli po nocach i ciągłej gonitwy.
O tym przeczytasz
Podróż do Azji z dwójką na dwa miesiące? Czy to możliwe?
Okazja była idealna – końcówka mojego urlopu rodzicielskiego przypadała akurat w czasie naszej zimy, więc nie myśląc zbyt długo kupiliśmy w megasuper promocji bilety do Bangkoku dla całej naszej czwórki. Mieliśmy lecieć na całe dwa miesiące. Jednak rzeczywistość okazała się inna – zobowiązania pracowe okazały się nie do przeskoczenia.
Po chwilowym zwątpieniu w sens dotychczasowego sposobu na życie i chęci rzucenia wszystkiego i wyjechania na zawsze, zaczęliśmy się zastanawiać, w jaki sposób przebukować bilety. Kombinowaliśmy na wszelkie możliwe sposoby, kontaktując się zarówno z liniami lotniczymi (Qatar), pośrednikiem, jak i różnymi specami od podróży. Ostatecznie pomoc przyszła od dobrych krasnali (to chyba tak przed świętami :-)) siedzącymi za biurkiem w eSky.pl. Krasnale okazały się na tyle skuteczne w swoich działaniach, że przebukowanie nie kosztowało tyle samo, co nowe bilety. Poza tym, wykorzystując sobie tylko znane ścieżki kontaktów lotów międzygwiezdnych pomogły nam też w poszukiwaniach najtańszych i najbardziej optymalnych dla naszej czwórki sposobów przemieszania się po Azji. Po tych doświadczeniach wiemy, że czasem warto poprosić o pomoc kogoś bardziej doświadczonego, kto nas cierpliwie wysłucha, cały czas mając jednak wpływ na to, jak, gdzie i po co chcemy jechać.
Krok po kroku co raz bliżej Azji
Zaczęliśmy przygotowania do podróży. Odwiedziliśmy Muzeum Azji i Pacyfiku, w którym maluchy miały pierwszy kontakt z dalekowschodnimi baśniami (Latający Smok, czyli Muzeum Azji i Pacyfiku). Spotkaliśmy się z lekarką medycyny podróży (Rozmowa z dr Mileną Dorosz), żeby wypytać ją o wszystko co najważniejsze w podróżach na koniec świata z maluchami: jak skompletować apteczkę, czy jetlag może być groźny i jak się zabezpieczyć przed potencjalnymi niebezpieczeństwami. Gotowaliśmy dla Jaśka po tajsku i wietnamsku (Azjatycki talerz malucha), czytaliśmy z Marianką o tygrysach i podróżach w nieznane (Marianka i jej tygrysy). Zastanawialiśmy się też wspólnie z lekarką weterynarii, Dorotą Sumińską, co zrobić, by podczas naszej podróży nasz pies czuł się bezpiecznie (Dlaczego psy nie latają?).
Nasz plan na Azję z dziećmi
I najważniejsze: ułożyliśmy ramowy plan naszej podróży.
Pierwszy raz lecimy w szczycie sezonu, pierwszy raz też opuszczamy Polskę na Święta i Nowy Rok. Z tych względów nigdy chyba nie byliśmy tak dobrze przygotowani do wyjazdu. Cenimy sobie bardziej elastyczność podróżowania niż na przykład pewność, że znajdziemy dobry hotel będąc na miejscu.
Lądujemy w Bangkoku, z którego powoli będziemy się przemieszczać na północ. Powoli, ponieważ mamy w planach zobaczyć XVII-wieczną metropolię Ayutthaya i wskoczyć na chwilę do Lopburi – miasta opanowanego przez małpy. Stamtąd już prosta droga do Chiang Mai. Północ Tajlandii to to, co najbardziej kochamy w podróżach, czyli natura (nie możemy się doczekać, aż Mania zobaczy i dotknie słonia w Hug Elephants!). Po tygodniu w Chiang Mai wracamy samolotem do Bangkoku, tylko po to, żeby zaraz wsiąść do autobusu i pojechać do Sieam Reap w Kambodży. Przekraczanie granicy tajsko-kambodżańskiej, jak podaje Internet, będzie poważnym wyzwaniem :-).
Z Kambodży wydostaniemy się dzień przed Sylwestrem, którego spędzimy na Krabi, na plaży nad Morzem Andamańskim. Będziemy mieli prawie dwa tygodnie na niespieszne odwiedzanie wysp południa Tajlandii, na dłużej zatrzymamy się na Kho Lancie. Stamtąd już niestety pozostanie nam tylko wrócić do Bangkoku i powitać zapewne mroźną Polskę
Wiemy, ze nie da się zobaczyć wszystkiego. Wiemy, że pewnie omijamy różne ważne „must see”, żelazne punkty podróżowania po Tajlandii. Jesteśmy jednak przekonani, że nie chcemy gnać, zaliczać jednej atrakcji po drugiej. Że chcemy przede wszystkim pobyć razem, otworzyć się na to, czego doświadczymy na miejscu. Że ta podróż na koniec (naszego) świata, to podróż do początku świata tego, kogo spotkamy na naszej drodze.
I chyba o to chodzi w podróżowaniu: najlepsze podróże są takie, dzięki którym znajdujemy odpowiedzi na pytania, o których na początku nawet nie myśleliśmy, że mogłyby zostać zadane.
Więcej o przygotowaniach do podróży z perspektywy Mamy już niedługo na Ładnebebe.
7 komentarzy
hej, my wstyczniu wybieramy się z 20 miesiecznym Frankiem – najpierw lecimy do Hong Kongu, potem po 5 dniach objadania się lecimy również na koh lante :) macie już tam zarezerwowany nocleg ? Podzielcie się miejscówką, na lancie bedziemy po raz pierwszy, chodz w tajlandii już 4 :-) Podobno to taka rodzinna wyspa więc powinnno być fajnie
W tamtym roku byliśmy z małaym pierwszy raz wszystko sprawnie i bez rzadnych problemów :-)
Trzymamy kciuki za udaną podróż!
jejku, te książki wyglądają pięknie! udanego wyjazdu! :)
Będziemy czekać na lotnisku <3
A my właśnie pakujemy się w bkk do powrotu ;(
Ale jaka podróż za Wami! :) Jak wrócicie chętnie się zdzwonimy, żeby pogadać :).
Witam. My właśnie wróciliśmy z Tajlandii i Kambodży – byliśmy niestety tylko niecałe 3 tygodnie :( byliśmy we trójkę – razem z 20 miesięcznym synkiem :) wyjazd bardzo się udał! Nie mogę się doczekać relacji z Państwa podróży! Ah i polecam do Kambodży samolotem- dużo szybciej i bez większych problemów ;)