Główna » W Ukrainie czy na Ukrainie? O tym, że język ma znaczenie

W Ukrainie czy na Ukrainie? O tym, że język ma znaczenie

by Karo

Język ma znaczenie. Zwłaszcza teraz.

Na pewno znacie to uczucie. Czytacie jakąś książkę i nagle widzicie jedno zdanie. Czytacie raz. Czytacie drugi i piąty i dziesiąty. Podkreślacie je sobie i zapisujecie jeszcze w notatkach na telefonie albo wysyłacie sobie mejlem (ja zawsze tak robię).

Dla mnie jednym z takich najważniejszych zdań, do których cały czas wracam jest zdanie, które przeczytałam chyba na pierwszym roku studiów.

“Granice mojego języka wyznaczają granice mojego świata”.

Napisał je 100 lat temu z największych XX-wiecznych filozofów, Ludwig Wittgenstein.

Nie będę tutaj rozkładać go na czynniki pierwsze – w bibliotekach i Internecie znajdziecie setki, jeśli nie tysiące prac naukowych analizujących zarówno to zdanie, jak i cały “Traktat Logiczno-Filozoficzny” Wittgensteina, z którego ta teza pochodzi. Ja napiszę Wam, co oznacza ona dla mnie.

Wszyscy wiemy, że język kształtuje rzeczywistość

Jeszcze niedawno, bo w 1958 r. podczas Wystawy Światowej w Brukseli otwarte zostało ostatnie w europejskiej historii „oficjalne” ludzkie zoo – w bambusowych klatkach siedzieli m.in. Kongijczycy i Kongijki ubrani w tradycyjne stroje, przy swoim rzemiośle. Oglądający, jeśli podobało im się to, co widzieli, rzucali w nich bananami lub pieniędzmi (rozwinięcie tego tematu znajdziecie w tekście Hanny Frejlak opublikowanym w Magazynie Kontakt).

Z kolei w 1935 r. Julian Tuwim napisał “Murzynka Bambo” – wtedy słowo “Murzyn” nie było niczym obraźliwym. Dzisiaj jest zupełnie inaczej. Ale, co ciekawe, wierszyka nadal uczą się dzieci w naszych szkołach. O rasistowskich, antysemickich żartach (no bo przecież to “tylko żarty!”) i powiedzonkach, które nadal funkcjonują w przestrzeni publicznej, nawet nie będę pisać.

Ta Ukrainka czy Pani Nadia X?

Podobnie działo się w kilku ostatnich latach w Polsce ze słowami Ukrainka czy Ukraińcy. Na porządku dziennym były sytuacje, że mówimy że u mnie sprząta Ukrainka (a nie Pani Nadia/Tania/Larysa), że moje dziecko zbadała “ta Ukrainka” a nie lekarka X, remont w moim domu robią Ukraińcy (a nie firma X Pana Y) czy że chodzę na paznkocie do Ukrainki a nie do salonu o nazwie X.

Wiecie, kiedy ja się złapałam na tym, że ja też przyczyniam się do obierania podmiotowości osobom z Ukrainy, bo tym właśnie jest takie mówienie? Kiedy ostatnio na urodzinowym ognisku Jasia zapytałam swojej siostry ciotecznej, czy “ta Ukrainka” jest jeszcze u Jej rodziców (ciocia z wujkiem cały czas pomagają na granicy), choć wiedziałam przecież jak się nazywa, a obok stała Anastazja, Dziewczyna mojego brata, która kilka lat temu przyjechała do Polski z Ukrainy.

Poczułam, że powiedziałam coś totalnie nie na miejscu. Dotarło do mnie z całą mocą, że nawet ja (niby taka oczytana i rozumiejąca, jak działa język), nieświadomie, bezmyślnie właściwie, przyczyniam się do obiżania statusu Ukraińców i Ukrainek w naszym kraju. Bo przecież mogłam zapytać inaczej: rodzina w potrzebie, Pani X, itd. Może są to niuanse, a ja jestem – z racji swojego filologicznego wykształcenia – dużo bardziej wrażliwa niż reszta. Może. Ale ja naprawdę głęboko wierzę, że jeśli wykażemy choć trochę empatii, to dużo łatwiej będzie zrozumieć, że dla przedstawicieli i przedstawicielek różnych mniejszości i grup niedoreprezentowanych w sferze publicznej (że tak napiszę bardziej naukowo), używanie niedyskryminujących form naprawdę ma znaczenie.

I tak dzisiaj, kiedy na szczęście zrozumieliśmy, że dla wszystkich w naszym społeczeństwie jest miejsce, nie ma lepszych i gorszych, bardziej uprzywilejowanych i mniej. Dlatego mówimy m.in. osoba z niepełnosprawnością a nie osoba niepełnosprawna, astronomka a nie astronom, ekspertka a nie ekspert, Algierczyk a nie osoba z Afryki, itd. Podobnie w pracy chciałabym być Panią Karoliną, specjalistką od x, y, z a nie Karolinką, co na spotkaniu biznesowym, poza swoją prezentacją, dodatkowo zrobi wszystkim Panom herbatę. Przykładów mogłabym mnożyć. Na pewno macie też Wasze.

W Ukrainie czy na Ukrainie?

Więc jeśli mamy dzisiaj wybór czy mówić w Ukrainie czy na Ukrainie, wybierajmy przyimek “w”, bo jak powiedział prof. Bralczyk w radiowej Zetce: “W przypadku Ukrainy starsi ludzie pewnie będą mówili “na Ukrainie”, tak jak ja mówię, ale jestem za tym, żeby młodzież mówiła już “w Ukrainie” – powiedział, zaznaczając, że “Polacy, ale także Ukraińcy, którzy znają język polski, uważają, że z przyimkiem ‘na’ łączą się nazwy regionów, a nie państwa, dlatego też niektórym to przeszkadza”.

Bo Ukraina jest państwem, a nie regionem byłego bloku wschodniego.

I taka też zostanie. Wolnym, niepodległym państwem.

A ja mogę w tym pomóc, zmieniając swoje przyzwyczajenia językowe. Bo to też jest pomoc.

Grafiki na zdjęciu otwierającym tekst pochodzą z instagramowych kont 6 fantastycznych artystek: Nelly Edwards, Helen Black, Fhiony Galloway, Myriam Van Neste, Sary Marii i Olgi Muzician.

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.