Główna » Rowery, dzieci, pies i jezioro Garda

Rowery, dzieci, pies i jezioro Garda

by Mario

Największe jezioro we Włoszech, leżące na styku trzech włoskich prowincji Trydentu, Wenecji Euganejskiej oraz Lombardii. Mekka rowerzystów, ale jak się okazuje nie tylko. Nad Gardą jest tyle atrakcji, że spokojnie starczyłoby na co najmniej kilkutygodniowy wyjazd.

Jedziemy samochodem nad Gardę

Ten pomysł urodził się nam dość spontanicznie, jak zresztą większość naszych pomysłów. W tym jednak przypadku ta spontaniczność i tempo przygotowań nawet nas przerosło. Wyjazd musieliśmy przełożyć o tydzień żeby wszystkiego nie załatwiać na wariackich papierach. A było tego sporo, bo nasze plany były ambitne: namiot na dachu, pięć rowerów, pies, przyczepka dla Basi i pierwszy raz przyczepka dla psa, hamak, drugi namiot. Zapytacie, gdzie my to zmieściliśmy, ano sami się zastanawiamy jak się nam to udało, ale to głównie zasługa naszego ponad dziesięcioletniego doświadczenia układania samochodowego tetris oraz – trzeba to uczciwie przyznać – pakownego Volvo XC90.

Załadowani pod sufit. ruszyliśmy w ponad 1500-kilometrową podróż nad jezioro Garda.

Jak dojechać nad Gardę z Polski?

Tras nad jezioro Garda z Polski jest kilka. Jeśli jedziecie z centralno-wschodniej Polski, prawdopodobnie nawigacja będzie was prowadziła przez Czechy, Austrię i następnie już same Włochy. Drugą opcją jest trasa przez Czechy, kawałek Niemiec, Austrię i Włochy. Widokowo ta druga jest prawdziwym sztosem, nawet z poziomu autostrady. Niestety jest też droższa – będziecie musieli (poza winietą na Austrię), kupić jeszcze bilecik na przejazd obwodnicą Insbrucka (11€).

Jeśli kierowców macie w większej liczbie niż jeden/jedna, to możecie pokusić się o zrobienie tej trasy na raz. My w drodze nad Gardę zatrzymaliśmy się w Graz (Austria), a powrót machnęliśmy już na raz. Druga opcja jest męcząca ze względu na deficyt snu, ale pierwszy raz, oboje, stwierdziliśmy, że nigdy się nam tak wygodnie nie jechało jak tym Volvo.

Rodzinny kemping nad Gardą

Plan od początku był taki, że zatrzymujemy się na kempingu. Nie wiedzieliśmy jednak, na którym, ani gdzie. Teraz już wiemy, że jezioro Garda można podzielić na takie dwie zasadnicze części. Południe – cieplejsze, mocno turystyczne, zatłoczone oraz północ – rześka, mniej zatłoczona, kameralna, dla aktywnych rodziców. Po lewej i po prawej stronie jeziora niewiele jest jeśli chodzi o bazy kempingowe.

Z pomocą, co do wyboru kempingu przyszła nam nasza przyjaciółka Marta. Tak oto trafiliśmy na najlepszy (jak do tej pory) kemping, na jakim byliśmy – Camping Zoo w Arco. Kameralny, czysty, położony w cichym miejscu, z super rodzinnym i, co najważniejsze dla nas, aktywnym podejściem do życia. Z trzema saunami (w tym jedną dla rodzin), gorącymi kąpielami, z basenami (jeden z ciepłą wodą dla dzieci). Przyjazny zwierzakom – mają nawet plac z przeszkodami dla czworonogów. Makaron po 11 latach życia miał okazję przejść się po równoważni.

Kemping, gdzie znajdziecie ściankę do wspinaczki, bardzo dobrą restaurację, sklep spożywczy ze świeżym pieczywem z cenami podobnymi do tych w najbliższym mieście Arco.

Co robić z dziećmi nad Gardą?

Nasze dzieci pewnie jednym głosem by krzyknęły, że jeść lody, pizzę i makarony. Dużo jest w tym racji, bo jak to we Włoszech – jedzeniem po prostu nie da się nie zachwycać! Garda jednak oferuje dużo dużo więcej.

Rowerami z dziećmi nad Gardę

Bardziej szczegółowo opisaliśmy nasze trasy rowerowe z dziećmi nad Gardą w osobnym poście. Ale tak, rower to jest to, co przyciągnęło nas nad Gardę. Szczególnie północna część jeziora jest rajem dla każdego rodzaju rowerzystów. Planowanie tras ułatwia zdecydowanie strona Garda Trentino. To, co jednak potrzebujecie jadąc na rower nad Gardę, niezależnie czy z dziećmi czy bez, to mapa. Tras rowerowych jest tyle, że odnalezienie się gąszczu znaków jest ultra ciężkie. Nam się zdarzało wielokrotnie zgubić lub zjechać z wyznaczonej trasy.

