Wyspa Koh Phangan - miłe zaskoczenie - Our Little Adventures

Wyspa Koh Phangan – miłe zaskoczenie

Wyspa Koh Phangan jest znana w Tajlandii z tego, że organizuje się tu raz w miesiącu ogromną imprezę na plaży – Full Moon Party. Tradycja tej imprezy sięga lat 80-tych XX wieku. W czasie imprezy wszystkiego jest na wyspie więcej – ludzi, alkoholu, narkotyków. Wszystko jest też dużo dużo droższe. My z kolei, z racji tego że byliśmy na Koh Phangan z dziećmi, robiliśmy wszystko, żeby nie trafić w ten okres.

Okazało się, że kiedy imprezy nie ma to Koh Phangan zaskakuje spokojem. Jednogłośnie uznaliśmy, że to wyspa, na której moglibyśmy spokojnie zamieszkać. A to już duża rekomendacja w naszych ustach.

Prom na Koh Phangan

To wcale nie było łatwe, żeby się dostać na Koh Phangan. Trudność jednak wynikała z tego, że mieliśmy ze sobą samochód, którego nie chcieliśmy zostawiać na Koh Samui. W niskim sezonie między tymi wyspami niestety nie pływa prom samochodowy. Postanowiliśmy się więc rozdzielić. Karo z dzieciakami popłynęła bezpośrednio speedboatem z Koh Samui na Koh Phangan. Ja z samego rana złapałem prom z Koh Samui na ląd i z lądu drugi prom samochodowy na Koh Phangan. Całość zajęła mi około 6 godzin.

Nasz tip

Na Koh Phangan pływają promy dwóch firm: Rajaferry oraz Seatranferry, które oferują możliwość zabrania samochodu. W żadnej z tej firmy nie kupi się biletu online dla dziecka. Po prostu przed boardingiem na prom wykupuje się dodatkowe ekstra bilety. Na Koh Phangan nie tylko pływają duże promy. Jest kilka firm operujących speedbotami zarówno między Samui i Phangan oraz stałym lądem (Don Sak).

Mieszkanie na Koh Phangan

Podróżując z psem, mamy zdecydowanie ograniczony wybór miejsc, gdzie możemy zostać na noc. Traf chciał, że udało nam się znaleźć zakwaterowanie w miejscu wręcz idealnym – Tropical Home Koh Phangan. Mieliśmy bardzo blisko do większej miejscowości Thong Sala na południu wyspy, co było bardzo wygodne. Jedocześnie byliśmy trochę tak pośrodku wszystkiego, co chcieliśmy zobaczyć. Ważną informacją jest to, że wyspy nie da się okrążyć, więc zawsze musicie wrócić gdzieś na południe i wybrać inną „nitkę” wiodącą na północ.

Jakim zaskoczeniem było dla nas, gdy okazało się, że rzut kamieniem obok naszego domu jest knajpa prowadzona przez Polaka – Chili Restaurant, którą też Wam gorąco polecamy. Zaskakująco dobre tajskie jedzenie. Zresztą ocena i ilość opinii w Google’u same się bronią.

Co robić na Koh Phangan?

Plaże na Koh Phangan

Przede wszystkim wyspa Koh Phangan oferuje według nas dużo lepsze plaże niż te, które widzieliśmy na Koh Samui. Ta najsłynniejsza, gdzie odbywa się Full Moon Party – Haad Rin, ma naprawdę rajski piasek i dobrą infrastrukturę. Ma też swoją wadę – bywa zatłoczona.

My najczęściej, mimo że było to najdalej od nas, wybieraliśmy wyspę/plażę Koh Ma na północy. Jest to też jedno z bardziej znanych miejsc na snorekling z plaży na Koh Phangan. No a skoro najbardziej znane, to i my złapaliśmy za maski i rurki. No i cóż tu dużo pisać, jak się nurkuje albo pływa z rurką w takich miejscach jak Koh Haa albo Koh Bida (obie wyspy obok Koh Lanty) to ciężko, by później coś robiło na nas wrażenie. Tak też jest w przypadku snorkellingu na Koh Ma – nic specjalnego, ot kilka skał z rafą.


To, co jednak nas przyciągało do plaży na Koh Ma, to jakiś taki spokój i względna cisza. Byliśmy tam w sumie dwa razy, z czego raz dzieciaki same postanowiły zbudować szałas z wyrzuconego na brzeg drewna. Ponad dwie godziny ciszy! Dla rodziców trójki dzieci to brzmi jak zbawienie.

