Główna » Tam, gdzie kończy się zasięg – Las się żyje na Podlasiu

Tam, gdzie kończy się zasięg – Las się żyje na Podlasiu

by Karo
Cisza, wokół słychać tylko śpiew ptaków. Od czasu do czasu coś zaszura w lesie, który otacza Cię ze wszystkich stron. Pies biega wokół domku, dzieci grają w piłkę. Chodzisz po podwórku, żeby złapać zasięg w telefonie, a od najbliższego sąsiada dzieli Cię jakieś pół kilometra. Przez las. Witajcie w „Las się żyje” – leśniczówce położonej w samym sercu drohiczyńskich lasów, na skraju wsi Bujaki.
 
Leśniczówka na pewno nie jest dla każdego. Na początku ciężko się przyzwyczaić do tego, że poza Tobą i Twoją rodziną wokół nie ma tam absolutnie nikogo. Trochę poza czasem i przestrzenią, bez deadlajnów, bajek na netfliksie, stałego kontaktu ze światem i szybkiej kawki na mieście. To miejsce dla ludzi szukających odskoczni, prawdziwego wyciszenia i kontaktu z naturą przez duże N.
 
 
Domek, w którym zatrzymaliśmy się na weekend, ma prawie 100 lat – jest to odnowiona typowa wiejska chata, jaką pamiętam ze swoich wakacji na Podlasiu: kaflowa kuchnia z fajerkami, piec kaflowy w pokoju, kominek i prawie amfiladowy wygodny układ – z jednego pomieszczenia przechodzi się do kolejnego. Wnętrze zostało urządzone w stylu rustykalnym z ludowymi dodatkami i antykami, zachowane zostały konstrukcje łóżek. Jest też mnóstwo książek i gier dla dzieciaków, a na podwórku mały plac zabaw z drewnianym domkiem, trampoliną i huśtawką. No i mnóstwo miejsca do biegania, skakania, wygłupiania się. Idealna miejscówka dla dzikich dzieci i doświadczania przez nie świata wszystkimi zmysłami.
 
No i jedzenie! Domkami, bo poza Leśniczówką jest jeszcze Gajówka, opiekuje się Kornelia, która mieszka w Bujakach. Kornelia, nie dość że jest skarbnicą wiedzy o regionie, to jeszcze świetnie gotuje. Można u niej zamówić obiady i podwieczorki – tradycyjne podlaskie dania, które po prostu rozpływają się ustach: kartacze, zaguby, solijankę, pierekaczewnik, babkę ziemniaczaną, czy mrowisko. Kornelia też może przywieźć Wam tradycyjny chleb na zakwasie, jaja od kur swojej mamy czy miód z lokalnej pasieki. Polecamy gorąco!
 
Jeśli po błogim lenistwie w Leśniczówce chcielibyście spędzić czas nieco bardziej aktywnie, polecamy kilka naszych sprawdzonych sposobów.
 

Rowerem nad Bug

W broszurkach i przewodnikach po okolicy znaleźliśmy malownicze trasy rowerowe prowadzące nad Bug. Niestety, jak się okazało, ciężko nad ten Bug trafić – mimo trzygodzinnego pedałowania trasą o bardzo obiecującej nazwie „Bug rajem dla turysty” prowadzącej z Drohiczyna do Turny Małej. My wjechaliśmy na trasę w Zajęcznikach, gdzie akurat – jak się okazało – Bug zakręcał. Jeśli pojechalibyśmy w przeciwnym kierunku, rzeka spokojnie by na nas czekała.
 
Wszystko nam jednak zrekompensowały widoki: ciągnące się po horyzont pola, sarny biegające po zagonach, wielkie bele siana i zero ludzi. Mania z Jasiem, korzystając z ciszy i spokoju, szybko usnęli w przyczepce, my zaś pedałowaliśmy, niespiesznie rozglądając się po okolicy.
 
 

Z wizytą w gospodarstwie

W Bujakach, dzięki Korneli, niezwykle sympatycznej i otwartej gospodyni Leśniczówki, można wybrać się do tradycyjnych wiejskich gospodarstw. Dzieciaki mogą podpatrywać, jak się doi krowy w oborze, by następnie napić się świeżego ciepłego mleka, zobaczyć, jak wygląda kurnik i gdzie kury znoszą swoje jaja. Są też konie, kaczki, gęsi, koty, sady owocowe, warzywa w ogródku i kiszona kapusta w drewnianych beczkach. Wszystko to, czego nie znajdziemy w żadnym sklepie i wypasionym placu zabaw. Nasze dzieciaki były po prostu zachwycone!
 

