Ostatnie kilka lat to prawdziwa rewolucja, jeśli chodzi o finansowy aspekt podróżowania. Podróżuje się nam coraz łatwiej a przygotowania przedwyjazdowe ograniczyliśmy do niezbędnego minimum. Wiele rzeczy da się zrobić za pomocą komórki i Internetu, będąc nawet na odległym krańcu świata. Okazuje się, że przed wyjazdem nie musimy nawet wymieniać pieniędzy. No właśnie, czy podróże bez gotówki są w ogóle możliwe?
Z każdą naszą podróżą odkrywamy coś nowego. Kuba nauczyła nas, że pieniądze dobrze jest dzielić w bagażu. Z kolei włoska Apulia pokazała nam, że warto mieć karty różnych banków ze sobą, żeby później nie odejść z kwitkiem przy wynajęciu samochodu. Kolumbia natomiast dała nam prawdziwą lekcję życia, jeśli chodzi o kompatybilność różnych systemów płatniczych. Dlatego też, mając te różne doświadczenia za sobą, w pewnym momencie doliczyliśmy się, że łącznie mieliśmy ponad 11 kart płatniczych. Na każdą możliwą okoliczność i okazję. Na szczęście te czasy mamy już dawno za sobą i powoli zbliżamy się do europejskiej średniej – według danych Europejskiego Banku Centralnego w Polsce na jednego mieszkańca, w 2019 r. przypadało 1.1 karty płatniczej.
O tym przeczytasz
Mówi się, że prawdziwy mężczyzna ma co najmniej 100 zł w portfelu
No cóż, najwyraźniej nie jestem prawdziwym mężczyzną :). Nie dość, że nie mam 100 zł w gotówce to i nie mam portfela. Pozbyłem się go na dobre, kiedy w Polsce rozgościły się terminale płatnicze, a wraz z nimi płatności bezgotówkowe. Oczywiście patrzę na to wszystko z perspektywy mieszkańca największego miasta w Polsce i zdaje sobie sprawę, że rzeczywistość czasami zmusza nas do sięgnięcia po gotówkę, ale i tak zazwyczaj udaje mi się wyjść z kłopotu dzięki technologii. Swoją drogą, nie wiem czy wiecie, że BLIK to polski wynalazek, którym moim zdaniem powinniśmy się chwalić na całym świecie.
Razem z Karoliną jesteśmy już chyba na kolejnym etapie technologicznego zaawansowania, jeśli chodzi o płatności. Od kilku lat mamy zainstalowane apki banku w naszym telefonie, dzięki czemu w ogóle nie nosimy portfela. Ostatnio zaczęliśmy też używać do płacenia naszych zegarków. Tylko uwaga, nie każdy bank oferuje płatność w systemie GarminPay. Nasz akurat taką opcję posiada.
Pierwsza podróż bez gotówki
W zasadzie to pierwsza nasza przygoda z Islandią nauczyła nas, że można podróżować tak zupełnie bez gotówki. Objechaliśmy Wyspę dookoła – wszędzie, nawet w najmniejszej miejscowości pośrodku niczego płaciliśmy kartą. Nie martwiliśmy się przed wyjazdem o wymianę waluty w kantorze, nie przeliczaliśmy, co nam się bardziej opłaca, czy euro czy dolary. Nie musieliśmy się martwić, jaką ilość gotówki wymienić i gdzie ją później schować. Oczywiście tutaj znowu patrzymy na podróże europocentrycznie, gdzie prawdopodobieństwo spotkania terminala płatniczego jest tak samo wysokie, jak bankomatu. Jednak musimy pamiętać o tym, że jeśli pojedziemy do krajów mniej zaawansowanych technologicznie, to już tak różowo może nie być i gotówka może być nam potrzebna.
