Główna » Opowiem Ci, mamo, co robią konie – nowość Wydawnictwa Nasza Księgarnia

Opowiem Ci, mamo, co robią konie – nowość Wydawnictwa Nasza Księgarnia

by Karo

Kiedy dostałam maila z Wydawnictwa Nasza Księgarnia z zapowiedziami premier książkowych w 2021 roku, o mało nie spadłam z krzesła. Była wśród nich książka, na którą nasza 6-letnia Marianka – totalnie zakochana w koniach! – czekała od dawna. Opowiem Ci, mamo, co robią konie to najpiękniejsza książka dla przedszkolaków, jaką sobie można wymarzyć. Jeśli Wasze dziecko uwielbia konie, to po prostu musicie ją mieć.

Kiedy jedziemy na konie?

Tym zdaniem nasza córka zaczyna i kończy prawie każdy dzień. Jazda konna to dla Marianki najważniejsza rzecz na świecie. Mogłaby nie oglądać bajek, nie jeść lodów albo zrezygnować z wieczornego czytania. Ale cotygodniowe konie po prostu muszą być. W zasadzie nie pamiętam, kiedy i w jakich okolicznościach narodziła się jej pasja. Nikt w naszej rodzinie konno nie jeździ, nie mieszkamy obok stadniny, ani nie mieliśmy w domu książek czy filmów o koniach.

Pasja rodzi się sama. Trzeba to tylko dostrzec

Kiedy jednak z trzyletnią Marianką podczas którejś z naszych podróży odwiedziliśmy stajnię, coś u niej zaklikało. Mania się po prostu zakochała. Od tej pory wybierając miejsca na nasze weekendowe wycieczki bierzemy pod uwagę jeszcze jeden aspekt – czy w pobliżu można odwiedzić konie. Na jej wyraźną prośbę, zaczęliśmy też szukać miejsca, gdzie nasze dziecko miałoby stały kontakt z ukochanymi zwierzętami. Zajęło nam to sporo czasu, bo mimo że w Warszawie jest mnóstwo stajni, w których organizowane są oprowadzanki dla maluchów i lekcje jazdy konnej dla starszych dzieci, z różnych względów bardzo ciężko znaleźć to wymarzone i ukochane miejsce. Nie mówiąc już o pełnych pasji instruktorach, którzy będą nie tylko pamiętać imię dziecka, ale też będą z szacunkiem i miłością traktować zwierzęta.

I tak od jakiś 3 lat mamy w domu prawdziwą pasjonatkę. Konie, jednorożce i kucyki zamieszkały z nią w pokoju a szafa zapełniła się sztybletami, bryczesami i pamiątkowymi koszulkami z kolejnych półkolonii w siodle. Po jakiś dwóch latach poszukiwań znaleźliśmy też miejsce, w którym wreszcie zostaniemy na dłużej – stajnię Konie i kropka w podwarszawskich Turowicach. Miejsce prowadzone przez ludzi z prawdziwą zajawką, którzy naprawdę kochają zwierzęta i mają ciepłe, pełne empatii podejście do dzieci. Uwierzcie mi, takie połączenie nie zdarza się często. Lekcja Marianki trwa 90 minut, z czego samej jazdy jest godzina a reszta to uważne dbanie o konia i jego potrzeby. Mania uwielbia tam przyjeżdżać a my jesteśmy spokojni, że nasze dziecko jest w dobrych rękach.

Opowiem Ci, mamo, co robią konie – przepiękna nowość od Naszej Księgarni

Pretekstem do napisania o pasji naszej córki stała się wyjątkowa książka, która właśnie trafia do księgarń. Muszę przyznać, że dawno żadna książka dla dzieci nie wywołała w Mariance tylu emocji. Odkąd album Opowiem Ci, mamo, co robią konie znalazł się w naszym domu, Mania nie rozstaje się z nim na krok i zna już na pamięć wszystkie teksty.

Ale zanim o książce, zobaczcie filmową opowieść Marianki o swojej pasji ❤.

