Nie daje nam spokoju to pytanie. Czemu podróż z dzieckiem wywołuje takie skrajne emocje i od czego zależy nasza (rodziców) skłonność do podróżowania z dziećmi. Takiego aktywnego podróżowania i niekoniecznie w najdalsze zakątki świata. Dlaczego, zamiast siedzieć przed telewizorem, chce się nam ruszyć gdzieś dalej niż pobliski plac zabaw? Oto kilka naszych przemyśleń:
O tym przeczytasz
1. PODRÓŻOWAŁEŚ JAK BYŁEŚ DZIECKIEM?
W czasie gdy byliśmy dziećmi, byliśmy „ciągani” przez naszych rodziców, czy wujków po różnych zakątkach Polski, ale i Europy. Podróż z dzieckiem nie była wtedy chlebem powszednim. Nie jesteśmy, mam nadzieję, jednostkowym przykładem, że zaszczepienie dziecku podróżowania ma pozytywny wpływ na skłonność do podróżowania w dorosłym życiu. Zabawne jest też to, że rzeczy, które robili nasi rodzice z nami podczas tych wyjazdów obecnie uznaliby za skrajnie nieodpowiedzialne :-).
2. PODRÓŻ Z DZIECKIEM WYMAGA WIEDZY
Brak wiedzy powoduje poczucie strachu przed nieznanym. Strach podsycany jest przez otoczenie. Otoczenie osób, które nie wiedzą, jak wygląda życie np. w Chile, ale za to wiedzą na pewno, że tam zamiast samochodami jeździ się konno, a najbliższy lekarz wciąż miesza zioła w kotle nad paleniskiem. Dlatego, jeśli tli się w Was choć odrobiną chęci wyruszenia gdzieś dalej, zacznijcie szukać, szperać i czytać. Okaże się, że ludzi, którzy jeżdżą z dziećmi jest cała masa, a Wasz pomysł wcale nie jest tak abstrakcyjny jak się Wam wydawało na samym początku.
3. BĄDŹ OTWARTY NA NOWE
Jesteśmy wychowywani w społeczeństwie nieufnym. Absolutnie nie ufamy nikomu. Dodatkowo, większość uważa, że wie lepiej i zna się bardziej na wszystkim niż inni dookoła, a już jeśli chodzi o wychowanie dzieci to osiągamy ekstrema. Do meritum jednak. Jeśli jesteśmy otwarci na innych ludzi i ich punkt widzenia, wtedy podróżowanie z dzieckiem przestaje być stresujące, męczące, w ogóle przestaje być problemem. Skoro widzimy rodziców wchodzących do basenu geotermalnego ze swoim dzieckiem oznacza to, że naszemu dziecku również nic specjalnego tam nie grozi, mimo że trzeba przebiec na zewnątrz kilka metrów przy temperaturze 0 stopni. Obserwujmy innych i uczmy się od nich, albo przynajmniej rozważmy zachowania wychodzące poza nasz schemat myślenia.
4. PODRÓŻ Z DZIECKIEM – FUNDUSZE
Powiedzmy sobie otwarcie: tych jest zawsze brak :-). Powstało bardzo dużo tekstów na różnych blogach o tym, jak tanio podróżować z dzieckiem, czy też bez dziecka – zasady są raczej zbliżone. Jeśli jednak nie chcesz wydać fortuny na wakacjach musisz być otwarty na nowe i mieć pewną wiedzę (patrz pkt. 2 i 3 ;-) ). Jeśli dodatkowo wyznajesz zasadę, że dziecko nie musi być sterylne i nie musi dotykać tylko sterylnych przedmiotów, może się okazać, że podróżować można tanio. Nie napiszę że za grosze, bo to raczej przywilej zarezerwowany dla prawdziwych hardcorowców, a nawet my się za takich nie uważamy :-).
5. PARTNERSTWO, CZYLI KOMFORT PODRÓŻOWANIA
Rodzice podróżujący z dziećmi muszą być partnerami! Wychowywani w kulturze patriarchalnej, spychamy większość odpowiedzialności za dzieci na matki. To się zmienia, ale jeszcze daleko nam choćby do średniej. Wydaje mi się, że to właśnie wiele matek podejmuje decyzję o odłożeniu podróżowania na później. Wiedzą, że w podróży czeka ich głównie nierówna walka, która ostatecznie doprowadzi do poczucia frustracji niż zadowolenia z bycia w innym miejscu niż własny dom. To na ich głowach będzie spoczywał ciężar logistyczno-organizacyjny całego wyjazdu. To one będą musiały nosić/wozić/przebierać/karmić/usypiać dziecko, bo przecież facetowi nie wypada się zajmować takimi „babskimi” rzeczami. Jeśli będziecie partnerami, wszystko będzie łatwiejsze i nie dotyczy to tylko podróży, ale też codziennego życia. Poza tym znowu będziecie razem, tak na 100%, a chyba o to w tym wszystkim chodzi.
