Ja chcę tu zostać na zawsze, powiedziała Mania. Ostatnia dzika rzeka

Ja chcę tu zostać na zawsze, powiedziała Mania. Ostatnia dzika rzeka

100 różnych gatunków motyli. Prawie 2 razy więcej ptaków, które w szuwarach opiekują się młodymi. Do tego 44 gatunki ryb, bobry, cisza jak makiem zasiał i ten zapach. Zapach dzikiej wolności. Gdzie można jeszcze znaleźć takie cuda? Na Bugu, ostatniej dzikiej rzece w Polsce. I wiecie co? My je JESZCZE znaleźliśmy. Dlaczego jeszcze? Bo już niedługo może ich nie być.

Ostatnia dzika rzeka i wielkie plany polityków

Bug, ostatnia dzika rzeka w Polsce, to ewenement na skalę europejską. Jednak już za kilka lat może się to całkowicie zmienić. Politycy wymyślili sobie, że zrobią tam wielką wodną autostradę – taki kanał o głębokości 2,5 metra, łączący Gdańsk z Oddesą. Brzmi niewiarygodnie? Zabrzmi jeszcze dziwniej, jeśli uświadomimy sobie, że nawet dwie największe polskie rzeki, Wisła i Odra, nie niosą tyle wody, by być dla statków chociażby drogami szybkiego ruchu. A co dopiero taki mały, dziki Bug, który nie jest nawet (by dalej zostać przy metaforze drogowej) średniej klasy asfaltówką. Nie mówiąc już o ogromnym, spustoszeniu przyrodniczym, ekologicznym i gospodarczym, jakie regulacja Bugu za sobą przyniesie.

Ostatnia dzika rzeka – Bug

Spływ tratwą po Bugu – mały protest o wielkim znaczeniu

Tę kuriozalną sytuację zauważył Łukasz Długowski, dziennikarz i podróżnik, autor bloga Mikrowyprawy, wielki fan Bugu. I od razu postanowił coś z tym zrobić. Na zbudowanej przez siebie tratwie flisackiej spływa właśnie Bugiem spod granicy białoruskiej aż do Warszawy. Tym prostym, ale jakże genialnym pomysłem chce pokazać, że nie zgadza się na pomysł zniszczenia ekosystemu tej wyjątkowej rzeki.

Dodatkowo, nagłaśniając sprawę w mediach, chce także zwrócić uwagę na stan polskich rzek: Wisły, Odry, Warty, nad regulacją których pracują politycy. Nawet najprostsza analiza wyników badań przyrodników i geologów wskazuje jasno, że takie regulacje są w naszych warunkach kompletnie bez sensu. W Polsce robi się coraz bardziej sucho, mamy coraz mniej opadów, rzeki będą okresowo w ogóle nieżeglowne. Poza tym, regulacja rzek, która obniży poziom wód gruntowych, pogłębi negatywne skutki susz dla rolnictwa. Efekt? Ceny owoców i warzyw poszybują ostro w górę.

A przyrodniczo? Lepiej nie mówić. Katastrofalne skutki regulacji Bugu można oszacować na przykładzie innych rzek. Po regulacji takich dzikich rzek, takich jak Łydynia, Ner czy Ślina wyginęło 3/4 populacji ryb, połowa wszystkich gatunków ptaków, niezliczona ilość roślin czy owadów. Jednym słowem: koszmar.

Ostatnia dzika rzeka – tratwa flisacka Łukasza Długowskiego z Mikrowypraw
Ostatnia dzika rzeka – spływ tratwą po Bugu z Łukaszem Długowskim
Ostatnia dzika rzeka – spływ tratwą po Bugu z Łukaszem Długowskim

Fundacja Dziko – i ty możesz zostać dzikusem!

Co więcej, ostatnia dzika rzeka, czyli spływ tratwą flisacką Bugiem to niejedyny projekt mający ratować tę rzekę. Łukasz ze swoją żoną Asią, założyli Fundację Dziko, w ramach której chcą stworzyć wzdłuż Bugu OBYWATELSKIE REZERWATY PRZYRODY. Mają to być prywatne tereny objęte ochroną, które nie będą własnością państwa ale będą należeć do ludzi. W rezerwatach nie będzie można polować ani wycinać drzew. Będzie za to można się relaksować i prowadzić różne fajne projekty przyrodnicze czy edukacyjne. Kilka pomysłów już jest, m.in. na pierwszym zakupionym terenie Fundacja zasadzi 1500 drzew, a wzdłuż Bugu stworzy sieć dzikich uli.

I co najlepsze, każdy z nas może Fundacji pomóc. I to na różne sposoby. Można się albo przyłączyć jako wolontariusz/ka, zgłosić swoje pomysły albo po prostu wpłacić kasę. Więcej info znajdziecie TU.

Dzikie dzieci dla dzikiej rzeki. Dzikie dzieci na dzikiej rzece.

Wiecie, co my zapamiętamy z naszego jednodniowego spływu tratwą ostatnią dziką rzeką? Czystą radość naszych dzieci. Z przebywania na świeżym powietrzu w otoczeniu dzikiej, niezmienionej przez człowieka przyrody (o tym jak ważny jest kontakt dziecka z naturą pisaliśmy m.in. TU i TU). Radość ze zbierania muszelek małży i obserwowaniu czy zwierzątka jeszcze w nich mieszkają. Z taplania się w przybrzeżnym błocie i skakaniu w wodzie przez linę przywiązaną do tratwy. Z wypatrywania bobrów, skaczących ryb i wsłuchiwania się w odgłosy ptaków.

Zapamiętamy próby wspólnego ratowania tratwy przed pływającymi w Bugu wielkimi kłodami i wyciąganiu nas z mielizn, które pojawiały się co kilkadziesiąt metrów. Nie zapomnimy też opowieści Łukasza o Bugu i o mieszkających nad nim ludziach. Tego, jak ich życie może się zmienić, jak będzie wyglądał Bug, kiedy plany polityków zaczną być wprowadzane w życie.

Nie zapomnimy wreszcie przede wszystkim tego, że przez te kilka godzin na tratwie było nam po prostu dobrze. Bez bajek w telefonie, zabawek i zorganizowanych zajęć. I zdania wypowiadanego przez Manię wielokrotnie przez cały spływ: Ja chcę tu zostać na zawsze. Lepszej informacji zwrotnej od dziecka chyba nie można dostać, prawda? :)

Nie robiąc absolutnie NIC, robiliśmy tak DUŻO. Byliśmy tam RAZEM i DLA SIEBIE NAWZAJEM. I dla Bugu.

To, jaki świat zostawimy naszym dzieciom zależy tylko i wyłącznie od nas. A ratowanie go można zacząć od małych kroków. Na przykład ratując ostatnią dziką rzekę w Polsce.

Ostatnia dzika rzeka – spływ tratwą po Bugu z Łukaszem Długowskim
Ostatnia dzika rzeka – spływ tratwą po Bugu z Łukaszem Długowskim
Ostatnia dzika rzeka – Bug / Mikrowyprawy i Fundacja Dziko
W Bugu żyje mnóstwo zwierząt, m.in. małże słodkowodne czyli szczeżuje
Tratwa Łukasza Długowskiego i projekt #ostatniadzikarzeka / fot. Mateusz Kubik


Zostań z nami na dłużej!