Piękną relację Marianka nawiązała z Maćkiem, swoim końskim przyjacielem, prawda?

Opowiem Ci, mamo, co robią konie Izabeli Mikrut to taki pewniak literacko-edukacyjny, zresztą, jak wszystkie albumy z serii Opowiem ci, mamo Naszej Księgarni. Każda strona to przepiękna wizualna opowieść z charakterystyczną łagodną kreską trójmiejskiej ilustratorki Ewy Poklewskiej-Koziełło. Mamy tu zarówno praktyczne informacje związane z budową konia, rodzajami umaszczenia (swoją drogą, słyszeliście o myszatej, szampańskiej albo srokatej?), życiem stajni, jak i całkiem sprytnie podany kontekst kulturowy. Dzieciaki mogą się na przykład dowiedzieć, że kiedyś konie walczyły na wojnie i brały udział w turniejach rycerskich albo że dzięki wyobraźni twórców baśni konie mogą zamienić się w jednorożce, centaury albo pegazy. Albo w to, co tylko sobie wymarzymy.

Szacunek dla zwierząt

Autorkom książki pięknie udało się przekazać jedną bardzo ważną rzecz – szacunek dla zwierząt. Z naszych doświadczeń wynika, że niestety w wielu stajniach, które widzieliśmy, konie traktowane są przedmiotowo, jak maszyny do zarabiania pieniędzy. Lekcja za lekcją, leki przeciwbólowe, by zwierzę mogło dłużej wozić klientów. Z drugiej strony nie pomagają też rodzice, którym przede wszystkim zależy na osiąganych w krótkim czasie postępach dzieci i kolejnych medalach.

W Opowiem ci, mamo, co robią konie perspektywa jest zupełnie inna. Bardzo bliska naszej. Dlatego pewnie tak bardzo od razu polubiliśmy tę książkę. Konie są tu szczęśliwe, dzieci uśmiechnięte. Nie ma presji na wyniki, liczy się wspólne spędzanie czasu z ukochanym zwierzęciem i uważne uczenie się odczytywania sygnałów przez niego wysyłanych. Ludzie towarzyszą koniom, dbają o nie, pozwalając na swobodę i odpoczynek. Bardzo cenimy takie relacyjne podejście i właśnie to staramy się przekazać naszym dzieciom.

Stajnia jest dla wszystkich

I jeszcze jedno. Dodatkową wartością Opowiem ci, mamo, co robią konie jest też fantastycznie przedstawiony pewien aspekt, którego na pierwszy rzut oka się nie zauważa. Są nim LUDZIE, drugoplanowi bohaterowie tej książki. Mnóstwo tu rodzin z dziećmi, ojców z maluszkami w chustach (brawo za równościowe przesłanie!), przedszkolaków na wycieczce i dzieci z psami na smyczy. Są uczniowie i uczennice uczący się jeździć, starsi i młodsi pracownicy stajni. W ogóle sama stajnia jest po prostu przyjaznym miejscem, w którym można miło spędzić czas. Nie tylko przyjechać na lekcje, ale też na piknik, ognisko czy miłą wycieczkę. I to przez cały rok.

Dzięki takiemu zabiegowi autorki pokazują, że konie nie są tylko dla wybranych a stajnia to nie zamknięta przestrzeń, do której nie ma dostępu. Jednym słowem, piękne demokratyczne podejście!

Książkę już niedługo będzie można kupić na stronie Naszej Księgarni.

❥❥❥

Stajni Konie i Kropka dziękujemy za możliwość filmowego zajrzenia do Waszego świata a Dziewczynom z Zwei Frauen za przepiękne wełniane kimona z galopującymi końmi, które nas ogrzewały.

