Główna » Pakowanie na wakacje z dziećmi – nasza podróż do Kolumbii

Pakowanie na wakacje z dziećmi – nasza podróż do Kolumbii

by Karo

Pakowanie na wakacje z dziećmi – dla jednych bułka z masłem, dla innych niemal rocket science. Co zabrać, żeby niczego nie zabrakło? W co spakować siebie a w co dzieci? Brać wózek czy może samo nosidełko wystarczy? No i czy te wszystkie gadżety są nam rzeczywiście potrzebne? 

Przez dłuższy czas zachodziliśmy w głowę, jak wykonać to trudne zadanie, jakim jest spakowanie się na kilkutygodniową podróż z trójką dzieci na pokładzie. Do tej pory mieliśmy doświadczenie podróżowania z dwójką – braliśmy po prostu jeden duży plecak i jeden mniejszy (lub jedną dużą walizkę) plus  nosidełko. Teraz, mając trójkę na pokładzie, doszliśmy do wniosku, że brakuje nam jednych pleców :). Jednak najgorsze było to, że nasz plan nie był do końca sprecyzowany. Nie wiedzieliśmy do końca, czego będziemy potrzebować, ponieważ prognozy pogody nie były do końca jednoznaczne. Miało być zarówno 10-12, jak i 35 st. C. Tak naprawdę chyba po raz pierwszy byliśmy w tak dużej kropce.

Jak zawsze, okazało się, że najważniejszy jest plan, a raczej sposób jego wykonania. Inaczej organizujemy pakowanie na wakacje z dziećmi, kiedy wiemy, że będziemy mieć samochód przez cały wyjazd. Jeszcze inaczej, jeśli będziemy korzystali z wewnętrznych lotów, a jeszcze inaczej gdy chcemy po prostu poleżeć przez cały czas na plaży.

Podczas naszej podróży do Kolumbii mieliśmy ostatecznie miks wszystkiego. Wynajmowaliśmy 3 razy samochód, odbyliśmy kilka lotów wewnętrznych (obostrzenia z bagażem) i planowaliśmy poleżeć ostatnie kilka dni na plaży. Do tego wszystkiego dochodziła jeszcze pogoda. W marcu, kiedy byliśmy w Kolumbii lato dobiegało końca, a biorąc pod uwagę, że jest to dość górzysty kraj, to musieliśmy jeszcze myśleć o trochę cieplejszych rzeczach. 

Pakowanie z trójką dzieci – bagaże główne

Ostatecznie zdecydowaliśmy się zabrać jeden duży plecak  – spakowaliśmy w niego Mariankę i Jasia. Używamy od blisko 11 latu tego samego plecaka marki Marbo. Szczerze polecamy, ponieważ jest to polska produkcja, a po drugie ma suwak, który pozwala się dostać do środka bez wyrzucania wszystkich rzeczy.

Po długich naradach zdecydowaliśmy się, że zabieramy również ze sobą naszą walizkę Thule. W nią spakowaliśmy Basię i naszą dwójkę. Dla Baśki, jak zwykle to robimy, zapakowaliśmy zapas pieluch na max pierwsze 3 dni pobytu. Wiedzieliśmy, że nie będzie problemu z zakupem ich na miejscu (okazały się być dużo tańsze niż w Polsce). Wyszliśmy z założenia, że na 100% podczas tej podróży będziemy korzystali z pralni, a co za tym idzie szacowaliśmy, żeby nasze bagaże nie ważyły więcej niż 15 kg każdy. 

Zabraliśmy więc po 5 zestawów letnich ubrań dla każdego z nas (Basia dostała dodatkowe 2), po 1 parze długich spodni, 1 cieplejszą bluzę i kurtki przeciwdeszczowe. Wzięliśmy tez po 2 pary butów: sandały i trampki. Z naszego doświadczenia wynika, że lepiej wziąć mniej i prać na miejscu (my przez 2 tygodnie korzystaliśmy z pralni 3 razy – pranie kosztowało średnio 30 zł) niż zabrać za dużo i nie wykorzystać połowy.

Rodzina wielodzietna na lotnisku z bagażami

Bagaże podręczne - pakowanie na wakacje z dziećmi

Mamy zasadę, że każdy pakuje swój bagaż podręczny. Nie ingerujemy w to, co nasze dzieci chcą zabrać ze sobą w podróż. No, może czasami trochę ich naprowadzamy, ale przeważnie wiedzą, czego chcą i czego będą potrzebować. Jaś i Marianka spakowali do swoich plecaczków Lassig po zestawie kredek i kolorowanek. W plecaku Jasia znalazły się również resoraki, a Mania zabrała lalkę. Mój plecak to w zasadzie sama elektronika, a Karoli to rzeczy awaryjne dla Baśki plus przekąski na lot.

