Jak zacząć biegać? - Our Little Adventures

Jak zacząć biegać – czyli dlaczego rywalizacja z własną żoną przynosi najlepsze efekty

Bardzo często na tym blogu spotkacie się z frazą „aktywni rodzice”. Aktywność rozumiana jako aktywność z dzieckiem, na świeżym powietrzu. Nie ma znaczenia czy w dalekiej podróży, czy podczas wyjścia do pobliskiego parku. Tym razem będzie jednak o innej aktywności – takiej mocno angażującej nasz organizm. Pokażę Wam, jak zacząć biegać.

Mówi się, że w pandemii wszyscy tyją szybciej i bardziej. Dzieje się tak, że ruszamy się mniej niż zwykle i nie chodzi o kwestie uprawiania jakiejś aktywności fizycznej, ale o taki zwyczajny ruch. Nie chodzimy do pracy, parku, nie chodzimy do sklepów (rzadziej), nie spotykamy się ze znajomymi, nie korzystamy nawet z komunikacji, itd. Daleko potwierdzenia tego faktu nie musimy szukać. Zerknijcie tylko na statystyki z googla. Poziom 0 to dokładnie tyle, ile każdego dnia ruszamy się zwykle. Wykresy są od 1 września 2020 r. do 13 lutego 2021 r.

Mobilność w parkach
Mobilność w punktach komunikacji zbiorowej
Mobilność w miejscach handlu i rozrywki
Mobilność – sklepy i apteki

Aktywnie bez dzieci

Uznaliśmy, że jeśli nie znajdziemy sobie jakiejś odskoczni od codzienności, to źle to będzie wpływać na nas i na nasze relacje z dziećmi. Gdzieś tam nawet udało nam się wyrwać na weekend bez dzieci, ale zaczęliśmy wcielać w życie nasz główny plan – uprawianie sportów. Od razu dodam, że plan był modyfikowany już wielokrotnie z uwagi na coraz to nowe obostrzenia lub ich częściowe znoszenie. Jednego nam jednak nikt nie mógł zabronić – biegania. Problem polega na tym, że zima to taki sobie czas na początek przygody z bieganiem. Karola wynalazła sobie od razu cel – półmaraton warszawski. Najpierw miał być w marcu 2021, teraz czekamy na ogłoszenie nowego terminu. Ja nie miałem celu. Musieliśmy go sobie zatem wspólnie wymyślić.

Biegam, bo mnie żona motywuje

O zegarkach Garmina słyszeliśmy już dawno. Zawsze uznawaliśmy takie gadżety za zbędną rzecz w naszym życiu. Bo i po co nam zegarek, który pokazuje większość parametrów naszego codziennego życia. Okazuje się jednak, że ten zegarek potrafi nas porządnie zmotywować do działania, prostymi i znanymi od lat technikami – chęcią rywalizacji oraz zdobywania nagród.

Żeby być dokładnym, to motywuje nas głównie aplikacja mobilna, która jest połączona z zegarkiem. To dzięki apce możemy porównywać m.in. swoją ilość kroków ze znajomymi lub ogólnie ze społecznością garminową. Sprawdzić, czy ilość snu jest wystarczająca, ile pięter dziennie pokonujemy albo czy poziom naszego stresu przekroczył już normę i czas na regenerację.

Wyzwania i wirtualny trener

W tej aplikacji zdobywamy także odznaki i punkty za wykonanie określonych aktywności w określonym czasie. Jednak to, co nas najbardziej motywowało do biegania, to system wyzwań ze znajomymi. W naszym przypadku ustawiliśmy sobie z Karolą wyzwanie polegające na tym, kto więcej przebiegnie w ciągu 31 dni stycznia. Jak myślicie, kto wygrał?

Dodatkowo, aplikacja ma jeszcze jedną funkcję motywacyjną – Garmin Coach – wirtualny trener. Nawet, jak nie mamy wyzwań między sobą to Karolę motywuje jej trener do biegania. Ustawiony cel – półmaraton, czas trzy miesiące, 3 treningi tygodniowo, które ostatecznie mają pozwolić na przebiegnięcie 21 km.

Rywalizacja ze samym sobą

Tak to już chyba jest, że najbardziej lubimy rywalizować ze sobą i swoją głową. Pamiętajcie, że bieganie to nie tylko siła mięśni, ale też porządny trening dla naszej psychiki. Biegnę dziś 5km przez 30 min, następnym razem chcę pobiec szybciej. Później chce pobiec dalej albo w ogóle chce przebiec ileś. Dzięki tej wewnętrznej motywacji udało mi się w grudniu przebiec 80 km. Dla jednych to całe nic, dla innych niewyobrażalny dystans. Dla mnie to satysfakcja, która daje porządnego kopa żeby dalej sobie truchtać.

Bieganie przy trójce dzieci?

Nie sądziłem, że z naszej doby uda się nam coś jeszcze wycisnąć. A jednak! Dzięki temu, że mamy odpowiednie motywatory, potrafimy biegać na zmiany jak dzieci położymy spać. Biegamy też wcześniej, wtedy jedno z nas opiekuje się trójką a drugie robi swoje kilometry. Przez pracę zdalną mamy też więcej czasu rano i po południu – nie tracimy go na dojazdy. A lada moment też będziemy aktywnie testować bieganie z dzieckiem i przyczepką, bo przecież tak też się da. Może dzięki temu to dziecko w przyczepce uzna, że bieganie to całkiem fajny sposób na ruch na świeżym powietrzu?

Jestem też Wam winien nasze wyniki. Oczywiście wygrała Karola :-).