Muzyka w naszym filmie: We Go Together, Bamtone

❥ ZUPEŁNIE PRZEDPREMIEROWY KONKURS! ❥

I na koniec – niespodzianka! Razem z Wydawnictwem Nasza Księgarnia przygotowaliśmy dla Was przedpremierowy konkurs. Wśród osób, które napiszą w komentarzu pod tym tekstem, dlaczego Opowiem ci, mamo, co robią konie powinna trafić właśnie do Was, wybierzemy 3 najbardziej chwytające nas za serducho odpowiedzi. Na Wasze zgłoszenia czekamy do piątku, 22 stycznia, do godz. 12.00. Powodzenia!

KONKURS ROZSTRZYGNIĘTY – GRATULUJEMY ZWYCIĘŻCZYNIOM!

Inne wpisy

16 komentarzy

Karo 22 stycznia, 2021 - 14:29

Kochane Mamy! (bo chyba Ojców tu tym razem nie ma :) – pięknie dziękujemy za Wasze piękne i wzruszające historie! Powiem Wam, że czytając o Waszych dzieciach i ich doświadczeniach z końmi aż mi się łezka w oku zakręciła – jak patrzę na Mariankę, mam dokładnie tak samo! ❤
Mogłabym nagrodzić absolutnie wszystkie odpowiedzi, ale muszę wybrać tylko 3. Oto one:
1. Mama Katarzyna i córeczka Tosia – urzekło mnie to, że konie działają terapeutycznie na pełną niespożytej energii Tosię. Konie mają po prostu magiczne właściwości! Wiem o tym dobrze!
2. Mama Kaśka i córeczka Tola – niech książka przezwycięży chwilowe trudności w oswajaniu się z ponownym wdrapaniu się na grzbiet. Bo jak wiadomo – każdy mały jeździec kiedyś spadnie. Ważne, żeby móc z powrotem wsiąść, bogatszym o doświadczenia ❤
3. Mama Monika i 10-letnia córeczka (nie ma imienia) – wielkie dzięki za podkreślenie tego, że koń to nie maszyna i że lekcje jazdy konnej to budowanie relacji ze zwierzęciem. Zgadzamy się w 100%! ❤

Raz jeszcze dziękuję za wszystkie Wasze odpowiedzi! A zwyciężczynie poproszę o przesłanie Waszych adresów i numerów tel: hello@ourlittleadventures.pl

Odpowiedz
Katarzyna 22 stycznia, 2021 - 12:47

Kiedy czytam o Mariance i jej miłości do koni, widzę moją małą Tosię. Tosię – wieczną buntowniczkę. Tosię – niespokojnego, niepokornego wojownika. Tosię – prawdziwą kobietę alfa z całym bagażem braku pokory, brawurą i błyskiem w oku. Tosię, która nie poddawała się żadnym autorytetom, a którą w cudowny i jeszcze nie do końca przeze mnie zrozumiały sposób wyciszyły KONIE. Nie da się ukryć, że pokoleniu naszych dzieci, tak bardzo pobudzanemu przez obfitość i rozmaitość ofert animacji czasu, ciężko jest doświadczyć prawdziwej pasji, która zmienia życie i która zostaje na dłużej. Tym bardziej się cieszę i błogosławię mojego męża, który wywalczył Tosince pierwsze pół godzinki w naszej podkieleckiej stajni. Tosia prosiła o lekcje jazdy konnej juz od kilku miesięcy. Obecnie od roku życie naszej siedmiolatki krąży wokół Brzózki i całej stadniny. Antoninka wycisza się i pokornieje przy konikach, doświadcza magii – a my razem z nią. Kiedyś obudziła się w środku nocy i przybiegła do naszego pokoju z pytaniem: „Mamusiu, czy jak się będę bardzo długo modlić, to spełni się moje największe marzenie?”. „Jakie jest twoje największe marzenie?”- zapytałam. ” Stać się konikiem na jeden dzień i pobiegać razem z Brzózką, Baretką i Dakotą po lesie”….
Najbardziej wzruszają mnie jednak nie słowa, ale obrazy. Widok mojej malutkiej córci śmiało i pewnie podchodzącej do tego wielkiego zwierzęcia, pewność i jednocześnie delikatność, z jaką mała rączka dotyka ciepłego grzbietu, uśmiech – taki prawdziwy, pochodzący z głębi duszy i istnienia – gdy galopują, Tosia i jej Brzózka… Bezcenne chwile.