Dodatkowo, warto pomyśleć, by nasze podręczne plecaki były wygodne, pojemne i funkcjonalne – to właśnie je będziemy przecież nosić na plecach przez cały wyjazd. Co więcej, inne plecaki bierzemy do miejsca, gdzie może być deszczowo i wietrznie, inne, kiedy pogoda będzie bardziej sprzyjająca. I tak na przykład na Islandię zawsze bierzemy wodoszczelne plecako-worki (marka FishDryPack sprawdza nam się znakomicie). Do Kolumbii zapakowaliśmy się w dwa Fjallraveny (Kånken Totepack Mini dla Karoli i dla mnie Greenland Top). Świetnie zdały egzamin zarówno podczas wielokrotnych przesiadek na lotniksku (mnóstwo kieszonek), jak i podczas codziennego noszenia.

Wózek, nosidełko a może jedno i drugie?

Największe dyskusje toczyły się jednak w kwestii tego, czy bierzemy ze sobą wózek. Ja osobiście nie mogłem sobie wyobrazić targania dodatkowej rzeczy, którą uznawałem za kompletnie zbędną. Do tej pory udawało nam się zabierać tylko nosidełko Tula, to czemu miałoby się teraz nie udać? 

Ostatecznie przegrałem tę małą walkę z Karolą. I wiecie co? Zabranie wózka to był strzał w dziesiątkę. Może też dlatego, że nie zabraliśmy ze sobą byle jakiego wózka, a specjalną podróżną wersję Easywalkera Buggy XS. Po złożeniu wózek jest wielkości bagażu podręcznego, składa i rozkłada się go jedną ręką. Waży lekko ponad  6 kg, ma też super torbę podróżną, do której można go zapakować. Jak na tak zmyślną konstrukcję jesteśmy pod ogromnym wrażeniem tego małego „stworka”, bo naprawdę dostał od nas w kość na kolumbijskich ulicach i chodnikach. Nosidełka używaliśmy właściwie tylko tam, gdzie z wózkiem byłoby bardzo trudno się poruszać lub byłoby to niemożliwe, jak na przykład w górach, na plantacji kawy czy w 13 Dzielnicy Medellin, gdzie drogi są wąskie, jest ciągle pod górę lub trzeba się poruszać ruchomymi schodami.

Okazało się też, że podróżowanie z trójką małych dzieci jednak trochę się różni od podróżowania z dwójką. Rzeczy, które trzeba ze sobą nosić, jest więcej, więc przydaje się dodatkowa przestrzeń załadunkowa. Mniej jest także rąk do przytulania, kiedy zajdzie taka potrzeba, łatwiej dzieci położyć na drzemkę. Wózek sprawdził się nam znakomicie. Na tyle dobrze, że doczeka się osobnego testu na blogu – będzie lada dzień!

Mania i Jasio siedzą na ulicach Kartageny
ulice Cartageny
Karolina w nosidle z Basią na pierwszym punkcie widokowym na trekkingu w Valle de Cocora
Kobieta prowadząca wózek z dzieckiem oraz trzymająca drugie dziecko za rękę na ulicach Bogoty

Foteliki własne czy z wypożyczalni?

Z reguły foteliki samochodowe dla dzieci są dostępne niemal w każdej wypożyczalni na świecie (w tekście dot.  wypożyczania samochodów w różnych krajach poczytacie o tym więcej). Nie zawsze mamy jednak wpływ na ich jakość i dostępność w momencie rezerwacji.  Tak też było w Kolumbii. Dlatego też tym razem foteliki samochodowe zabraliśmy ze sobą. W zasadzie zdecydowaliśmy się wziąć nosidełko samochodowe dla Basi plus podstawki dla dzieci. Uznaliśmy, że jest to rozwiązanie kompromisowe między zero fotelików / byle jakie foteliki oraz pełne zestawy fotelikowe, których używamy w Polsce. Początkowo mieliśmy nawet zamiar zostawić je w Kolumbii. Ostatecznie okazało się, że dojechały z nami do Warszawy – dosyć sprytnie je zapakowaliśmy (torba po Memoli – kołysce Basi – sprawdziła się idealnie). Trzeba jednak uczciwie napisać, że po 9 lotach (a tyle mieliśmy w tej podróży) foteliki nadają się już raczej na śmietnik, niż do przewożenia dzieci. Obsługa na lotnisku nie była zbyt delikatna.

Pakowanie na wakacje z dziećmi - podsumowanie

Pierwszy raz pakowaliśmy się z trójką na dłuższy wyjazd i wydaje się nam, że ten zestaw, który Wam zaprezentowaliśmy jest optymalny. Do modyfikacji pozostaje kwestia fotelików samochodowych – warto dobrze rozejrzeć się na miejscu, żeby nie zabierać własnych. No i na koniec ważna rzecz. Nie warto dopakowywać się pod sam korek. Zawsze warto mieć miejsce, by przywieźć coś ze sobą. Zwłaszcza, jak ma się żonę, która nie przywykła wracać do domu po podróży z pustymi rękami :). 

W Tuli można nawet nosić 5,5 latkę

Dołącz do nas!

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.