Siniaki, zadrapania i brudne łapki, buzia umorusana lodami. Długie godziny w piaskownicy i poranna rosa na bosych stopach na podwórku u babci. Eksplozje radości na długich spacerach z psem i głośne niezadowolenie, kiedy trzeba wracać do domu. I te momenty, kiedy podbiega do Ciebie z otwartymi ramionami, chowając w małej dłoni listek, kwiatek czy kamień, szepcząc do ucha: „Mamo, zobacz”.
Koniec lata, pierwszego, naszego lata we czwórkę. Czas spontanicznych mikrowypraw, niezapowiedzianych gości i nauki jazdy na hulajnodze. Czas lemoniady, pachnącego groszku i zimnego wina na balkonie i szukania odpowiedzi na coraz trudniejsze pytania Mani i uważności, by nie nie przeoczyć tych pierwszych zachwytów w odkrywaniu świata przez Jasia.
O tym przeczytasz
Podsumowanie lata
Dobry to był czas, mimo ogromu pracy, stresu związanego z godzeniem wszystkich możliwych ról świata i emocji związanych ze zmianą funkcjonującego od kilku miesięcy dobrze znanego i oswojonego przez wszystkich rytmu. Jak żłobek wpłynie na rozwój Marianki? Czy dobrze zrobiliśmy rezygnując z najlepszej niani świata? Może praca nie jest aż tak ważna, jak się wszystkim wydaje? Czas pytań i czas szukania odpowiedzi. Czas zmiany, chwilowego zawieszenia. Z jednej strony, wdzięczność (jesteśmy cholernymi szczęściarzami, że siebie mamy, jesteśmy zdrowi i codziennie rano możemy dostać buziaka na dzień dobry) i bezgraniczna ufność, że wszystko będzie dobrze (przecież jesteśmy razem), a z drugiej: nieustanne drżenie o to, że tak wiele może się wydarzyć, jeśli tylko na chwilę przymkniemy oczy.
Koniec lata z muzyką współczesną
W ostatni weekend lata Królikarnia zamieniła się w jeden wielki rodzinny piknik. Odbywająca się tam Mała Warszawska Jesień przyciągnęła mnóstwo radosnych, ciekawskich maluchów, które z otwartą buzią słuchały muzycznych historii opowiadanych przez instrumenty i ganiały za ogromnymi grającymi piłkami „Muzyki Sfer” Pan Generatora. Nawet nasz Makaron wydawał się zaintrygowany i w spokoju obserwował to, co się działo wokół.
Przed nami jesień. Czas krótszych, chłodniejszych i pewnie dużo bardziej deszczowych dni pełnych wiatru. Czas kałuż, spadających liści, gorącej herbaty z miodem, kasztanów i ubłoconych łap Makarona. I wiecie, co? Zapowiada się całkiem fajnie.