Odpowiedz
Karo 22 stycznia, 2021 - 14:31

Cześć, gratulujemy! Poproszę o kontakt z adresem i nr tel: hello@ourlittleadventures.pl :)

Odpowiedz
Kaśka 22 stycznia, 2021 - 12:03

Nie spotkałam nigdy osoby tak zafascynowanej światem zwierząt jak moja 5 letnia Tola. Od małego wszystkie zabawki, książeczki i atrakcje musiały kręcić się w okół zwierząt. Psy i konie to jej największe fascynacje, ale zakochana jest w najmniejszym robaczku spotykanym na chodniku, którego z troską przenosi w bezpieczne miejsce i w słoniach, z którymi obiecałam jej kąpiel i zabawę, kiedy tylko wreszcie będziemy mogły wyjechać do Tajlandii. Wychowywała się od pierwszych dni z Nowofunlandem dziadków, razem wyglądają jak Masza i Niedźwiedź, a ona nauczyła się szacunku do psów i obowiązkowości. Długo marzyła o bliższej możliwości poznania koni i ich świata. W minione wakacje rozpoczęła naukę jazdy konnej. Przez całe lato nie mówiła o niczym innym. Każdą wolną chwilę chciała spędzać w stajni, uczyła się opieki nad końmi i podstaw jazdy. Śniła o koniach. Śpiewała o koniach. Dopytywała, kiedy będzie mieć własnego:) Wszystko do momentu, kiedy podczas niefortunnego treningu spadła z grzbietu konia. Nic jej się nie stało. Poza strachem i dystansem do koni, który siedzi w niej od tamtego czasu. Jestem przekonana, że lektura „Opowiem Ci mamo co robią konie” pomogła by jej w oswojeniu tematu i powrocie do jazd. Szczególnie, ze jest teraz w silnej fazie samodzielnego czytania i jest bardzo dumna z każdej przeczytanej strony.

Odpowiedz
Karo 22 stycznia, 2021 - 14:31

Cześć, gratulujemy! Poproszę o kontakt z adresem i nr tel: hello@ourlittleadventures.pl :)

Odpowiedz
Anna 22 stycznia, 2021 - 10:45

Mam dwóch synów. Młodszy uwielbia zwierzęta – podchodzi do nich pewnie, odkąd tylko sam potrafi się poruszać. Ciągnie koty za ogony, „szczeka” do psów, głaszcze wszystko, co stanie mu na drodze. Jego ulubionymi zabawkami są te, które mają związek ze zwierzętami. Starszy jest zafascynowany wszelkimi żywymi istotami, ale… z daleka. Dużo w nim niepewności, obaw. Od tego samego kota, którego ogon młodszy wytarmosi, starszy odejdzie na bezpieczną odległość. I z niej będzie się mu przyglądał. Chciałabym pomóc mu przełamać nieco jego lęki, a że jest molem książkowym (zresztą, obaj są), wszelkie wątpliwości, problemy staramy się przepracowywać z pomocą książek. Niedaleko nas znajduje się stadnina, nieraz do niej podchodzimy i oglądamy konie przez płot. Chciałabym, żeby kiedyś odważył się podejść i zaprzyjaźnić z koniem. Ale do tego potrzeba cierpliwości, wyrozumiałości, no i może właśnie takiej pięknej książki. Na pewno obaj moi chłopcy (a i ja z mężem też ;)) byliby szczęśliwi: z książki (bo książka) i z tego, że o zwierzętach (bo można dać buziaka konikowi – młodszy, bo można dowiedzieć się wiele nowego o koniach z pewnej odległości – starszy).

