Dziś ambitnie mamy w planach dojechać pod samą granicę z Libanem żeby obejrzeć jaskinie Rosh HaNikra. Jednocześnie będzie to dla nas odpoczynek od biblijnych miejsc na mapie Izraela.
O tym przeczytasz
Jak się dostać do Rosh HaNikra?
Nie jest to zadanie łatwe. Jadąc z Nazaretu czekają nas aż dwie przesiadki. Jedna w Akkce, a kolejna w Naharijja, małej miejscowości w połowie drogi. Stwierdziliśmy, że będzie to też dobry moment żeby sprawdzić czy wycieczki z Abraham Tours wypadają korzystnie cenowo, czy też nie?
Wszystko układało się wyśmienicie. Po dwóch godzinach zostało nam zaledwie 11 km do celu. Niestety Rosh HaNikra nie jest idealnie skomunikowane z Naharijja. Na dworcu okazało się, że czeka nas dwu i pół godzinny postój. Nie mogliśmy sobie na to pozwolić, bo jeszcze tego samego dnia chcieliśmy odwiedzić starożytną Akkę. Nie pozostało nam nic innego jak łapanie taksówki. 15 minut później i lżejsi o 50 zł dotarliśmy na miejsce.
Kolejką linową do jaskini Rosh HaNikra
Do jaskiń wiedzie tylko jedna droga – krótką kolejką linową w dół klifu. Na marginesie jest to najbardziej stroma kolej linowa na świecie (60°). Jak za większość rzeczy w Izraelu tu też trzeba słono zapłacić za wstęp – 45 zł od osoby. Mania widząc dwa kolorowe wagoniki aż podskakiwała z radości. Niesamowite jest to, jak wraz z tym jak ona jest co raz starsza, nasze podróżowanie się zmienia.
Kompletnie zmieniają się priorytety i ostatecznie 100 razy bardziej cieszy nas to, że Mania jest uśmiechnięta i szczęśliwa niż to, że akurat odwiedzamy groty, które trzeba przyznać były miłą odskocznią od miejsc kultu religijnego.
Autostop w Izraelu
Wszyscy zadowoleni i uśmiechnięci, tylko jak stamtąd wrócić?! :-). Przystanek niby jest, rozkładu i autobus brak. O taksówce też można pomarzyć. Długo się nie zastanawiając podjęliśmy decyzję. Czas na pierwszego autostopa Mani :-). Uwaga! Zajęło nam to…3 minuty. Zatrzymał się „handlowiec” :-) paliwa. Jego praca polega głównie na jeździe samochodem po okolicy i w ramach swoich obowiązków postanowił podrzucić nas do samej Akki. Mieliśmy też kolejna okazję poznać opinię o tym jak wygląda codzienne życie w Izraelu. Zawsze podczas takich rozmów czuliśmy, że musimy kilka razy się dobrze zastanowić przed zadaniem jakiegoś pytania, bo nietrudno o szybką zmianę humoru naszego rozmówcy. Pamiętajcie, że konflikt wyznaniowy jest ciągle żywy, a pokój tam jeszcze długo nie nastanie.
Starożytne miasto Akka
Akka to chyba najlepsze z dotychczasowych miast jakie odwiedziliśmy w Izraelu. Bardzo klimatyczne, gwarne, z wąskimi brukowanymi uliczkami. Czuło się całym sobą klimat tego miejsca. Niewątpliwie swój wkład do takiego wrażenia miał również niesamowity zachód słońca widziany z przystani portowej. Żałowaliśmy, że nie mamy czasu żeby zostać tam choćby jeden dzień dłużej.
Szczególnie, że Akka ugościła nas niesamowitym humusem i falafelem. Lepszego wcześniej, ani później już nie zjedliśmy. Nawet Mania po kilku namowach i odpowiednim doborze słów przekonała się do kotlecików z cieciorki :-).
Musimy przyznać, że nie jesteśmy fanami zorganizowanego podróżowania. Nie zostaniemy też nimi po podróży po Izraelu. Po prostu cenimy sobie pewną niezależność i ciężko jest nam z niej zrezygnować. Niemniej jednak trzeba przyznać, że po podliczeniu kosztów naszej eskapady, okazuje się, że wydaliśmy, na osobę, kwotę zbliżoną do tego, co oferuje Abraham Tours, z tą jednak różnicą, że nie byliśmy w Hajfie, ponieważ nie starczyło nam na to już czasu.