Główna » Zacisze w Dolinie Brzoskwinki – miejsce pośrodku Małopolski

Zacisze w Dolinie Brzoskwinki – miejsce pośrodku Małopolski

by Karo
Uwielbiamy odwiedzać miejsca nieoczywiste. Położone poza utartymi szklakami, tworzone z prawdziwej pasji i chęci zrobienia czegoś więcej, niż tylko kilka dodatkowych zer na koncie. Takie jest Zacisze – miejsce pośrodku Małopolski, 15 minut od centrum Krakowa i 10 minut od lotniska w Balicach. Czas płynie tu trochę wolniej, dzieci boso biegają po trawie, a pomysły zaczynają same wpadać do głowy.
 
Zacisze to niedawno otwarty ponad stuletni dom gościnny pod Krakowem, w którym kiedyś mieszkały zwierzaki dziadka Łukasza – chłopaka, który postanowił rzucić wszystko, zaryzykować i zacząć żyć po swojemu: bez szefa nad głową i pracy „od do”. Po kilkunastu miesiącach remontu (Łukasz niemal wszystko zrobił sam, choć czuwała nad nim jego partnerka Magda), podpatrywaniu Pinteresta i wykorzystaniu starych materiałów: stuletnich dębowych desek z pobliskiej stodoły i zastanych elementów konstrukcyjnych budynku, powstało Zacisze.
 
 

Za co polubiliśmy Zacisze w Dolinie Brzoskwinki?

Za ogromne zielone (ogrodzone: ważne w przypadku dzieci i zwierzaków) podwórko, za klimatyczną altankę, w której mogą odbyć się najpiękniejsze mikroprzyjęcia świata, za owocowo-warzywny ogród: maliny, porzeczki czy poziomki, które można zjadać prosto z krzaka, za prosty wystrój wnętrza z mnóstwem starych drewnianych elementów, za mały urban jungle w salonie i na ścianach, za malowniczą, spokojną okolicę; za bliskość Krakowa, do którego można w każdej chwili wyskoczyć i równie szybko wrócić, jeśli zmęczy nas smog i natłok turystów. W domu jest 8 pokoi, w których może się pomieścić do 20 osób, w pełni wyposażona kuchnia, salon z kominkiem, pralnia; pod domem parking.
 
W Zaciszu można po prostu być: relaksować się na hamakach (sprawdzone przez Manię i Jasia), oddychać wiejskim powietrzem, biegać z dziećmi na bosaka albo – kiedy na zewnątrz zimno – ogrzewać się przy pięknie zaprojektowanym kominku we wspólnej przestrzeni w salonie. Wokół nie brakuje też fajnych miejscówek – każda w odległości max. 20 minut samochodem. Nam udało się zobaczyć zaledwie kilka z nich.
 

Dolina Brzoskwinki

Jeśli tak jak my i nasze maluchy, kochacie piękne widoki, spacery i zachwycanie się każdym napotkanym po drodze kamieniem, żuczkiem czy kwiatkiem, na pewno zakochacie się w Dolinie Brzoskwinki, w której leży Zacisze. Wystarczy tak naprawdę wspiąć się na sam szczyt podwórka za domem, by naszym oczom ukazał się widok na całą okolicę: Jurę Krakowską. Wokół jest mnóstwo tras spacerowych i rowerowych o różnym poziomie trudności. Dla każdego znajdzie się na pewno coś, co będzie mu odpowiadać.
 

Stadnina koni

Kilka minut spacerem, tuż po sąsiedzku znajduje się nieduża stadnina koni. Są tam zarówno konie startujące w zawodach, jak i kuce, na których dzieciaki mogą odbyć swoją pierwszą przejażdżkę. My oczywiście skorzystaliśmy z tej okazji niemalże od razu, jak tylko Mania zobaczyła majaczące gdzieś na horyzoncie sylwetki koni :). Stadninę prowadzi bardzo rzeczowa Pani Magda, która o koniach wie chyba wszystko. Konie można obserwować zarówno w stajni, jak i na położonych na wzgórzach pastwiskach. Zapewniamy, że z dzieciakami spędzicie tam długie godziny.
 

Drezyna rowerowa

Kilkanaście kilometrów od Zacisza znajduje się niewielka miejscowość Regulice, do której po prostu trzeba pojechać. A wszystko za sprawą kilkuosobowej grupy zapaleńców, która postanowiła uratować zabytkową linię kolejową nr 103 Trzebinia – Wadowice, funkcjonującą tam od 1899 roku. Nieużywana od lat linia miała zostać przekształcona w ścieżkę rowerową. Chłopcy, chcąc zatrzymać plany i zachować lokalne dziedzictwo przemysłowe, wpadli na pomysł uruchomienia tam trasy wycieczkowej… na drezynach rowerowych! Zainteresowanie projektem przerosło ich najśmielsze oczekiwania – obecnie organizują przejazdy drezynowe dla całych rodzin, warsztaty dla szkół i różnych innych grup a nawet wynajmują drezyny na specjalne okoliczności.
 