Dwa razy też byliśmy na plaży o nazwie Secret Beach. Tu też znajdziecie Polaków i ich restaurację na samej plaży serwującą między innymi polskie pierogi. Jedzenie bardzo, bardzo dobre i miła odskocznia od tajskiego.

Meduzy w zatoce Tajlandzkiej – uwaga!

To, o czym się rzadko mówi, a co może stanowić o wyborze, którą wyspę odwiedzić to fakt, że w czasie niskiego sezonu (chociaż zdarza się także w sezonie wysokim) Zatoka Tajlandzka obfituje w groźne dla zdrowia i życia człowieka meduzy. Na wielu wyspach Zatoki są specjalne plaże z siatkami zanurzonymi w wodzie, żeby chronić plażowiczów.

Na większości plaż znajdziecie też punkty, w których jest ocet. Po co? To właśnie ocet neutralizuje działanie toksyn meduzy.

Nie oznacza to jednak, że nie musicie jechać do lekarza. Szczególnie wtedy, kiedy po polaniu oparzenia octem, czujecie bóle mięśni lub – co gorsza – w kręgosłupie. Czas udzielenia pomocy jest kluczowy. Sami byliśmy świadkami, właśnie na Koh Ma, gdy młoda dziewczyna wyszła z wody poparzona przez meduzę. Zarzekała się, mimo namowy Karoli, żeby nie jechać do szpitala. Minęło zaledwie 10 minut, po których ta sama dziewczyna siedziała już w samochodzie w drodze do szpitala. Karo po prostu poszła do tajskiej obsługi restauracji na plaży. Ci się nie patyczkowali zbytnio i powiedzieli wprost – albo szpital albo paraliż.

Nasz główny cel na Koh Phangan – nurkowanie

Zatoka Tajlandzka obfituje w miejsca nurkowe. Mekką nurków, choć tak naprawdę fabryką certyfikatów, jest wyspa Koh Tao. Na samej Koh Tao jest blisko 50 centrów nurkowych, a przed pandemią covid było ich ponad 200. Dookoła Koh Tao (10 minut łodzią) można znaleźć około 30 różnych miejsc do nurkowania – lepszych i gorszych. Głównie tych drugich niestety. My mieliśmy jednak plan zanurkować na najsłynniejszym spocie – Sail Rock.

Do Sail Rock na nurka szybciej i łatwiej (codzienne tripy) jest dostać się właśnie z Koh Phangan. Mieliśmy już wcześniej polecone centrum nurkowe – Lotus Diving. Przed przyjazdem na wyspę dyskutowaliśmy z właścicielem (Chan), czy możemy zabrać dzieci na pokład. Nie było z tym problemu. W dzień nurkowania jednak pogoda (fale i deszcz) spowodowały, że dzieci musiały zostać w centrum nurkowym. Chan też nie widział problemu. Dzieci też się ucieszyły z 4 godzin nielimitowanych bajek i dodatkowych słodyczy, które im podrzucała obsługa centrum.

Nurkowanie to sport, w którym szczęście jest też jednym z elementów. Szczęście związane z warunkami. Nam się trafiły bardzo, bardzo średnie, dlatego i nasze wrażenia nie były jakieś sensacyjne. Biorąc jednak poprawkę na warunki, to i tak wolimy chyba nasze nurkowanie dookoła Koh Lanty. Obiektywnie, jest po prostu więcej rzeczy do zobaczenia.

Chińska świątynia i punkt widokowy na Koh Phangan

Świątynia Kuan Yin…

….to de facto kompleks kilku mniejszych świątyń. Całość jest mocno chińska, w rozumieniu wierzeń a nie wykonania. Łatwo odróżnić chińską wersję buddyzmu od tej tajskiej. Wystarczy spojrzeć na Buddę, który w tej pierwszej jest przedstawiany bardzo często jako otyły, zadowolony z życia mnich. W czasie naszej wizyty byliśmy też świadkami składania darów przez wiernych. Ten Budda najwyraźniej bardzo lubi owoce.

Punkt widokowy Thing Nai Pan Yai

Polecił go nam Polak z restauracji wymienionej wyżej. Po zaledwie kilku metrach na schodach wiodących na górę, zrozumieliśmy, że nie jest to zbyt uczęszczane miejsce. Na samej górze, przed wejściem na kamień, z którego roztacza się widok na plażę Hat Thong Ta Pan trzeba pokonać zawieszony tuż nad ziemią drut kolczasty. To też wskazówka, że nie jest pierwszy wybór turystów na Koh Phangan. Widok? Wart tego 15 minutowego spaceru w górę.

Zostań z nami na dłużej!