Jeśli chcecie pojeździć po trasach z widokami zapierającymi dech, to miejcie na uwadze, że są duże przewyższenia. Jeśli nie jeździcie hobbistycznie pod górki na rowerze, to zwykły rower zostawcie w domu. Nasze dzieciaki starszaki (w przeciwieństwie do nas niestety) zabrały z Warszawy elektryczne Woomy Up 5 i 6. No i to był prawdziwy strzał w dziesiątkę. My za to po pierwszym dniu zmagań z przewyższeniami zdecydowaliśmy się wypożyczyć ebajki (35€ za dobę/rower).

Swoją drogą, Ryszard Kulik, w swojej genialnej książce Wystarczająco dobre życie, idealnie opisuje nasze samopoczucie na rowerach bez wspomagania na takich trasach nad Gardą:

„Żeby zjechać z górki, trzeba najpierw na nią wjechać. Wjeżdżanie pod górkę to zapracowanie na to, że można z niej zjechać”.

No i dla tych zjazdów i tej przyjemności, którą dają zjady, zdecydowanie warto się wdrapać.

Via Ferrata nad Gardą z dziećmi

W odległości 800 m od Campingu Zoo znajdziecie miejsce, gdzie możecie zabrać dzieciaki na prawdziwą przygodę – Via Ferrata nad Monte Colodri. Ferraty to górskie ścieżki, po których wchodzi się wpiętym w linę. To takie trochę połączenie wspinaczki skałkowej z górskim trekkingiem. Na dole za 15€ (zniżką z Camping Zoo daje wam -15%) wypożyczycie kask, uprząż oraz karabińczyki do wpięcia się w przygotowaną linę na trasie.

Na ferratę można zabrać dzieci od 7 roku życia. Nikt wam jednak nie zabroni zabrać ogarniętej lub ogarniętego 6-latka. Bowiem to nie wiek jest wyznacznikiem a wzrost dziecka. Linka do wpięcia po prostu jest czasami za wysoko w stosunku do dziecka. Przerwy na metalowych drabinkach także mogą być przeszkodą nie do pokonania.

Całość (wspinaczka + droga powrotna przez Arco – schodzi się drugą strony góry) naszym dzieciom zabrała 2 godziny. Widoki warte wysiłku, jak to zwykle bywa we wspinaczce.

Możecie też po prostu odpocząć…

Teraz pewnie wywołaliśmy ogólne poruszenie wśród rodzin. Jako to tak, słowa odpocząć i dziecko się nie łączą przecież ze sobą. Ano w tym przypadku się łączą. Nasze dzieci biegały same po kempingu – a to na placu zabaw, a to na ściance. Tylko pozazdrościć szybkości z jaką znalazły sobie towarzyszy zabawy. Dostawaliśmy tylko komunikaty: „idę do…”, „idziemy z…”. Zachowywały się tak, że ciężko je było zaciągnąć do śpiworów.

Przez to, że kemping leży nad rzeką Sarca (jedynym dopływem Gardy) to można po prostu wysłać dzieci z hamakiem nad rzekę (rzeczkę), co by porzucały sobie kamienie lub zaprzyjaźniły się z tutejszymi kozami lub owcami. Idealnie. Ten odpoczynek też się przydaje na regenerację po rowerach lub skałkach.

… lub zgubić się w Arco albo Riva del Garda.

Jak macie wyobrażenie o włoskich miasteczkach to Arco i Riva del Garda idealnie wpasują się w to wyobrażenie. Riva del Garda (odległość rowerem od Campingu Zoo: 40 minut). jest miastem nad samym jeziorem, a przez to też jest dużo bardziej zatłoczona, ale i tak ma swój urok. Po naszym dwuletnim pobycie w Tajlandii, nawet nie zdawaliśmy sobie sprawy jak bardzo spragnieniu byliśmy piękna średniowiecznej i renesansowej europejskiej architektury, świeżości zapachów, brukowanych uliczek. Bosko.

Do Arco natomiast, które ma klimat trochę bardziej outdoorowy (ilość sklepów, knajpek, kawiarni ze sprzętem wspinaczkowym, kolarskim czy turystycznym nawet nas zaskoczyła), dojdziecie spacerem z kempingu, do Riva trzeba już jednak wziąć rower – droga jest dość prosta i ma około 7 km nad samo jezioro.

Garda z dziećmi we wrześniu

Jednogłośnie stwierdziliśmy, że Garda z dziećmi we wrześniu to idealny pomysł. Największe tłumy macie już za sobą, nadal jest ciepło i przyjemnie. Jest znakomite jedzenie (w końcu włoskie), jest masa aktywności, czyli to co lubimy najbardziej. Generalnie jest spokojnie co robić przez co najmniej kilka tygodni Zdecydowanie polecamy i wrócimy na bank! W końcu zostało nas do poeksplorowania jeszcze mnóstwo aktyności: kitesurfing, żegle, wspinaczka skałkowa czy trekkingi po górach!

Zostań z nami na dłużej!

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.