Obserwuję to od pewnego czasu. W zasadzie od pięciu lat, kiedy byłam w swojej pierwszej ciąży. Powoli, dzień po dniu, zaczęło do mnie docierać, że jeśli nie sprostam pewnym powszechnie przyjętym matczynym standardom, to może i będę miała dziecko, może i będę się nim opiekować najlepiej jak umiem, ale na pewno nie będę mogła nazwać się prawdziwą matką. Prawdziwą Matką Polką.
Tak często wyśmiewany i krytykowany mit Matki Polki ma się w naszym polskim społeczeństwie nadzwyczaj dobrze. Matka Polka Cierpiętnica, matka, która wszystko zrobi sama, bez niczyjej pomocy ogarnie dziecko, dom, zrobi pranie, umyje okna na święta, przytarga zakupy, w zaawansowanej ciąży będzie cały dzień stać przy garach, żeby wszyscy domownicy byli zadowoleni. Nie będzie narzekać, poradzi sobie dzielnie ze wszystkim. Kilkanaście razy w nocy wstanie do gorączkującego dziecka, nawet do głowy jej nie przyjdzie poprosić męża czy partnera o pomoc (przecież to oczywiste, że opieka nad dzieckiem, w dzień czy w nocy, to jej obowiązek).
Nie wyjdzie z koleżanką do kina, nie pójdzie na paznokcie, nie kupi wystrzałowej kiecki na imprezę (zresztą, na jaką imprezę? na kinderparty do kolegi dziecka z przedszkola?). Przecież tylko ona najlepiej przeczyta wieczorną bajkę. Tylko ona ukoi do snu i dwadzieścia osiem razy powie przed snem, że kocha najmocniej. Tylko ona wie, gdzie leży ulubiona piżamka, który odcinek „Psiego patrolu” ostatnio był odpalany na netfliksie i jaki rodzaj zdrowych przekąsek jest aktualnie na topie. Nikt nie wie o dziecku tyle, co ona.
Prawdziwa Matka Polka z pogardą będzie wyśmiewać w Internetach, Instagramach i grupach fesjbukowych inne matki, co to „karmiły” butelką, „rodziły” przez cesarkę i od czasu do czasu dają dziecku parówkę. To ona jest supermatką, superżoną, supersynową i superprzyjaciółką. Na superpracowniczkę brakuje już czasu, bo przecież przy dziecku jest tyle do zrobienia, a wiadomo – żłobek, przedszkole, ba!, nawet niania, nie zajmie się nim tak dobrze jak ona SAMA. SAMA, SAMA, SAMA wie najlepiej.
Matka Polka Cierpiętnica nie przyzna się jej, że jej ciężko. Że nie ogarnia. Że czasem ma dosyć i najchętniej wystrzeliłaby się w kosmos. Nie powie nikomu, że mąż/partner/ojciec dziecka już dawno przestał przynosić kwiaty bez okazji, że pracuje coraz więcej, że czasem podniesie głos, wypije za dużo i… Przecież Matka Polka wytrzyma. Wytrzyma wszystko a nawet więcej. Dobro dziecka jest najważniejsze.
O tym przeczytasz
Ja, Szczęśliwa Matka Polka. Matka Polka Feministka
Tak, jestem Matką. Jestem Matką Polką. Nie cierpiętnicą, nie perfekcyjną panią domu ani tą, która pozjadała wszystkie matczyne rozumy. Kocham swoje dzieci najmocniej na świecie, uwielbiam pokazywać im świat i opiekować się nimi, ale też od czasu do czasu mam ich dość. Czasem nie wiem, co robić, jak postąpić. Krzyczę na nie, choć tego nie chcę, szukam najlepszych rozwiązań, ma chwile zwątpienia, czy robię dobrze.
Coraz częściej nie wstydzę się prosić o pomoc, przyznaję się, że popełniam błędy. Dzieci wiedzą, że czasem mam gorszy dzień i że mama też może wstać lewą nogą i tracić cierpliwość szybciej, niż zazwyczaj. Wtedy stery przejmuje tata a mama wychodzi na spacer z psem. Tam oddycha głęboko, poprawia koronę i wraca.
Spotykam się z przyjaciółmi (bez dzieci), wychodzimy z tatą tychże dzieci do kina, na koncert czy kolację, zostawiając maluchy pod opieką babci/cioci/wujka, wiedząc, że nawet jeśli zjedzą więcej czekolady niż zwykle i pójdą spać bez mycia zębów, to świat się nie zawali.
Lubię swoją pracę, nie mam problemu z tym, że moje dzieci w tym czasie są pod opieką innych. Spędzam czas z dorosłymi i czytam książki bez obrazków. Lubię od czasu do czasu poleżeć na kanapie z gazetą i gorącą kawą. Lubię też pospać dłużej, niż do siódmej rano.
Wiem, czego mi potrzeba do bycia szczęśliwym człowiekiem. I choć czasem trudno, opadam z sił i mam wszystkiego dość, to decyzję o posiadaniu dzieci podjęłam świadomie. Bez poczucia winy, bez „powinnam”, „muszę”, „zegar biologiczny tyka”, „tak wypada”, „co inni powiedzą”. Świadomie zdecydowałam się zostać matką, codziennie ponosząc konsekwencje tej decyzji. Mierzę się z nieustannym osądem wszystkowiedzących matek, uodparniam się na złośliwe komentarze dotyczące każdego aspektu mojego rodzicielskiego życia, począwszy od braku czapki w ciepły lipcowy wieczór, przez wybór imienia, po bezcelowość ciągnięcia dzieci na drugi koniec świata.
Wsłuchuję się w siebie, konsultuję ważne decyzje z bliskimi, czytam książki mądrzejszych ode mnie. Rozmawiam z najważniejszą osobą na świecie, dzielę się wątpliwościami, troskami i radościami. Ufam, że RAZEM możemy więcej.
Bycie mamą to najpiękniejsza ale też najtrudniejsza przygoda, jaka mnie w życiu spotkała. To ode mnie zależy, jak czy wezmę za nią odpowiedzialność czy oddam ją innym.
*****************************
Dołącz do nas!
⇒ Zapraszamy do naszej grupy na Facebooku Aktywni Rodzice – co fajnego można robić z dziećmi, w której zarażamy energią do rodzinnego podróżowania i aktywnego spędzania czasu z dzieciakami.
⇒ Będzie nam bardzo miło, jesli polubisz nasz profil Our Little Adventures na Facebooku i będziesz obserwować nas na Instagramie.
Bądźmy w kontakcie!
5 komentarzy