Trudno jest znaleźć miejsce na nurkowanie w Chile. Wynika to z faktu, że zachodnie wybrzeże Ameryki nie jest wybrzeżem spokojnym. To idealne miejsce dla surferów, mniej idealne dla nurków.
Jeszcze w Polsce umówiliśmy się z Pedro, właścicielem szkoły nurkowej w Quintay, niedaleko Valparaiso, na nurkowanie. Z centrum Valparaiso (Av. Argentina) musieliśmy złapać collectivos – koniecznie żółte, ponieważ tylko te jadą w stronę naszego upragnionego nurkowania. Na miejscu mieliśmy być najwcześniej jak się da, według Pedro, ok. 8:30. Mimo porannego zimna, wiatru i mgły dobry humor nas nie opuszczał. Wszystko i wszyscy w zatoce jeszcze spali, jak się okazało – z naszym instruktorem na czele :-). Mieliśmy zatem okazję do podziwiania widoków i pobycia sami ze sobą.
Quintay w przeszłości było portem rybackim, specjalizującym się w połowie wielorybów, stąd też nurkowaliśmy na wraku japońskiego kutra wielorybniczego – El Falucho. Położony na głębokości około 15 m. Zachowany w bardzo dobrym stanie jest atrakcją tutejszego regionu.
O tym przeczytasz
Pierwsze nurkowanie w Chile
Oczywiście nurkowaliśmy na zmianę. Ja poszedłem na pierwszy ogień, Karola została z Manią na brzegu. Bałem się, że woda będzie bardzo zimna, podobnie jak podczas nurkowania w Capo d’Acqua, ale miała akceptowalne 14 stopni. Jak później powiedział Toto, nasz podwodny „przewodnik”, moje nurkowanie było odrobinę lepsze od nurka Karoli, ponieważ miałem większą, lepszą widoczność. Oczywiście nie obyło się bez niespodzianek. Ja zgubiłem przy kutrze płetwę, ale udało się ją z powrotem założyć, Karo na dnie zsunął się pas z balastem, a przy wychodzeniu z wody, na ponton, okazało się, że ma tylko jedną płetwę :-).
Małe skromne, ale wyśmienite
Naszą wizytę w Quintay zakończyliśmy w jednej z nielicznych knajpek w zatoce – Pezcadores. Jak oboje zgodnie stwierdziliśmy, zjedliśmy najlepszą w swoim życiu zupę z owoców morza. Mania miała okazję spróbować (i bardzo jej smakowało!) małży św Jakuba, rybę Congrio i najpyszniejsze jak dotąd awokado. Oczywiście część z tych rzeczy znalazła swoje miejsce spoczynku na podłodze :-). Jak o tym później rozmawialiśmy, to doszliśmy do wniosku, że dzięki takim podróżom Mania ma okazję spróbować rzeczy, o których my – jak my byliśmy w jej wieku – nawet nie śniliśmy.