Odpowiedz
Ania 22 stycznia, 2021 - 10:09

W zeszłym roku w październikowym chłodnym/ deszczowym tygodniu przyszło mi jechać zawodowo w sam środek Mazur. Mazury o tej porze roku są już bardzo mocno wyludnione. Udało się znaleźć nocleg przy stadninie koni ( stajnia prowadzona przez Panią Anię ). Okazało się to niezłą szkołą dla mojego Lolka. Twarda ręka stajennej spowodowała, że moje dziecko zaangażowało się w opiekę nad końmi. Deszcz, zimno nie przeszkadzały mojemu mieszczuchowi. Wybieranie marchewki z rosołu dla koni ( gardzą jednak gotowaną ) i chowanie skrzętnie w kieszenie przejdzie do annałów rodzinnych. Wstawania bladym świtem żeby lecieć do stajni nie zapomnę mu jeszcze długo. Konie z dziećmi tworzą niesamowitą wieź. Moim marzeniem jest podtrzymać ten zalążek miłości do koni. Dopiero przymierzamy się do rozpoczęcia przygody z jeździectwem i pilnie obserwujemy i podziwiamy Manię. Wydaje mi się, że książka pozwoli rozwijać nam pasję.

Odpowiedz
Ewa 22 stycznia, 2021 - 10:06

Dlaczego ta książka powinna trafić do Nas? Dlugo myślałam nas odpowiedzią, ale powodów jest kilka. Po pierwsze moja Ida podobnie Mania kocha konie. Zaczęło się to dwa lata temu kiedy z pewną frywolnością, dla zabawy, zapisałam ją na półkolonie z końmi. Wybrałam te półkolonie, bo chciałam świeżego powietrza, zapachu siana i wiejskich wakacji dla Idki. Pamiętam jak dziś gdy Ida wsiadając pierwszy raz na konia, zapytała Panią Marzenę czy spadnie, na co nasza nauczycielka i absolutnie cudowna kobieta odpowiedziała: „Dziś nie, ale kiedyś na pewno” mina mnie Matki bezcenna. Szczerze, to w tamtym momencie przeleciały mi przez głowę wszystkie najgorsze upadki świata i chciałam Idę z Kasztanki ściągnąć czym prędzej ? z tym, ze moje dziecko juz wcale zasiąść z niej nie chciało. I tak o to jeździmy kolejny już rok do stajni. Bez względu na pogodę Idusza dosiada Kasztanki lub Promisy, czyści je, karmi i kocha dziecięcą miłością. A ja dla swojego zdrowia psychicznego rozmawiam z Nimi po i przed jazdą. Uznaję, że skoro to Klacze, rozumieją lęk matki o dziecko i jakoś się dogadamy w sprawie bezpiecznych jazd ? wiem, ze byłaby radość w domu, gdyby ta książka trafiła do Nas, dlatego zgłaszamy się do konkursu i pozdrawiam wszystkich koniarzy. Znamy pewną Magiczną stajnie, ktora łączy sztukę i konie, więc jeśli ktoś poszukuje miejsca by zacząć taką pachnącą konikami i sianem przygodę w samym środku niczego to zapraszamy :)

Odpowiedz
Sandra 21 stycznia, 2021 - 23:50

Nie będzie to co prawda opowieść o miłości do koni, lecz o miłości, która zrodziła się dzięki serii „Opowiem Ci mamo”. Kilka części owej serii pojawiło się w naszym domu jakiś rok temu, ja, matka wariatka zakochana w książkach, sugerując się opinią innych kupiłam trzy części „Opowiem Ci mamo…” i między innymi była to książka „co robią koty”. Bianka, jak to dziecko, od Maluszka okazywała wielkie zainteresowanie wszelkim stworzeniom, staraliśmy się wpoić jej szacunek do nawet najmniejszego robaczka, jednak to właśnie ta książka otworzyła w niej coś, czego wcześniej nie widzieliśmy. Miłość, fascynację, totalne oderwanie od rzeczywistości i ogromną chęć poznawania kociego świata. Gbur i Żabka zafascynowali ją na tyle, że postanowiliśmy wziąć sprawy w swoje ręce – bierzemy kota ze schroniska. W ten oto sposób, książka „Opowiem Ci mamo, co robią koty” spowodowała, że w naszym domu pojawił się najkochańszy pieszczuch na świecie, który z resztą też wzbudził w nas ogromy miłości. Może dzięki kolejnej części tej serii zrodzi się następna wielka miłość? :)