18 komentarzy
Kończę z czytaniem blogów :)
Takie wpisy powodują u mnie frustrację. Kocham podróżować, zawsze marzyłam o tym by pokazać mojemu dziecku cały świat. Jednak dziecię ma chyba inne priorytety bo w aucie dostaje wścieklizny. Jedynie zbiorowe środki transportu są akceptowalne ale tez z jedną uwagą-muszą być częste przystanki by móc wysiąść w przypadku gdyby jednak wścieklizna miała się ukazać. Niestety wrzask jaki dziecię potrafi z siebie wydać w podróży mógłby przyprawić nieświadomych współpasażerów o zawał serca lub wywołać uszkodzenie słuchu.
Hmmm… nie wiem jak możemy pomóc. Ale na pewno jakoś się da :). Może maluch ma jakieś nieprzyjemne skojarzenia związane z podróżą samochodem albo fotelikiem? Może to kwestia niepasującego mu fotelika? Może coś się przydarzyło podczas jakiejś wycieczki?
Zamierzamy zmienić fotelik z nadzieją że to pomoże. Nie kojarzymy skąd ta niechęć. Żadnego incydentu który mógłby to zainicjować nie odnotowaliśmy. Incydenty zdarzają się teraz – nam, nie dziecku – bo jazda autem w takich warunkach pełna jest stresu. Każda podróż, nawet 30min jest szczegółowo planowana. Dramat :/
Też byłam dzieckiem ciąganym po Europie, myślę, że z 70% europejskich krajów zwiedziłam własnie z rodzicami podczas naszych corocznych eurotripów. Z synem temat trochę mi się przedłużył jeśli chodzi o podróżowanie, ale kilka fajnych wypraw już za nami i mamy ochotę na więcej!
My zaczęliśmy z niespełna 3 miesięcznym dzieckiem. I uważam, że im wcześniej tym lepiej. Jak się pewnie czujecie, nie ma na co czekać:) https://weekendowi.wordpress.com/2013/12/02/kiedy-jedziesz-na-urlop-z-niemowlakiem-survivalowy-przewodnik/
Jestem za podróżowaniem z dziećmi !
Zdecydowanie. Zjeździłem z rodzicami całą Polskę… a teraz szczepimy to naszemu dziecku. Gdy miał 0,5 roku odwiedziliśmy Białoruś i Gruzję, teraz Lanzarote – a za chwilę Chorwacja. I z dzieckiem odkrywa się zupełnie inne aspekty danego kraju :)
~Mario: jasne i chyba ktoś kto pojechał z dzieckiem widzi, że podróżowanie z dziećmi odkrywa całkiem nowe horyzonty. Myślę jednak, że jeszcze ciekawiej się robi jak dzieci zaczynają zadawać pytania. Takie, że trzeba się poważnie zastanowić co odpowiedzieć maluchowi.
Super tekst, oby jak najwięcej osób chciało zabierać dzieci ze sobą wszędzie! My „ciągamy” je już ze sobą od lat :) Czy warto? Ooooo taaak !!! Nasza 20-letnia córka już jeździ sama autostopem, a 8-letni syn Szymon Radzimierski opowiada co go w tym zachwyca na swoim blogu :) A z naszej strony? Mamy cudownie uśmiechnięte, tolerancyjne i otwarte dzieci, które szanują innych, wspomagają ich – bez względu na rasę, wyznanie, kulturę itd. Po prostu lubią ludzi, a o to nam chodziło :)
~Mario: myślę, że wasza rodzinka jest tym przykładem, który można przedstawiać żeby kogoś zachęcić. Bardzo nam się podoba idea bloga waszego syna :-)
Dzięki serdeczne :) Na dodatek on sam na to wpadł – my trochę nie mamy czasu na prowadzenie bloga :(
Ostatni punkt bardzo ciekawy! Nigdy nie myślałam o tym w ten sposób :D
~Mario: Ponieważ jest to raczej oczywiste. Niedaleko jednak szukać pana, co to nie wie jak dziecko przebrać albo czym się różni rampers (SIC) od pajacyka :-). Niestety mam też teorię, że to kobiety matki często doprowadzają swoich partnerów do „niepełnosprawności dziecięcej”
To prawda. Każda mama przecież wie, że pewne rzeczy zrobi po prostu lepiej niż tata ;)
~Mario: pewnie a później taki ojciec stoi jak ta sierotka i nie wie co może zrobić. A prośba mamy podaj tego bodziaka, jest kwitowana słowami, a który to? :-P
trafne!
Dzięki, pytanie jest jak to rozpowszechnić wśród ludzi, którzy się wahają czy wyjechać czy nie?
robić spotkania, pokazywać i gadać o tym :-)