Rewolucja w podróży
Od naszej Islandii minęło właśnie 6 lat. Jednak prawdziwa rewolucja zaczęła się w Polsce trochę później. A tym, co ją wywołało, było pojawienie się na rynku karty Revolut. Ta karta zmieniła niemal wszystko. Szybko stała się najbardziej popularnym sposobem płatniczym u osób często wyjeżdżających za granicę. I co ciekawe, zmiana nie nastąpiła tylko w podróżnikach. Zmieniło się także podejście banków. Wreszcie zaczęto dostrzegać, że rynek turystyczny był traktowany do tej pory trochę po macoszemu. Szybko zauważono, że m.in. dzięki łatwości przemieszczania się, jaką dały chociażby tanie loty, rynek na tego typu usługi rośnie w gigantycznym tempie. Dlatego też trzy lata po debiucie Revoluta na pytanie o to, jaką kartę w podróż wybrać, odpowiedź już nie jest taka oczywista.
Debetowa, kredytowa czy walutowa
Ilość opcji, jaką mamy obecnie do wyboru potrafi człowieka przytłoczyć. Dlatego chcemy pokazać Wam, jakie rozwiązania sprawdzają się nam, co polecamy i dlaczego. Dodatkowo, dzięki naszej ostatniej podróży na Teneryfę, odkryliśmy kilka fajnych opcji bezgotówkowych.
Konto walutowe
Od tego w zasadzie musimy zacząć, jeśli nie chcemy narazić się na dodatkowe, czasami bardzo wysokie, koszty przewalutowania przy płatności kartą. W podróży przeważnie będziecie rozważać dwa konta – albo dolarowe albo w euro. W zasadzie z naszego punktu widzenia to drugie jest znacznie bardziej atrakcyjne – częściej po prostu poruszamy się w strefie euro.
Wirtualny kantor
Dla nas nieodzownym elementem konta walutowego jest wirtualny kantor. Przewalutowania dokujemy z każdego miejsca na świecie, o każdej porze dnia lub nocy. Kilka kliknięć i zamieniamy złotówki na euro, w zasadzie bez wstawania z leżaka. Dodatkowo, wirtualny kantor banku, z którego my korzystamy, daje wiele innych możliwości. Nam sprawdza się zwłaszcza jedna. Kiedy chcemy wymienić większą sumę pieniędzy, ustawiamy sobie powiadomienie o zakupie waluty po określonym kursie. Kiedy kurs euro spadnie, kantor sam nam wymieni pieniądze po niższym kursie.
Wielowalutowość
To dla nas była nowość i zaskoczenie. Okazało się, że w podróż nie musimy zabierać dwóch kart – tej w złotówkach, i tej w euro. Możemy zabrać tylko jedną – zwykłą płatniczą. Wystarczyło tylko uruchomić w aplikacji naszego banku (korzystamy z Santandera) tzw. wielowalutowość. Jeśli na Teneryfie chcieliśmy np. zapłacić w restauracji za obiad, a na koncie walutowym mieliśmy euro, to system automatycznie zabierał nam euro z konta walutowego. Co ciekawe przy okazji wyjazdu na Teneryfę, gdzie Santander jest wiodącym bankiem, mogliśmy wypłacić gotówkę za darmo z ich bankomatów. Trzeba jednak pamiętać, że to akurat wyjątek. W innym przypadku wypłata z bankomatu zawsze będzie dodatkowo obciążona kosztem, choć trzeba przyznać, że relatywnie niewielkim.
Karta kredytowa
Normalnie zabieramy ze sobą w podróż kartę kredytową. W przypadku Teneryfy została ona w domu, ponieważ kredytówki używamy głównie do płacenia depozytu za wypożyczony samochód. Teraz znaleźliśmy wypożyczalnię, która tego depozytu nie wymaga.
Podsumowując: przez dwa tygodnie płaciliśmy głównie telefonem lub zegarkiem, karty używaliśmy sporadycznie – np. do zapłaty za rezerwację wynajętego samochodu. Przez cały wyjazd tylko raz użyliśmy gotówki, płacąc na lokalnym targu za pamiątki.
Tekst powstał dzięki produktom Santander Bank Polska.
❥❥❥