Odkrywkowa kopalnia kredy w Mielniku

To jedyna tego typu czynna kopalnia w Polsce, położona ok. 30 km od Leśniczówki. Kredę wydobywa się tutaj od ponad 500 lat – aż do połowy XX wieku wydobywano ją ręcznie tylko na potrzeby mieszkańców okolicznych miejscowości. Dopiero od niedawna rozpoczęto wydobycie na skalę przemysłową. Teren kopalni najlepiej oglądać z tarasu widokowego od strony ul. Duboisa (łatwo trafić z głównej drogi dzięki czytelnym znakom) – w dole rozciąga się przepiękny widok na kopalnię, wokół zaś na malowniczą okolicę. I chodź nie można zejść na dół, żeby samemu dotknąć kredy, Jasio i Mania wcale nie chcieli stamtąd wracać.
 

Drohiczyn – dawna stolica Podlasia

Niewielkie malownicze XI-wieczne miasteczko położone nad Bugiem (7 km od Leśniczówki), historyczna stolica Podlasia. Kiedyś tętniło wielokulturowym życiem – funkcjonowały w nim trzy kościoły, cerkwie unickie i prawosławne, cztery klasztory. Dzisiaj spokojna, trochę senna miejscowość, będąca dobrym punktem wypadowym do zwiedzenia całego regionu. Warto się tam wybrać chociażby dla pięknego widoku na Bug z Góry Zamkowej (choć zamku juz tam nie ma) czy zespołu klasztornego z Katedrą Świętej Trójcy.
 

Święta Góra Grabarka

Grabarka (25 km od Leśniczówki) to dla prawosławnych najważniejsze miejsce kultu, podobnie jak dla katolików Jasna Góra w Częstochowie. Od stuleci pielgrzymują tu wierni nie tylko z całej Polski, ale i z Europy – najliczniej pojawiają się w sierpniu w Święto Przemienienia Pańskiego (18/19 sierpnia). O Górze zrobiło się głośno w 1710 r., kiedy epidemia cholery szalała na terenach Podlasia. Okazało się, że chorzy mogą znaleźć uzrowienie w płynącym na wzgórzu źródełku. Jak podają kroniki siemiatyckiej parafii, w ten sposób mogło zostać uratowanych ok. 10 tys. ludzi.
 
Charakterystycznym elementem wzgórza klasztornego są drewniane krzyże, przynoszone na własnych plecach przez pielgrzymów. Musimy przyznać, że zarówno na nas, jak i na Jasiu i Mani, zrobiły ogromne wrażenie. Samą cerkiew Przemienienia Pańskiego polecamy odwiedzić w czasie trwania jednego z nabożeństw – prawosławne chóralne śpiewy, zapach kadzidła i unoszący się w powietrzu mistycyzm zaczarują chyba każdego.
 

Podlaskie skrzyżowanie kultur

Podlasie to kwintesencja wielokulturowej Polski. Ślady dawnej obecności ludzi różnych wyznań, ras i narodów można znaleźć tu na niemal na każdym kroku. To tu znajduje się największa w Polsce społeczność prawosławna, o której przypominają przepiękne drewniane cerkwie niemal w każdej podlaskiej miejscowości. O dawnych żydowskich sztetlach przypominają synagogi przerobione na muzea, szkoły czy świetlice. Dużo jest też śladów obecności Tatarów, którzy od ponad 300 lat mieszkają na wschód od Białegostoku. Na następną wyprawę zostawiamy sobie piękne tatarskie wsie z drewnianymi meczetami: Kruszyniany, Bohoniki, Łużany i Nietupę. Bo na Podlasie na pewno wrócimy. I to nie raz.
 
 

********************************************************

Dołącz do nas!

⇒ Zapraszamy Cię do naszej grupy na Facebooku Aktywni Rodzice – co fajnego można robić z dziećmi, w której zarażamy energią do rodzinnego podróżowania i aktywnego spędzania czasu z dzieciakami. 

⇒ Możesz także polubić profil Our Little Adventures na Facebooku i obserwować nas na Instagramie

Bądźmy w kontakcie! smiley

 

 

5 komentarzy

Tomasz Mę 30 września, 2018 - 20:14

na dół kopalni kredy da się zjechać, nieco dookoła, droga z dużym nachyleniem i brukowana

Odpowiedz
Anonim 28 września, 2018 - 08:32

Kiedy Wasz Jasio tak urósł? Dopiero co był taki malutki!
A Mania lubi te wycieczki rowerowe czy tak jak z kajakiem? Tylko sie siedzi i jedzie hahahah! Moja mistrzymi! :D Pozdrawiam całą czwórkę!

Odpowiedz
Podlaskie Travel 27 września, 2018 - 08:24

Tam, gdzie tracimy zasięg – odzyskujemy KONTAKT z tym, co najważniejsze Fantastyczna relacja!

Odpowiedz
Our little adventures 27 września, 2018 - 11:19

Ale super powiedziane (napisane)!

Odpowiedz
Anonim 28 września, 2018 - 08:29

Podlaskie Travel dokładnie, piękne słowa! <3

Odpowiedz

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.