Musimy przyznać, że zarówno nam, jak i Mani i Jasiowi, wycieczka drezyną podobała się bardzo. Wybraliśmy się na 11-kilometrową przejażdżkę, po drodze zwiedzając Winnicę Czak, słynącą z jednych z najlepszych win w Małopolsce. Polecamy wszystkim!
 
 
 

Zamek Tenczyn

Obowiązkowa wyprawa dla wszystkich małych i dużych. Dla maluchów będzie to świetna okazja do odkrycia tak lubianych średniowiecznych opowieści o rycerzach i księżniczkach, szukania duchów, ganiania się po ruinach i wchodzenia na wysoką wieżę, skąd rozciąga się wspaniały widok na całą okolicę. Dla większych zaś, będzie to przypomnienie historii związanych z jedną z najpiękniejszych i największych renesansowych rezydencji, zwaną „Małym Wawelem”, na którym bywali najwięksi tamtych czasów: Mikołaj Rej czy Jan Kochanowski.
 
Ruiny zamku rzeczywiście robią duże wrażenie. Budowla jest ogromna, wszędzie można wejść i wszystkiego dotknąć.
 
 

Opactwo Benedyktynów w Tyńcu

Jeśli jeszcze nie byliście w Tyńcu, to najwyższa pora to nadrobić. Fajnie jest tam wybrać się albo rowerem z Krakowa (ścieżka rowerowa nad samą Wisłą) albo podjechać samochodem z Zacisza, tak jak to zrobiliśmy tym razem my. Zanim pokonacie strome schody prowadzące do Opactwa, spróbujcie obejrzeć ten ogromny średniowieczny kompleks z plaży po drugiej stronie Wisły (miejscowość Piekary) – według nas dopiero stamtąd można zobaczyć go w całej okazałości.
 
Założone w 1044 roku przez króla Kazimierza Odnowiciela, Opactwo Benedyktyńskie warto zobaczyć z kilku powodów. Nieczęsto się zdarza, by móc w Polsce doświadczyć ponad 1000-letniej tradycji, popodglądać życie mnichów, które w zasadzie nie zmieniło się od setek lat. Można wynająć tu pokój, napić się kawy i zjeść ciacho, zapisać się na rekolekcje, warsztaty lub po prostu podumać. To taka przestrzeń wyłączona z całego zewnętrznego świata, pełna ciszy, spokoju i skupienia.
 

 

Kraków

Do Krakowa wracamy często i z przyjemnością. Tym razem powodem do odwiedzenia jednego z moich ukochanych miast (mieszkałam tam przez ponad rok) było spotkanie z wirtualnymi, do tej pory, znajomymi z Instagrama :). Z Aśką (znaną jako migavki) i jej rodziną spotkaliśmy się na Kazimierzu, gdzie po prostu trochę się posnuliśmy, podążając w kierunku pięknie rewitalizowanego Podgórza.
 
Fajnie jest móc podążać z dzieciakami i przyjaciółmi wydeptanymi przez nas kiedyś ścieżkami, odkrywać, jak wiele się zmieniło w mieście, które znaliśmy jak własną kieszeń, nigdy nie poznając go w zasadzie do końca.
 
 
Do Zacisza wrócimy na pewno. Chcemy zobaczyć, jak Łukasz rozwija to miejsce, jak zapełnia je swoimi kolejnymi pięknymi pomysłami. Trzymamy kciuki i do zobaczenia!
 
 

***

8 komentarzy

Anonim 18 lipca, 2018 - 17:03

Tak niedaleko jest prze urokliwa miejscowość Czerna .

Odpowiedz
Lokalna Kolej Drezynowa 18 lipca, 2018 - 04:43

Dziękujemy za wspólną przejażdżkę drezyną! :)

Odpowiedz
Anonim 18 lipca, 2018 - 11:59

To my pięknie dziękujemy!

Odpowiedz
Anonim 17 lipca, 2018 - 08:25

ojjj tak ,dzieci + natura = najjjlepiej :)

Odpowiedz
Anonim 17 lipca, 2018 - 06:33

dobrze dowiedziec sie o takich „perelkach”. dzieki:)

Odpowiedz
Anonim 17 lipca, 2018 - 06:08

Brzmi cudnie☺️

Odpowiedz
Anonim 17 lipca, 2018 - 06:03

Kraków znamy dobrze, w Tenczynie też stawialiśmy nasze (już wtedy) blogerskie ślady, ale o Zaciszu nie słyszeliśmy – a to było duże przeoczenie, bo o takich miejscach warto wiedzieć

Odpowiedz
Anonim 18 lipca, 2018 - 12:00

Anula, Zacisze powstało dopiero w styczniu tego roku, wiec pewnie dlatego nie słyszałaś .

Odpowiedz

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.