Odpowiedz
Anna 21 stycznia, 2021 - 15:31

Chciałabym aby książka trafiła do mojej córeczki. Konie są jej całym światem! Na co dzień wycofana, spokojna, gdzieś na uboczu, stroniąca od dzieci i hałasu, na słowo koń wręcz ożywa i pozbywa się płaszcza wstydu, strachu i wszystkich ograniczających ją w życiu codziennym rzeczy. Jeździ na koniach, dba o konie w zaprzyjaźnionej stajni, maluje konie, buduje stajnie z koni, zna rasy i zachowania koni, śpi na poduszce z obrazkiem konia i nawet ma swojego niewidzialnego konia, z którym wyrusza na wyprawy. Dla nie których może to dziwne, a my przyzwyczailiśmy się już do jej pasji i cały czas ją wspieramy i wyszukujący wciąż nowych rzeczy z końmi by jak najlepiej się rozwijała i spełniała swoje marzenia. Tę książkę chętnie przygarniemy, by mogła uruchomić świat fantazji w głowie i opowiadać nam nowe końskie historie :-)

Odpowiedz
Marta 21 stycznia, 2021 - 14:03

Mój dwuletni Szymon chyba z mlekiem mamy wyssał miłość do psów i koni. :) ulubioną zabawką od Mikołaja stała się drewniana stajnia i farma pełna zwierzątek, które bawią się wspólnie, skaczą przez ogrodzenie, wdrapują na dach, żeby za chwilę wzywać straż pożarną po pomoc :) zabawa ewoluuje zależnie od wyobraźni Szymona :) ale pięknie uczy szacunku do zwierząt, o którym piszecie. „IHAAHAA” skacze oczywiście najwyżej i ma długi „ogoń” :)
książkę „Opowiem Ci mamo, co robią konie” musimy mieć :) bo jestem pewna, że bogate ilustracje pobudzą niesamowicie jego wyobraźnie i pięknie powiększy zasób słów mojego dwulatka, który od miesiąca codziennie mnie zaskakuje nowymi umiejętnościami :)
Znamy tę serię książek z pociągów, aut i mrówek :) i sprawdza się u nas znakomicie!

Odpowiedz
Kasia 21 stycznia, 2021 - 12:39

Nasza córeczka 3,5 roku razem z tatą właśnie dotarli do ostatniej części „Białka”-19 części! Teraz jej siostra (7lat )zaczęła ją sama czytać ponownie od pierwszej części. Maluchy pokochały konie do tego stopnia, iż tylko czekamy na otwarcie stadniny i ruszamy z lekcjami. Teraz dzieci mówią o konikach, śpią z pluszowymi konikami, bawią się stajnią, śpiewają, oglądają i czytają wszystko o tych wspaniałych zwierzętach. Na każdym kroku chcą zgłębiać wiedzę i słownictwo o koniach- obserwujemy jak rodzi sie miłość i pasja. „Opowiem Ci, mamo, co robią konie” nie będzie leżeć i się kurzyć, z przyjemnością „przegalopujemy” przez każdą stronę mnóstwo razy. Seria „Opowiem Ci, mamo” od dawna gości w naszym domu. Synek ma „Auta” i „Pociągi”, starszaczek „Dinozaury”, a średniaczek marzy o „Konikach”!<3

