Władysławowo brzmi niewinnie, brzmi wręcz zachęcająco. Pierwszy raz w swoim życiu (Karo ma większe doświadczenie) miałem okazję odwiedzić nadmorską miejscowość. Ale nie o samym mieście chciałbym napisać kilka słów, tylko o sposobie spędzania wolnego czasu we Władysławowie, przez naszych rodaków. Uwaga, dalsza część tekstu może urazić niektórych czytelników.
O tym przeczytasz
Władysławowo – pierwsze wrażenie
Dojechaliśmy do Władysławowa około 22:30. Mimo późnej godziny, 2-miesięcznego dziecka i psa postanowiliśmy wybrać się nad morze. Oczywiście naszym oczom ukazał się, tak zwany przeze mnie, bazaring, czyli „jest turysta, to musi sobie i parasolkę kupić, i oscypka, i to o każdej porze dnia czy nocy. Nieodłącznym elementem naszego spaceru był dźwięk nowoczesnego cymbergaja, dla mnie to symbol polskiego wczasowania.
Po drodze spotykamy, na moje oko 14-15 latków/latki, choć Karola twierdzi, że to 17-18 latkowie/latki, którzy potrafią budować kwieciste, wielokrotnie złożone zdania ze słów „kurwa”, „spierdalaj”, „chuju”, „skurwysyn”, itd. Oczywiście część z tych ludzi była już o tej godzinie pijana. W końcu są wakacje i jesteśmy nad polskim morzem, to i co innego tu robić?! Mój dobry kolega po mojej opowieści dnia następnego stwierdził, że się już zestarzałem i nie rozumiem, i żebym nie próbował zrozumieć.
Ciężko mi jednak przejść obok tego tematu obojętnie, bo jeśli Ci ludzie w wieku 30 lat mają stanowić trzon naszego społeczeństwa, a trzeba tu dodać, że relatywnie niewielu (młodych) będzie wtedy w Polsce, to pozostanie nam chyba się wyprowadzić do bardziej cywilizowanych państw. Tak tak, zaraz powiecie, że wszędzie jest tak samo, ale przepraszam was bardzo, trochę świata udało mi się zobaczyć i w niejednym morzu zanurzyć… stopę i nie mogę sobie przypomnieć miejsca, gdzie obawiałem się o bezpieczeństwo moich bliskich.
Władysławowo parawaning
Za dnia nie było wcale lepiej. Na plaży ludzi jak mrówek (temu się nie dziwię), ale po co każdy się osłania tym parawanem, przecież jak jeden leży na drugim, a i część już na samym brzegu, tak żeby nie można było nawet tamtędy przejść, to nie ma szans, żeby choć ziarenko piasku się przedostało. Czy my Polacy aż tak chronimy swoją prywatność, że trzeba się odgrodzić od tego sąsiada obok?!
To wszystko sprowadza mnie do jednego, dość płytkiego, przemyślenia. Wolę jednak inną kulturę wypoczynku, za porównywalne pieniądze, bez cymbergaja, kebaba i grających reklam.
Trzeba jednak oddać, że najlepszy moment na to żeby wybrać się na plaże to godzina w okolicach 18. Wtedy na plaży we Władysławowie są względne pustki. Tak jakby wszyscy ludzie, którzy chcieli łapać słońce już sobie poszli, a ci którzy jeszcze nie zaczęli myśleć o imprezie nie wyszli.
Władysławowo nurkowanie
Cel naszego weekendu we Władysławowie był całkiem inny. Udało mi się namówić Karolinę na zrobienie kursu nurkowania. Wiedzieliśmy, że najbliższe miesiące nie szykują się nam w tropikach – kurs byłby dużo przyjemniejszy. Dlatego znaleźliśmy rodzimą szkołę nurkowania nad Bałtykiem.
Niesamowicie profesjonalne podejście do tematu bezpieczeństwa i nurkowania samego w sobie. Szczerze polecamy, szkoda tylko, że polskie warunki nie sprzyjają nurkowaniu, a wręcz potrafią odpowiednio zniechęcić. Widoczność zerowa, poniżej 3 metrów woda ma wiecznie 3 stopnie Celsjusza.
Istotne może być jeszcze to, że szkoła zapewnia również zakwaterowanie plus wyżywienia. Zapomniałbym, że psy są mile widziane, co też może mieć znaczenie.