"Tato, tato zobacz!" - Our Little Adventures

„Tato, tato zobacz!”

Powtarzamy ciągle, że w podróżowaniu z dziećmi nieistotne są wspomnienia z miejsc, które odwiedzamy, a emocje, które zostają w nas i w naszych dzieciach. Liczy się przede wszystkim wspólnie spędzony czas. Ale nawet nam zdarza się czasem o tym zapomnieć –  biegniemy bez sensu z punktu A do punktu B, zatracając po drodze prawdziwy cel naszej podróży.
Dopiero w miniony weekend zrozumiałem, jak bardzo ten sposób podróżowania w biegu jest szkodliwy.  Niekoniecznie trzeba jechać na koniec świata, wspinać się na wysokie góry czy pływać w oceanie, żeby było miejsce na emocje i budowanie relacji z dzieckiem. Często wystarczy to, co mamy na wyciągnięcie ręki – bela siana, rżysko, bocian na polu, czy gąsienica na dłoni. 
„Tato zobacz, tato zobacz!” krzyczy Mania, a ja patrzę i podziwiam, że przełamuje kolejne strachy, doświadcza czegoś nowego, naszego, wspólnego. Czas, który – jeśli minie – będzie już nie do odzyskania. Świadomość tego jest kolejnym kamyczkiem do strumyczka, który zaczyna płynąć w mojej głowie, że szkoda mi tego czasu na wszystko inne poza rodziną. A jeszcze bardziej szkoda mi, że ten czas tak szybko mija.
Moja refleksja jest wynikiem wyjazdu ojców z dziećmi zorganizowanego przez Łukasza (Mikrowyprawy) – pojechaliśmy do Domu nad Wierzbami niedaleko Warszawy. Pomyślałem – świetny pomysł, nareszcie poznam innych ojców, którzy mają podobnie ustawione priorytety na życie co ja. I poznałem! Szkoda tylko, że nie przyjechało ich więcej – oprócz mnie było ich trzech. Wskazuje to niestety na brak świadomości siły i roli ojca w wychowaniu dzieci.
Mimo niewielkiej liczby osób, strugów deszczu lejących się z nieba był to czas pozytywnych emocji, które ja i Mania zapamiętamy na długo. Bo jak tu nie zapamiętać pierwszego, wspólnie budowanego szałasu, szukania bobra, robienia indiańskiej mapy wyprawy, czy uciekania przed deszczem z jednoczesnym śmiechem i krzykiem „Tato, szybciej!”.

4 komentarze

Marta Matusiewicz 24 sierpnia, 2017 - 08:51
Jak wrzuciliście info o tym wyjeżdzie tu albo na Insta to bardzo mi się ten pomysł spodobał. Teraz, czytając relację, widzę że po pierwsze fajnie spedziliscie razem czas, a po drugie wyszliscie poza ramy. Mam na mysli, ze zabrales corke na wyprawę, ktora steoretypowo jest zarezerwowana raczej dla chłopców ;) brawo za jedno i za drugie :) Też kiedys bede zachecac mojego meza do tego typu wypadów, tylko synek musi nam podrosnac :)
Our little adventures 24 sierpnia, 2017 - 21:58
Szczerze, nawet o tym nie pomyślałem, że to może być wyprawa głównie dla chłopców. Zresztą Lukasz nigdy nic takiego nie zasugerował, wręcz przeciwnie. Po prostu jadąc z ojcami miałem inny cel - pobycia z Manią. To nie pierwszy nasz wypad we dwoje. Poza tym z trójki dzieci były dwie dziewczyny :-).
Mikrowyprawy 22 sierpnia, 2017 - 16:08
Ja tylko dodam, że Mańka, która podobno jest dość ostrożna, przy tacie zrobiła się bardzo odważna :) Wspinała się na kilka pięter balotów (coś a la stóg siana), posługiwała się scyzorykiem, budowała szałas i przedzierała się przez las. Więc chyba jest w tym czasie na wyłączność: "tata + córa" jakaś siła? :) Dzięki, że byliście!
Okiemalexa 22 sierpnia, 2017 - 15:53
Piękne zdjęcia i wspaniałe wspólne chwilę budujące relacje na następne lata. Wyrażacie to co jest nam szalenie bliskie!
Add Comment