Odpowiedz
Monika 21 stycznia, 2021 - 00:04

Biorę udział w konkursie dla mojej 10 letniej córki, miłośniczki koni. Nawet nie wiem jak to się zaczęło, to były etapy od jej maleńkich lat. Obecnie jest taka moda, żeby traktować lekcje jazdy jak wypełniacz czasu dla dzieci, jak lekcje judo czy gry na pianinie. Niektórzy przyjeżdżają do stadniny i chcą mieć konia gotowego, a po lekcji schodzą z konia i wsiadają do samochodu, szybko jadą do domu. Moja córka traktuje konie i jazdy konne inaczej. Do stadniny przyjeżdżamy zawsze godzinę albo pół godziny wcześniej, konia czyścimy, ubieramy, aby być z nim jakiś czas. To samo jest po jeździe, córka musi rozebrać i wyczyścić konia, a jeśli jest ostatni, również go umyć jak jest ciepło i wyprowadzić na pastwisko. Traktujemy konie jak członka rodziny. Rozwijam w córce umiejętności jeździeckie, ale przede wszystkim – i to jest moim zdaniem najważniejsze, chce w niej rozbudzić miłość do koni i jeździectwa. Bo to nie jest tylko sport. To coś znacznie więcej, koń to żywa istota, która też ma uczucia. I potrafi je okazać.

Odpowiedz
Karo 22 stycznia, 2021 - 14:32

Cześć, gratulujemy! Poproszę o kontakt z adresem i nr tel: hello@ourlittleadventures.pl :)

Odpowiedz
Ola 20 stycznia, 2021 - 19:19

Moj syn Noa jest wielkim wielbicielem koni. Dowiedzielismy sie o tym kiedy zaczal dosiadac wszystko, co choc troszke ksztaltem przypominalo konia. Poczawszy od drzew, lawek w parku, a skonczywszy na czlonkach rodziny (nie oszczedza nawet swojego dziadka czy mamy w 9 miesiacu ciazy). Jego pierwsze slowo to nie bylo dlugo wyczekiwane: 'mama” ani „tata”. Jak sie domyslacie bylo to wlasnie slowo KON. Dla Noa zebra, los, czy jelen moglyby nie istniec (bo to przeciez tez sa konie!!!!). Noa ma 2 lata i bylby bardzo szczesliwy gdyby otrzymal ksiazke „Mamo, opowiedz mi o koniach”! (przepraszam za brac polskich liter)

Odpowiedz
Ania 19 stycznia, 2021 - 12:34

Wszystko zaczęło się 23 marca 2019 :) był piękny, ciepły marcowy dzień, wybraliśmy sie do znajdującej niedaleko nas Zabajki. Stary ośrodek jeżdziecki, dokoła las, mini zoo, plac zabaw – zero plastiku wszystko z drewna, czyste powietrze, 100 procent natury w naturze jednym słowem BAJKA, klimat niesamowity <3 Bianka miała wtedy dokładnie 2 lata i 1 miesiąc i to był ten dzień kiedy coś zaiskrzyło, poznała się z małym kucykiem Sisi, która przewiozła ją na swoim grzbiecie wywołując mnóstwo radości i uśmiechu na twarzy tego Małego Człowieka (najśmieszniejsze bo na Bianke mówimy w domu BIbi i tak oto Sisi zaprzyjażniła się z Bibi ) <3 Dwa koła oprowadzki wystarczyły żebyśmy wszyscy przepadli :) od tego czasu Sisi zaźrebiła, a Bianka miała szanse zaprzyjażnić się jeszcze z innymi konikami : Malezją, Magią, Roxy, i obserwować jak co wizyta na naszych oczach dorasta Maluszek kucyka od którego wszytsko się zaczęło <3 od tamtego czasu jak tylko pozwala na to pogoda jesteśmy w ośrodku, wprawdzie Bianka jest jeszcze za mała na regularne jazdy, więc oprowadzka na koniu wystarcza do " następnego razu" , ale szacunku i milości do koni uczy się od Małego :) Mam nadzieje że ta miłość i pasja, która zakiełkowała szybko z nią pozostanie bo nie ma nic piekniejszego i wzruszającego dla Rodzica jak widok szcześliwego dziecka, który okazuje zwierzęciu tyle uwagi i troski, bo przecież jazda konna to nie tylko radość z jazdy ale i ogrom pracy.

Pozdrawiamy ciepło

Odpowiedz

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.