Główna » Santiago de Cuba najgorętsze miasto Kuby

Santiago de Cuba najgorętsze miasto Kuby

by Mario

Osiem godzin – tyle zajęło nam dojechanie do najdalej na wschód położonego miasta, wg naszego planu – Santiago de Cuba. Nie będziemy ukrywać, że podróż zbyt dobrze nie wpłynęła na Karolę. Na domiar złego w taksówce, którą jechaliśmy wyciekała benzyna do bagażnika, w którym to leżały nasze plecaki :-(. W całym naszym pokoju unosił się drażniący zapach paliwa.

JAK SIĘ ŻYJE NA KUBIE – PERSPEKTYWA MIESZKAŃCA SANTIAGO DE CUBA

Z właścicielem casa spędziliśmy ponad 2 godziny. Widać było, że lubi spędzać tak czas ze swoimi goścmi, a dla nas to też było ciekawe doświadzczenie, szczególnie, że właściciel okazał się być super ciekawym człowiekiem. Opowiedział nam o tym jak się żyje na Kubie, o tym co ludzie sądzą o obecnym reżimie i dokąd zmierza Kuba. To jest właśnie ogromna wartość dodana podróżowania na własną rękę. Nie dowiedzielibyśmy się tylu rzeczy jeżdżąc od hotelu do hotelu z biurem podróży. Śmiesznie musiała wyglądać ta nasza rozmowa, ponieważ pan ni w ząb nie potrafił angielskiego, ja dużo rozumiem po hiszpańsku, ale mało potrafię przekazać, a Karola rozumiała pojedyncze słowa. Nie przeszkodziło nam to jednak w toczeniu dyskusji, być może pomocny okazał się jedenastoletni rum Santiago, którym nas częstował właściciel. 

niebieski samochód zaparkowany przed zniszczonym kolonialnym pałacem w Santiago de Cuba

ZWIEDZANIE SANTIAGO DE CUBA

Dzień zaczął się dość niesztampowo. Właściciel casy zaproponował mi, że podrzuci mnie na dworzec żebym kupił bilety na nocny autobus do Santa Clara, swoją MZtką (taki motocykl – dla niewtajemniczonych). Super sprawa, tylko problemem było to, że siedziałem na wysokości rur wydechowych innych samochodów. Po około 3 minutach już nie miałem czym oddychać :-). Kupiłem bilety do Santa Clara i w drodze powrotnej mój kierowca postanowił pokazać mi na szybko kawałek miasta. Widziałem między innymi Monocada Barracks, miejsce pierwszego ataku Fidela podaczas pierwszej nieudanej rewolty z 1953 r. Po rewolucji koszary zostały zmienione w szkolę.

polskie motocykle w Santiago de cuba to nie jest rzadkość
MZtka z koszem :-) Tak się zwiedza Santiago de Cuba
zwiedzanie santiago de cuba z perspektywy kosza przymocowanego do motocykla
Kobieta czytająca przewodnik Lonely Planet po Kubie z widokiem na miasto
Jak zwykle Lonely Planet na tapecie
Stare samochody na ulicy w Santiago de Cuba
Ilość spalin w Santiago potrafi skutecznie odebrać chęć do zwiedzania

Po powrocie do Karoli, ruszyliśmy pieszo przez zatłoczone i zakorkowane ulice Santiago. Na pierwszy rzut poszła dzielnica El Tivoli, błąkając się po jej uliczkach w niesamowitym skwarze doszliśmy do schodów Padre Pico, następnie na Balcon de Velazquez, z którego to obserwowano statki pirackie. Warto wstąpić dla samego widoku. Dalsze kroki skierowaliśmy do Catedral de Nuestra Senora de la Asuncion. Świątynia ta rzecz jasna jest w renowacji, ale udało nam się wejść. 

SANTIAGO DE CUBA SŁYNIE Z RUMU

Santiago ma bardzo duże tradycje związane z rumem, to właśnie tu znajdowała się pierwsza fabryka tego znanego na całym świecie trunku. Mowa oczywiście o fabryce Bacardi, której właściciele po rewolucji zmuszeni byli do zaprzestania produkcji. Nasz właściciel casy z rozrzewnieniem wspominał tamte czasy.  Obecnie najbardziej znanym rumem w Santiago jest rum o tej samej nazwie, co miejscowość, w której jest produkowany.

JAK NIE CHOROWAĆ NA KUBIE

Od samego rana nie czułem się dobrze. Początkowo zrzuciłem to na barki długiej podróży, gorąca i wszechobecnych spali. Sądziłem, że nie pomogła mi również przejażdżka z właścicielem. W końcu siedziałem na wysokości wszystkich rur wydechowych samochodów i motocykli. Potwierdzeniem najgorszego była para Polaków spotkana na uliach Santiago de Cuba, a poznana dzień wcześniej w autobusie. Okazało się, że chłopak przeżywał w nocy niesamowite sensacje żołądkowe i podobnie jak ja dzisiejszy dzień spędza na wodzie.
Oczywiście skończyło się, źle. Po powrocie do casa dostałem wysokiej gorączki a płyny uciekały ze mnie każdym możliwym otworem. Najgorsze było jednak przed nami. Ponieważ czekał nas nocny przejazd autobusem w głąb wyspy do Santa Clara. Możecie sobie wyobrazić łatwo jak wyglądają dworcowe łazienki – wystarczy przypomnieć sobie te z początku lat 90-tych w Polsce.
Na szczęście nie było większych ekscesów podczas nocnej drogi. Dojechaliśmy do Santa Clara.

Inne wpisy

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.